Zatrzymałam się.Łzy mimowolnie popłynęły z moich oczu.Jak on mógł mi to zrobić ? A wczoraj zapewniał , że mnie kocha.. Nie ruszałam się.Patrzyłam na nich pozwalając łzom spływać po moich policzkach.Para w końcu odkleiła się od siebie.Austin chyba mnie zauważył , bo wbił we mnie zdziwione spojrzenie.Brunetka również się obejrzała.
- Ja.. Już pójdę.. - wydukała i zabierając swoją torebkę wyszła.
Blondyn zerwał się z miejsca i po chwili był już przy mnie.
- Ally.. To nie tak.. - jąkał się.
- Nienawidzę cię.. - szepnęłam.
- Al.. - zaczął cicho.
- Nienawidzę cię ! Nienawidzę ! Jesteś dla mnie nikim , rozumiesz ?! Nienawidzę cię ! - wybuchłam niespodziewanie.
Chłopak złapał mnie mocno za nadgarstki.O co mu chodzi ? Zaczął się do mnie zbliżać.. On chce mnie pocałować ? Chyba mu odbiło ! Szybko wyrwałam rękę i dałam mu z liścia.Puścił mnie.Spojrzał mi w oczy.Te śliczne , czekoladowe oczka.. Nie , Ally stop ! Nie , nie , nie ! Nie masz prawa mu znowu wybaczyć.Przez przypadek spojrzałam na swoją dłoń.Pierścionek.. Zdjęłam go jednym ruchem i rzuciłam nim w blondyna.Jakby ktoś zapomniał - Austin jakiś czas temu mi się oświadczył.Chłopak schylił się i podniósł przedmiot.Był smutny , rozżalony , zły.. Ale zły może być tylko na siebie.
- Mam cię dosyć.Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
Odwróciłam się napięcie , jednak poczułam , że ktoś trzyma mnie za rękę.Spojrzałam na ową osobę.
- Przepraszam.. - szepnął tak cicho , że ledwo to usłyszałam.
Miał spuszczoną głowę.Długo milczałam.
- Nic nie powiesz..? - podniósł delikatnie głowę.
- Myślisz , że jedno przepraszam wystarczy ? - zapytałam spokojnie.
Nie odpowiedział.Nie wiedział co powiedzieć.
- Zbyt wiele razy przez ciebie płakałam.. - dodałam uwalniając rękę z jego uścisku.
Nie zatrzymywał mnie.Wybiegłam z pomieszczenia kierując się do zamku.Wbiegłam po schodach do mojego pokoju.Rzuciłam torebkę na łóżku i pobiegłam z powrotem.Skierowałam się za pałac.Zatrzymałam się i opadłam na miękką trawę.Wbiłam wzrok w niebo.Głęboko odetchnęłam świeżym powietrzem.Po 15 minutach leniuchowania wstałam i skierowałam się w stronę małego , białego domku.Nacisnęłam klamkę wchodząc do środka.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się do starszej pani.
- Dzień dobry Ally - odwzajemniła gest - Say Lin czeka w boksie.
Skinęłam lekko głową i wyszłam z domku.Skierowałam się do stajni.Weszłam do środka od razu kierując się do ostatniego boksu.
- Cześć mała - pogłaskałam klacz po pysku.
Otworzyłam drewniane drzwiczki wchodząc do boksu.Wzięłam do ręki szczotkę i wolnymi ruchami czesałam konia.To od zawsze mnie uspokajało.Po krótkiej chwili skończyłam.Osiodłałam klacz i wyprowadziłam ją na zewnątrz.Wsiadłam na nią szybko.Na mój znak Say Lin ruszyła.Kłus , galop , cwał.. Wiatr we włosach.. Jest coś lepszego niż to ? ,,Pocałunki , perfumy , poczucie bezpieczeństwa.. To jest najlepsze" - usłyszałam w swojej głowie.. Czy ja nigdy o nim nie zapomnę ? ,,Nie" - znów ten dziwny , nieznośny głos.
- Dość - powiedziałam do siebie.
