niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 74 - I forgive, but never forget. I miss you and wait for you.

Ocknęłam się jakiś czas później.Było już ciemno.Usiadłam na trawie i rozejrzałam się.Po prawej stronie spał Austin z Lessie na twarzy , która również spała.Po lewej leżały konie.Zaśmiałam się cicho.Delikatnie zdjęłam suczkę z twarzy blondyna i włożyłam ją do koszyka który wzięłam ze sobą.Na szczęście się nie obudziła.No i teraz co zrobić z Austinem ? Westchnęłam i szturchnęłam go lekko w rękę.
- Jeszcze 5 minut mamo.. - mruknął przewracając się na drugi bok.
Wtedy zaczęłam się śmiać i obudziłam chłopaka.
- Co ? Co się dzieje ? - zapytał pół przytomny.
- Wstawaj , już ciemno - powiedziałam z uśmiechem.
- A.. No okej - powiedział wstając z ziemi co jeszcze bardziej mnie rozbawiło.
- Z czego się śmiejesz ? - zapytał zdziwiony.
- Masz zielone ciuchy - powiedziałam przez śmiech.
- Shit.. - mruknął.
- Dobra , wracajmy już - powiedziałam nadal lekko rozbawiona.
Chłopak skinął głową i wsiadł na swojego konia.Uczyniłam to samo biorąc Lessie.Wolnym kłusem wróciliśmy do zamku.Zostawiliśmy konie w stajni.
- To pa - uśmiechnęłam się..
- Czekaj chwilkę , mam dla ciebie zaproszenie - powiedział uśmiechnięty wręczając mi kopertę.
- Na co ? - zapytałam biorąc ją do ręki.
- Na mój koncert - uśmiechnął się.
- Bardzo bym chciała przyjść , ale nie mam pojęcia czy się wyrobię.. Mam spotkanie na 17 a widzę że koncert jest na 17.. - powiedziałam smutno.
- Spokojnie.Jak będziesz mogła to przyjdziesz - uśmiechnął się promiennie.
- Okej , spróbuję się wyrwać - zaśmiałam się i cmoknęłam go w policzek - Pa - uśmiechnęłam się.
- Pa - odparł.
Wróciłam do zamku.Weszłam na górę i do swojego pokoju.Położyłam Lessie w jej posłaniu.Suczka od razu zwinęła się w kłębek i usnęła.Poszłam do łazienki i wykąpałam się.Ubrałam piżamę i wróciłam do pokoju.Położyłam się i niemal natychmiast usnęłam.Następnego dnia obudziłam się koło 8 rano.Dałam Lessie wodę oraz karmę.Podeszłam do szafy i wyjęłam strój na dzisiaj czyli lekką sukienkę , beżowe buty na koturnach i mój ulubiony naszyjnik.Poszłam do łazienki.Założyłam bieliznę , potem sukienkę , buty i naszyjnik.Zeszłam na śniadanie.
- Ally ! - krzyknęłam Kate.
Odwróciłam się.
- Tak ?
- To spotkanie dzisiaj o 17 został odwołane , masz wolny wieczór - powiedziała w biegu i poleciała dalej.
