niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 44 - Unexpected ending.

( Oczami Austina )
Kolejne godziny były strasznie męczące - nie mogłem spać , ciągle myślałem o Ally.Ona... Tak bardzo ważna dla mnie osoba... Przeze mnie może teraz umrzeć... Dlaczego zostawiłem ją samą ? Przecież była w złym stanie ! Przysnąłem dopiero nad ranem , na szpitalnym krześle.Obudziłem się i nadal czekałem.Na jakiekolwiek informacje - nawet te złe.Byleby coś wiedzieć... Nagle zauważyłem lekarza dziewczyny.Podszedłem do niego.
- I... i co z nią ?
- Bez zmian.Jest w krytycznym stanie.Musimy znaleźć dawcę w ciągu tygodnia.Musimy.Inaczej...
- Tak wiem... - przerwałem mu - czy mógłbym do niej wejść ?
- Tak , ale tylko na chwilę.Pacjentka jest w stanie śpiączki.
- Dobrze.
Lekarz wskazał mi drzwi , gdzie przebywała dziewczyna.Nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka.Ally nie wyglądała dobrze - była blada i pobita.Wyglądała jak mała , bezbronna dziewczynka.I tak się pewnie czułam w tamtej chwili - w której mnie przy niej zabrakło... Usiadłem obok niej i bezmyślnie się w nią wpatrywałem.Nie wiedziałem co robić.Delikatnie odgarnąłem jej włosy.
- Obudź się... - powiedziałem cicho.
Wstałem i opuściłem pomieszczenie.Nie mogłem dłużej tam zostać.Szkoda...
( 6 dni później )
Ech... Jest źle , bardzo źle ! Jeśli dzisiaj nie znajdą dawcy , Ally umrze.Jej stan się pogorszył - mają 24 godziny.Gdybym mógł , oddałbym jej moje serce.Ale nie mogę... Nagle zauważyłem lekarza Ally który gdzieś biegnie.Zatrzymałem go.
- Co się stało ?
- Przepraszam , muszę iść.Mamy dawcę , jest mało czasu ! - krzyknął i pobiegł dalej.
Mają dawcę.Ale... Jeśli operacja się nie powiedzie ? Powiadomiłem o tym przyjaciół.Rodzice Ally wyjechali do innego miasta i nie mogę przyjechać.Wyjechali tydzień temu.Ale w tym momencie to nieistotne.15 minut później w szpitalu zjawili się Trish i Dez.Dawno ich nie było , co ? A to dlatego , że pomagali organizacji wspomagającej biednych i wyjechali na miesiąc do Chocago.Wczoraj wrócili i o wszystkim ich poinformowałem.Byli w szoku.Z niecierpliwością czekaliśmy na informacje.Po 6 godzinach z sali wyszedł lekarz.Od razu , jako pierwszy ze wszystkich do niego podszedłem.
- Co z nią ?
- Udało się.Ale uprzedzam - pacjentka jest w śpiączce.Nie wiadomo , kiedy się obudzi... To nie jedyna zła wiadomość - nie mamy pewności czy przeszczep się przyjmie.Ale proszę być dobrej myśli.
A więc czekaliśmy...
( około miesiąc później , oczami Ally )
Otworzyłam ociężałe powieki.Nie wiedziałam , gdzie jestem.Rozejrzałam się.Byłam w szpitalnej sali.Gdy spróbowałam się odezwać , coś mi przeszkodziło.W przełyku miałam rurkę.Pewnie do intubacji.Natychmiast zebrał się nade mną tłum lekarzy i zaczęli coś do siebie mówić.Ktoś spoglądał na monitor komputera , ktoś robił mi badania , jeszcze ktoś wyszedł z sali.Pielęgniarka wyjęła mi tą rurkę - znów mogłam normalnie oddychać.Nagle podeszła do mnie pielęgniarka.
- Jakiś chłopak bardzo chciałby panią odwiedzić.Wyraża pani zgodę ?
Kiwnęłam głową na tak.To na pewno Austin... Jednak do sali wszedł...Christian ! Myślałam że dostanę zawału.
- Wyjdź... - szepnęłam słabo.
- Co tam mruczysz ?
- Wyjdź... - powtórzyłam cicho.
- Hah.Jak tylko wyjdziesz dokończymy to , co zaczęliśmy.
Wtedy do sali wpadł Austin.
- Ally ! - krzyknął uradowany.
Uśmiechnęłam się.
- Wynoś się stąd ! - warknął kiedy zobaczył bruneta.
Chłopak , o dziwo , bez sprzeciwu opuścił salę.
- Ally ! W końcu się obudziłaś ! - blondyn podszedł do mnie i usiadł na krześle obok łóżka.
- Tęskniłam... - szepnęłam i uśmiechnęłam się.
- Nawet nie wiesz , jak się o ciebie martwiłem.
( tydzień później )
Dzisiaj wyszłam ze szpitala.Jestem w domu i czekam na Austina , oglądając telewizję.Pewnie się zastanawiacie , co ze szkołą ? A więc za miesiąc cała nasza czwórka idzie do szkoły teatralno-wokalnej.Ja i Austin - na kierunek wokalny , Trish i Deza - na aktorski.To znaczy , że oni mają więcej zajęć z aktorstwa , a my więcej ze śpiewania.Usłyszałam dzwonek do drzwi , więc poszłam otworzyć.W progu stał Austin a przed sobą trzymał piękne kwiaty.Wyglądały tak :
- Dziękuję - powiedziałam z uśmiechem i wzięłam kwiaty.
Wpuściłam chłopaka do środka a kwiaty wstawiłam do wazonu.Podeszłam do Austina.
- Tęskniłeś za mną ? - zapytałam , zbliżając się do Austina.
- A jak myślisz ? - odparł z uśmiechem.
- Myślę , że tak - powiedziałam , również się uśmiechając.
- To bardzo dobrze - odparł blondyn.
- Ja też za tobą tęskniłam.I to bardzo - powiedziałam ciszej.
- Jak bardzo ?
- Pokazać ci ? - zapytałam z uśmiechem.
- Mhm - mruknął.
Zbliżyłam się do niego jeszcze bardziej.Pocałowałam go.Chłopak odwzajemnił gest.Objęłam blondyna za szyję a on objął mnie w tali.Zaczęliśmy się całować bardziej namiętnie.A potem... Cóż ja wam będę opowiadać ;)

CDN

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak ? Mamy romantyczne zakończenie tej dramatycznej historii.Co chcecie dalej ? Dajcie pomysł w komentarzu , bo ja sama nie wiem.Nie wiem , z czego będziecie najbardziej zadowoleni.

6 komentarzy:

  1. Rozdział normalnie cudowny,zajebisty.Nic dodać nic ująć.Nie wiem jak to opisać.Ten cały Christin jest wielkim debilem i palantem.UGH.Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  2. "Co chcecie dalej?" Ale pytanie..... AUSLLY!!!!!
    Serio, wiem że chodziło o jakieś konkretniejsze pomysły ale jak na razie nic nie mam.
    Jak się prześpię, to ci powiem ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. christian niech zginie w wypadku. :) to bedzie najlepsze rozwiazanie. xd rozdział wspaniały. :) czekam na next. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawaj szybko next

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze WIĘCEJ ROMANTYCZNYCH OPISÓW :))
    Czekam na next;)
    *Nike

    OdpowiedzUsuń