Zatraciłam się w wykonywanej czynności.Nagle oślepiło mnie jakieś światło.Zmrużyłam oczy mając nadzieję , że Say tego nie zauważy.Niestety - stało się na odwrót.Klacz stanęła dęba.Z impetem spadłam na ziemię.Nogą zahaczyłam o strzemię.Koń biegł dalej ciągnąc mnie za sobą po ziemi.Bałam się , strasznie się bałam.W końcu odczepiłam się od siodła.Ostatni raz mocno podskoczyłam w powietrzu po czym upadłam.Nie miałam siły.Sturlałam się do rowu obok mnie.Wszystko mnie bolało.Nie mogłam wstać , nie mogłam nawet wołać o pomoc.Łzy wypływały spod moich zaciśniętych powiek.Nagle usłyszałam czyjeś kroki a potem ktoś pochylił się nade mną.
- Ally.. - zaczął cicho.
- Zostaw mnie ! - krzyknęłam resztkami sił.
To był Austin.Zdawałam sobie sprawę , że powinnam prosić go o pomoc.Ale nie potrafiłam , nie chciałam.
- Ale..przecież..ty.. - jąkał się.
Dotknął mnie.Szybko się odsunęłam.
- Zostaw mnie , słyszysz ?! Nie chcę od ciebie pomocy ! - krzyczałam pomimo , że prawie nie miałam już siły.
- Muszę ci pomóc ! - również krzyknął.
- Do niczego cię nie zmuszam - chciałam krzyknąć , ale nie miałam już siły.
Bez słowa wstał.Myślałam , że sobie pójdzie , że mnie zostawi.Jednak blondyn kolejny raz mnie zaskoczył - wziął mnie na ręce i szedł w kierunku pałacu.Nie miałam siły się wyrywać , szarpać ani krzyczeć.
- Zostaw..mnie.. - szepnęłam co nie dało żadnego efektu.
- Ci.. Odpoczywaj.. - powiedział cicho patrząc przed siebie.
Przewróciłam oczami.Od kiedy on się tak o mnie troszczy ? Wolałabym , żeby w ogóle nie pojawił się w moim życiu.Miałam go tak dosyć , tak jak jeszcze nigdy.Nie chciałam żeby mnie dotykał , żeby na mnie patrzył , żeby do mnie mówił.Gdybym miała choć odrobinę siły spróbowałabym uciec , jakoś mu się wyrwać.Jednak nie mogłam.. Zamknęłam oczy mimowolnie kładąc głowę na jego ramieniu.Poczułam zapach jego perfum.. Zawsze te same , zawsze te , które wybieraliśmy razem.. Najbardziej w tym wszystkim bolą wspomnienia.Wspomnienia o tym , co z nim przeżyłam.Łza popłynęła po moim policzku.Dlaczego ja ciągle płaczę ? A no tak - Austin znów mnie zdradził.Wszystkie negatywne emocje wróciły ze zdwojoną siłą.Nie zdążyłam nic zrobić , ponieważ znajdowałam się już w swoim pokoju.Blondyn delikatnie położył mnie na łóżku.Dotknął mojej ręki którą szybko odsunęłam.
- Daj już spokój.. - westchnął.
- Zostaw mnie - powiedziałam ostro.
- Nie zostawię cię samej - odpowiedział natychmiast.
Westchnęłam.Zamknęłam oczy i po chwili odpłynęłam..
* 2 godziny później *
Powoli otworzyłam oczy rozglądając się.Ujrzałam słodko śpiącego blondyna.Dziwne , ale było mi go żal.. Nie , stop ! On mnie skrzywdził i to nie po raz pierwszy.Mam go dość , dość !
- Austin - powiedziałam cicho próbując go obudzić.
Blondyna to nie ruszyło.Nadal spał.Westchnęłam i powoli wstałam.Wszystko mnie bolało.Powoli skierowałam się do łazienki.Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze - potargane włosy , rany na rękach.Byłam cała posiniaczona i brudna.Wyglądałam okropnie.Dziwi mnie fakt , że Austin chciał mnie w ogóle dotknąć.Rozebrałam się i wzięłam gorący prysznic.Wyszłam z kabiny i opatrzyłam głębsze rany.Ubrałam się po czym rozczesałam włosy.Ostatni raz spojrzałam w lustro i wróciłam do pokoju.Wchodząc do środka od razu poczułam na sobie wzrok blondyna.Również na niego spojrzałam.