Uśmiechnęłam się.Więc mogłam spokojnie iść na koncert.Dzień minął wyjątkowo szybko.Koło 14 zadzwoniłam do Trish.
- Cześć , idziecie na koncert Austina ? - zapytałam gdy przyjaciółka odebrała.
- Tak , właśnie się miałam szykować.Ty też idziesz ? - odpowiedziała radośnie.
- Idę.Wpadnij do mnie co się przygotujemy - zaproponowałam.
- Okej , zaraz będę - zaszczebiotała - to pa.
- Pa.
Po chwili drzwi mojego pokoju przekroczyła czarnowłosa.O 16.45 byłyśmy gotowe.Ja miałam na sobie żółtą sukienkę z lekkim marszczeniem.Moja przyjaciółka założyła niebieską posypaną brokatem.Włosy miałam podkręcone lokówką.Spsikałam je lakierem z brokatem i ładnie błyszczały.Moja przyjaciółka miała włosy spięte w koka i również spsikane lakierem.Postanowiłyśmy już wyjść i spotkać się z Dezem na miejscu.Wyszłyśmy z zamku i wsiadłyśmy do limuzyny.Droga upłynęła nam w czasie miłej rozmowy.Po 20 minutach byłyśmy na miejscu.Wysiadłyśmy z pojazdu i skierowałyśmy się do dużej hali w które rozbrzmiewały już dźwięki muzyki.Weszłyśmy do środka gdzie czekał już Dez.Przywitaliśmy się i zajęliśmy dobre miejsce przy scenie.Po chwili rozbrzmiała głośniejsza muzyka.Ale była inna.. Zazwyczaj są to jakieś radosne kawałki , a ta melodia była smutna.. Po chwili na scenie pojawił się blondyn.Podszedł do mikrofonu ze spuszczoną głową.. Byłam zdziwiona , z resztą tak jak wszyscy.
- Witajcie.. - powiedział słabym głosem - Widzicie że ten koncert jest inny.. Jest inny ponieważ jest tutaj wyjątkowa osoba - wtedy skierował wzrok na mnie - I dla niej jest ten koncert.. Nie wiem czy to można nazwać koncertem , sami ocenicie.Ta piosenka.. Okropnie skrzywdziłem tą osobę i.. Wiem , że ona nie ma prawa mi wybaczyć.. Ale nie potrafię wyrzucić z głowy wspólnych wspomnień , chwil radosnych i smutnych , tego wszystkiego co razem przeżyliśmy.Ta piosenka jest krótkim przypomnieniem tego wszystkiego o czym nie potrafię i nie chcę zapomnieć.. - wszystko mówił cicho nie spuszczając ze mnie wzroku.
Po skończeniu przemówienia podszedł do stojącej obok gitary , wziął ją i wrócił na poprzednie miejsce.Usiadł na wcześniej przygotowanym stołku.Zaczął grać pierwsze akordy co jakiś czas patrząc mi w oczy.Już po chwili z jego ust wydobyły się słowa piosenki.
- Being here without you is like hearing last song

I'm lying in bed and everything reminds me you
All the memories is going through my mind
Every single thing which I never said but I wanted

I'm walking on clouds cause I'm still thinking about you
If somebody gets under my skin she'll burn, yeah
Cause you're part of me and I can't replace you

I'm looking at photographs which we've taken
I'm going back to all the places where we've been
And I wanna be there with you forever

Every song, every tear, happiness and sadness
It's dissappearing with you, but I'll never forget you
I promise it you today

Being here without you is like hearing last song
Not loving you is just impossible
Not seeing your face is like writing last song
Not loving you is just impossible
You'll always be my last song. Forever and ever
You're my last song

Being here without you is like hearing last song..

Po piosence wszyscy bili brawo.Wszyscy oprócz mnie.. Stałam i jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w blondyna.On to zauważył.Zszedł ze sceny i podszedł do mnie.Ze zdziwieniem patrzyłam jak bierze mnie za rękę i gdzieś prowadzi.Posłusznie poszłam za nim.Po chwili byliśmy za sceną.Wtedy Austin zatrzymał się i spojrzał mi głęboko w oczy.Nic nie mówiąc przyciągnął mnie do siebie.
- Przepraszam.. - szepnął mi do ucha.
Oderwałam się od niego i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Wybaczyć jest sztuką, ale to wcale nie znaczy, że się zapomniało o krzywdach. Tylko silni ludzie to potrafią - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- A czy ty jesteś na tyle silna żeby mi wybaczyć ? - zapytał z nadzieją z głosie.
- Jestem - uśmiechnęłam się lekko.
Nagle Austin spoważniał i zaczął się powoli do mnie zbliżać.Kiedy dzieliło nas kilka milimetrów odwróciłam głowę..
- Nie potrafię.. - szepnęłam patrząc w bok.
Z moich oczu momentalnie zaczęły lecieć łzy.
- Hej.. - szepnął delikatnie odwracając moją głowę w swoją stronę - Nie płacz.. - powiedział z delikatnym uśmiechem.
- Nie jesteś zły ? - zapytała zdziwiona.
- A za co ? Nie jesteś gotowa , ja to rozumiem.Chciałbym tylko wiedzieć..
- Tak , kocham Cię - przerwałam mu lekko się uśmiechając.
Blondyn odwzajemnił gest.
- Ally , ja muszę ci coś powiedzieć... - powiedział nagle cicho.
- Tak ? - spojrzałam mu w oczy.
- Ten koncert dzisiaj.. On.. Ten koncert rozpoczyna trasę.. Po USA... - mówił cicho nie patrząc na mnie.
Byłam zdziwiona.Bardzo zdziwiona..
- Ty.. Ty wyjeżdżasz ? - zapytała ale przecież wiedziałam jaka będzie odpowiedź..
- Tak.. Dostałem bardzo korzystną propozycję.. Ciągle nie mogę uwierzyć że Ciebie przy mnie nie będzie... - mówił a w jego oczach błyszczały łzy.
- Muszę zostać.. Strasznie chciałabym jechać z tobą , wiesz o tym.. - mówiłam cicho patrząc w podłogę - Ja chcę jechać z tobą ! - krzyknęłam jak mała dziewczynka i rzuciłam się w jego ramiona.
- Wiem Allyś , wiem.. - powiedział cicho.
Nagle obok nas pojawił się duży bus z którego wysiedli.. Trish i Dez.. Na busie widniał duży napis : Austin Moon.Przyjaciele podeszli do nas.
- To.. Wy jedziecie z Austinem ? - zapytałam zdziwiona.
- Tak Ally.. - powiedziała cicho Trish - Ty nie jedziesz prawda ? - zapytała smutno.
Pokiwałam przecząco głową.Przyjaciółka mocno mnie przytuliła.
- Będę strasznie za Tobą tęsknić - powiedziała do mnie i wsiadła do busa.
Spojrzałam na Deza.Rudy płakał , strasznie płakał..
- Ally ! - krzyknął biegnąc w moją stronę po czym mocno mnie przytulił.
- Dez.. Tlenu..Mi.. Brakuje.. - wysapałam.
Przyjaciel puścił mnie.
- To ja już pójdę.. Idę płakać w samotności ! - krzyknął zanosząc się płaczem.
Zaśmiałam się cicho.Wtedy spojrzałam na Austina i nasze spojrzenia się spotkały.Powoli szliśmy w soją stronę.Będąc metr od siebie obje podbiegliśmy i mocno się przytuliliśmy.Nie puszczając blondyna spojrzałam mu w oczy.
- Pocałuj mnie - powiedziałam pewnie.
- Ale.. - zaczął niepewnie.
- Chcę Cię pamiętać.. - powiedziałam cicho.
Blondyn zbliżył się do mnie i delikatnie mnie pocałował.Odwzajemniłam gest.
- Przecież przyjaciele też mogą się co jakiś czas pocałować - powiedziałam z uśmiechem odrywając się od niego.
- Zgadzam się - również się uśmiechnął.
- To.. Pa - uśmiechnęłam się słabo.
- Zadzwoń - powiedział wsiadając do busa.
- Zadzwonię - odparłam szczerze.
Chwilę później drzwi się zamknęły a pojazd odjechał.I co ja teraz zrobię ? Jak sobie poradzę bez tych , dzięki którym ostatnie 2 lata mojego życia były tak wspaniałe ?
-----------------------------------------------------------------------------
Napisałam kolejny rozdział :-) Jest długi więc myślę że będziecie zadowoleni.Tłumaczenia piosenki nie dodaję , bo zwyczajnie mi się nie chce xD Twórcą piosenki jest oczywiście Allysa <3 Jest także twórcą cytatu Ally o wybaczaniu :-) Nie będę się rozpisywać , bo nie ma za bardzo o czym.Życzcie mi powodzenia na sprawdzianie 6-klasitów :3
Pa aniołki <3
MA BYĆ 10 KOMENTARZY