- Możesz już iść , jestem dorosła , umiem sobie poradzić - powiedziałam chłodno nie spuszczając z niego uważnego spojrzenia.
- Tak.. Pójdę już.. - powiedział cicho.
Gdy przechodził obok mnie ponownie poczułam zapach jego perfum.Wariuję za każdym razem gdy je czuję..
- Aus.. - zaczęłam ale zaraz urwałam.
Co ja robię ? Jestem podzielona.. Serce chce wszystko mu wybaczyć i przytulić go najmocniej na świecie , a rozum wie , że za wiele raz mnie zranił.Kogo słuchać ?
- Tak ? - odwrócił się w moją stronę.
Jego oczy błyszczały.Przeszywał mnie pełnym nadziei spojrzeniem.
- Nie.. Nic.. - odparłam cicho - Nie ważne..
Spuścił wzrok i ponownie ruszył w kierunku drzwi.Tym razem go nie zatrzymałam.Wyszedł.Skuliłam się na podłodze i zaczęłam płakać.Dałam upust emocjom , miałam dość duszenia tego wszystkiego w sobie.Nagle usłyszałam , że ktoś wchodzi do mojego pokoju.Podniosłam głowę.
- Czemu płaczesz ? - usłyszałam delikatny głos Austina.
- Przez ciebie.. - szepnęłam a łzy powoli spływały po moich policzkach.
Nie odpowiedział.I dobrze.
- Wyjdź - powiedziałam cicho lecz stanowczo.
Blondyn wstał i szybko opuścił mój pokój.Mogłam dalej w spokoju płakać..
* Oczami Austina *
Wszystko zepsułem ! Znowu ! Świetnie , po prostu świetnie.. Muszę pogadać z Emily.Skierowałem się do domu Deza , on na pewno będzie wiedział gdzie ona mieszka.Po kilku minutach byłem na miejscu.Zapukałem do drzwi.
- Cześć - rudy jak zwykle przywitał mnie z uśmiechem.
- Hej.. - mruknąłem - Gdzie mieszka Emi ?
- Highway 16/5 - oznajmił.
- Dobra , to ja lecę.Na razie - nie dając mu czasu na odpowiedź pobiegłem na wskazaną ulicę.
Po kilkunastu minutach byłem na miejscu.Zapukałem do właściwych drzwi w których po chwili pojawiła się brunetka.
- Hej..
- Musimy pogadać - powiedziałem poważnie - Mogę wejść ?
Dziewczyna niepewnie skinęła głową.Wszedłem do przedpokoju.Emi zamknęła drzwi i znalazła się obok mnie.
- Chodzi o tą sprawę z Ally - wyjaśniłem.
- O co dokładnie ? - zdziwiła się.
- To wszystko przez ciebie - powiedziałem ostro.
- Co ?! Przecież to ty mnie pocałowałeś - odparła zdziwiona.
- Ale to ty wróciłaś ! A razem z tobą wszystkie wspomnienia !
- Moja wina że mamy wspólne wspomnienia ?! - krzyknęła.
- Przez ciebie straciłem Ally ! - krzyknąłem.
Brunetka westchnęła.
- Nie obwiniaj mnie za to , co się stało.Nie mówię , że jest to tylko twoja wina.Nie.Ale nie zwalaj wszystkiego na mnie - powiedziała spokojnie.
- Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego - powiedziałem ostro i wyszedłem z jej domu.
Usiadłem na ławce nie opodal i ukryłem twarz w dłoniach.
- Wszystko spieprzyłem.. - powiedziałem cicho do siebie.
Niczego nie da się już naprawić.. Ona mi nie wybaczy.. W sumie to się jej nie dziwię - ciągle robię to samo , a ona do tej pory zawsze mi wybaczała.Ale nie tym razem..