środa, 26 marca 2014

One Shot - Dark Dance

Ally Dawson - zwykła 17-latka.Ma chłopaka , 18-letniego Austina Moona.No , może nie tak do końca.. Popełniła błąd , wielki błąd.Dlaczego czasu nie da się cofnąć ? Co ją do tego skusiło ? Choroba matki , samotność , brak ojca.. To wszystko ją przytłoczyło , nie miała na nic siły.Poszła tam.A potem wszystko potoczyło się tak szybko.. Siedzi teraz z żyletką w ręce.. Zaraz zniknie , przestanie istnieć.To będzie najlepsze wyjście - dla niej i dla jej bliskich.. Ale zacznijmy od początku.
To stało się tego dnia , tego do którego właśnie wróciliśmy.Po co ? Bo przed śmiercią wszystkie wspomnienia wróciły niczym bumerang i uderzyły ze zdwojoną siłą.Tego dnia wszystko się zmieniło.Znalazła ogłoszenie w gazecie - szukali tancerki , nic więcej.Muzyka była jej pasją , interesowała się tańcem.Postanowiła spróbować.Podjęła decyzję.Ubrała się , wyszła z domu i poszła na wskazany adres.Po 15 minutach była na miejscu.Na drzwiami błyszczał duży napis "Dark Dance". Nazwa trochę ją zdziwiła , jednak poszła dalej.Pchnęła szklane drzwi i była już w środku.Od razu coś jej się nie spodobało - wystrój , atmosfera i.. rury na scenie.. Chciała wyjść ale w tym momencie w pomieszczeniu pojawił się mężczyzna.
- Dzień dobry , pani w sprawie pracy ? - zapytał podchodząc do niej.
- Ja..? A tak... - odparła niepewnie.
Facet uśmiechnął się przymilnie.
- Zapraszam do gabinetu - powiedział wskazując kierunek ręką.
Brunetka skinęła delikatnie głową i poszła we wskazanym przez niego kierunku.Weszła do małego pomieszczenia które było tym "biurem". Na środku stało biurko a na przeciw niego dwa krzesła.Ściany miały kolor krwistej czerwieni.
- Proszę usiąść - po pomieszczeniu rozległ się gruby , szorstki głos.
Dziewczyna posłusznie wykonała polecenie.Przed nią usiadł właściciel owego głosu.
- Czy.. Czy to jest klub nocny ? - zapytała nieśmiało.
- Owszem - odparł mężczyzna - Ale dziewczyny tylko tutaj tańczą , do niczego nie zmuszamy - dodał od razu gdy zobaczył że dziewczyna się wzdrygnęła.
- Opowie mi pani coś o sobie ? - zapytał mężczyzna widząc , że brunetka nie reaguje na jego słowa.
- A tak , oczywiście - poprawiła się od razu.Musiała zdobyć tą pracę , pieniądze są jej bardzo potrzebne - Nazywam się Ally Dawson , mam 17 lat.
- 17 ? Dobrze.Masz jakieś doświadczenie ? - zadał kolejne pytanie.
- Nigdy wcześniej nie pracowałam w takim miejscu , ale szybko się uczę i potrafię tańczyć - powiedziała szybko.
- Dobrze.. - powiedział z namysłem - możesz zacząć od jutra ? - zapytał nagle.
- Tak , oczywiście - odpowiedziała zmieszana dziewczyna.
- Dobrze.Jutro ci wszystko wyjaśnię , poznasz inne dziewczyny... - wyjaśniał jej.
Brunetka tylko kiwała głową.
- Dobrze , będę jutro - wstała z krzesła - Do widzenia - dodała wychodząc.
- Do widzenia - odpowiedział mężczyzna.
Wyszła z budynku.Była zamyślona.. Od dzisiaj pracuje w klubie nocnym.Ona - ta cicha i nieśmiała dziewczyna.Dlaczego się na to zgodziła ? No tak , matka ma przecież raka , trzeba jej pomóc.Nie ma pieniędzy na leki , z renty rodzicielki ledwie starcza na jedzenie.. Co robić ? Musiała , po prostu musiała... Po chwili była na miejscu.Niepewnie weszła do domu.Skierowała się do kuchni.Wzięła szklankę i nalała do niej wody.Wzięła łyk chłodnego napoju.To ją trochę orzeźwiło.
- Ally ? To ty ? - usłyszała zachrypnięty głos matki.
- Tak - odparła odkładając szklankę.
Szybkim krokiem skierowała się do pokoju Kate , czyli jej matki.Nacisnęła klamkę i weszła do środka.
- Dostałaś tą pracę ? - zapytała rodzicielka z nadzieją.
- Tak - uśmiechnęła się delikatnie.
- To dobrze córciu , to dobrze.. - odparła słabo.
Brunetka bardzo kochała swoją matkę i nie chciała , aby ta odeszła.Wychowała ją sama , ojciec zginął w wypadku jak miała 2 lata.Jest jedynaczką , ma tylko matkę.
- Mamo , ja już pójdę.Idę do parku - powiedziała cicho.
- A kiedy wrócisz ? - zapytała rodzicielka.
- Nie wiem.. - powiedziała szczerze - Może za godzinę ? - dodała po namyśle.
- Dobrze , idź.. - szepnęła.
Ally wyszła do przedpokoju i założyła buty.Ubrała też białą kurtkę i wzięła torebkę.Otworzyła drewniane drzwi i wyszła z domu.Domu ? No tak , matka odziedziczyła po matce mały domek na przedmieściach Miami.Przed Ally ciężki dzień...
*Noc*
Dziewczyna nie może zasnąć.Jej myśli wciąż krążą w okół jutrzejszego dnia.Stała przy oknie i wpatrywała się w rozgwieżdżone niebo.Co ją tam spotka ? Czy rzeczywiście nie będzie zmuszana do Tego ? Niczego nie była pewna..
*Następnego dnia , 19*
Cały dzień brunetka chodziła zdenerwowana.Rzadko rozmawiała z matką aby nie okazywać emocji.
- Mamo , ja już muszę iść.. - powiedziała przez uchylone drzwi.
- Pa - odparła rodzicielka.
Brunetka ubrała się i wyszła.Po krótkim czasie była na miejscu.Zatrzymała się przed drzwiami i westchnęła.Niepewnie otworzyła drzwi.Tylne drzwi , bo przez nie wchodzą pracownicy.Weszła do budynku i zajrzała na scenę.Było pełno ludzi..
- O , już jesteś - usłyszała nagle za sobą gruby głos.
Błyskawicznie odwróciła się w stronę jego właściciela.
- Dzień dobry.. - powiedziała cicho.
- Idź do garderoby numer 5 , tam masz ciuchy.Przebierz się , zrób ostry makijaż i widzimy się za pół godziny - poinstruował ją i zniknął za drzwiami.
Dziewczyna skierowała się do wskazanego pokoju.Weszła do garderoby i ubrała przygotowany strój.Krótko mówiąc - był dziwny.Czarno-czerwony , z dużym dekoltem i krótką spódniczką.No ale czego się miała spodziewać ? Ubrała się i zrobiła makijaż.Gotowa wyszła z pomieszczenia.
- No , ślicznie - usłyszała nagle.
Odwróciła się i znów ujrzała właściciela klubu.
- Dziękuję.. - powiedziała cicho.
- No , nie bądź taka nieśmiała.Możesz wychodzić , reszta dziewczyn już tańczy - powiedział wskazując scenę.
Ally pokiwała głową i wykonała polecenie.Niepewnym krokiem weszła na scenę i dostała gromkie brawa.Podeszła do miło wyglądającej blondynki.
- Co mam robić ? - szepnęła dyskretnie.
- Tańcz , tylko seksownie.A i jak któraś z dziewczyn będzie chciała cię pocałować to nie protestuj , bo faceci to lubią - puściła do niej oczko.
Brunetka wzdrygnęła się na tą myśl.Podeszła do rury i zaczęła tańczyć najlepiej jak potrafi.Wzbudziła wyraźne zainteresowanie publiczności.Po 15 minutach samego tańca podeszła do niej ruda dziewczyna i musnęła ją w szyję.Ally westchnęła w duchu i objęła ją.Chwilę później po namiętnym pocałunku dziewczyny dostały głośne brawa.Dziewczyna miała nadzieję że to koniec na dzisiaj , ale myliła się.Po kolei podchodziły do niej wszystkie dziewczyny.Z każdą wykonywała inny "taniec". Po okropnie dłużącej się godzinie wreszcie ten koszmar się skończył...
*2 miesiące później*
Ally nadal musi tańczyć w klubie.Musi.Nie chce , bo każdy pokaz to istny koszmar.Ale nie ma innego wyboru.Dobrze , że chłopak jej nigdy nie przyłapał.. Ale niektórzy klienci posuwają się za daleko , a ona tego nie chce.Po raz kolejny przekroczyła szklane drzwi i udała się do swojej garderoby.Jednak po drodze zatrzymał ją dyrektor.
- Na chwilę do mojego gabinetu - powiedział jej na ucho i poszedł przodem.
Dziewczyna posłusznie podążyła za nim.Po chwili siedziała już przed swoim szefem.
- Słuchaj , klienci się na ciebie skarżą.. - zaczął delikatnie - Mówią , że cały czas się przez Tym bronisz..
- Bo ja nie chcę Tego robić.. - odpowiedziała cicho.
- Musisz , zrób to dzisiaj.
- Ale ja nie.. - szepnęła.
- Albo to zrobisz albo wylecisz - syknął.
Ally delikatnie skinęła głową i szybko wyszła z biura.Czyli musi to zrobić... Przebrała się i umalowała jak zwykle.Pokaz minął zwyczajnie.Po pokazie podszedł do niej młody chłopak i niemal siłą zaciągnął ją do pokoju dla gości.Zamknął drzwi.
- No cześć śliczna , zabawimy się ? - raczej stwierdził niż zapytał.
Brunetka zaczęła się cofać aż dotknęła ściany.
- O , nieśmiała dziewczyna.. - dotknął jej włosów.
Próbował ściągnąć z niej ubranie ale ta zaczęła się szarpać.Wtedy facet , dużo silniejszy od niej brutalnie zdarł z niej kostium.Po godzinie było po wszystkim..
*A teraz wróćmy do dnia dzisiejszego*
Zaraz będzie po wszystkim , zaraz jedna mała osóbka zniknie z tego świata.A dlaczego ? Bo jest w ciąży z tym facetem.Austin o niczym nie wie , po co miałby wiedzieć.. Kiedy miała żyletkę przy ręce nagle otworzyły się drzwi łazienki.Brunetka gwałtownie podniosła głowę.
- Ally ! - krzyknął blondyn zabierając jej żyletkę i rzucając ją gdzieś w kont - Co ty robisz ? - zapytał ze łzami w oczach.
Wtedy brunetka się rozkleiłam i opowiedziała mu całą historię.
- I dlatego chciałaś mnie zostawić ? - zapytał oszołomiony.
- Nie.. Bo.. Bo ja jestem w ciąży z.. z tym facetem.. - łkała.
Austin delikatnie podniósł jej podbródek i otarł łzy.Dziewczyna spojrzała mu prosto w oczy.
- Kocham Cię Ally i nie zostawię cię z tym samej.To będzie nasze dziecko.
Brunetka znów się rozpłakała , tym razem ze szczęścia.Była szczęśliwa.Ma wspaniałego chłopaka , jej mama wyzdrowiała i będzie miała cudowne dziecko które wychowają razem.Jednak pojawiły się wątpliwości..
- Ale Austin..
- Shh.. - mruknął zamykając jej usta pocałunkiem...

By Lilian
Dla mojej Niepi , która przeżywa trudne chwile <3 Dasz radę ! Pamiętaj - masz we mnie wsparcie , nie poddawaj się.Wierzę , że ze wszystkim sobie poradzisz.Wszystko się ułoży , bo przecież musi :-) A i oczywiście powodzenia na sprawdzianie dla wszystkich 6-klasistów (w tym mnie :/)

sobota, 22 marca 2014

Rozdział 73 - Friends used to be , now and forever

Obudziłam się z powodu.. mokrej twarzy.. Otworzyłam oczy i zobaczyłam.. tyłek Lessie !
- Ej , mała , złaź - zaśmiałam się.
Delikatnie zepchnęłam z siebie szczeniaczka.Wstałam i nasypałam suczce karmy.Zeszłam do kuchni , nalałam wody i z pełną miską wróciłam do pokoju.Podeszłam do szafy w celu wyciągnięcia ubrań.Otwierając szafę zauważyłam zdjęcie wiszące na drzwiach.To zdjęcie :
Westchnęłam i zdjęłam je.Podeszłam do kosza ale coś nie pozwoliło mi go wyrzucić.. Zdjęłam z półki album z napisem Auslly Best Moments.Kiedyś dostałam go od Austina.. Zaczęłam przeglądać zdjęcia.Wtedy wszystkie wspomnienia wróciły.. Nie chciałam tego.Szybko przerwałam oglądanie zdjęć i włożyłam do albumu zdjęcie które przed chwilą zdjęłam.Odłożyłam album na półkę i ubrałam się.Wzięłam smycz.
- Lessie , chodź - zawołałam psa ubierając buty.
Suczka od razu przybiegła machając ogonem.Założyłam jej smycz i wyszłam z pokoju.Piesek podążał za mną.Przechodziliśmy właśnie koło stadniny.
- Chcesz przejechać się na koniku ? - zapytałam wesoło.
Pies energicznie pomachał ogonem.Zaśmiałam się i ruszyłam w kierunku niewielkiego domku obok stajni.
- Z pieskiem można ? - zapytałam wchodząc do niego.
- Oczywiście - odpowiedziała miło pani w środku.
Uśmiechnęłam się i weszłam do stajni.Podeszłam do mojej klaczy a piesek niepewnie podążył za mną.
- Say Lin.. - szepnęłam głaszcząc ją po pysku.
Klacz widocznie ożywiła się na mój widok.Dałam jej kilka kostek cukru.
- Zobacz - podniosła suczkę - To jest Lessie.Lessie , poznaj Say Lin - uśmiechnęłam się przedstawiając sobie zwierzęta.
Postawiłam szczeniaka na ziemi i zajęłam się czyszczeniem konia.Moje futrzaki obwąchiwały się.Nagle usłyszałam jakiś szmer.Wyszłam z boksu klaczy i rozejrzałam się.W boksie obok zauważyłam blond czuprynę...
- Austin ? - zapytałam.
- O hej - chłopak wyłonił się zza ściany.
- Co tu robisz ? - zapytałam.
- Mam tutaj konia - uśmiechnął się wychodząc z boksu - Słuchaj.. Chciałbym z tobą porozmawiać.. - zaczął niepewnie.
- Jasne , chodź - odparłam siadając na stogu siana.
Blondyn uczynił to samo.Spojrzał mi w oczy.
- Czy ja mam u Ciebie jeszcze jakieś szanse ? Czy ty mi kiedyś wybaczysz ? Czy mogę o tobie zapomnieć ? - zapytał a mnie zamurowało.
Nigdy nie przypuszczałabym , że kiedyś zada mi takie pytanie.
- Austin , ja teraz nie..
- Odpowiedz , proszę cię - przerwał mi.
- Nie potrafię ci teraz odpowiedzieć na to pytanie - powiedziałam wstając.
Coś nie pozwoliło mi iść dalej.To była ręką Austina która trzymała moją.Odwróciłam się do niego.
- Proszę.. - powiedział błagalnie.
- Miłość do Ciebie jest we mnie głęboko ukryta.W tej chwili nie potrafię jej odnaleźć , ale nie wiem co będzie jutro , za tydzień , miesiąc czy rok - odparłam szczerze.
Wtedy chłopak niespodziewanie wstał i przywarł do mnie.Poczułam jego ciepłe wargi i.. odpłynęłam.. Na szczęście szybko wróciła mi zimna krew.Odepchnęłam go od siebie.
- Mówiłaś , że mnie kochasz.. - szepnął.
- Kocham.Ale nie potrafię ci wybaczyć , za dużo słów których nie przemyślałeś.. - odpowiedziałam wracając do mojego konia.
Nagle poczułam szarpnięcie i wylądowałam w sianie.Po chwili pochylał się nade mną Austin.
- Co ty ro... - nie dokończyłam bo chłopak zamknął mi usta pocałunkiem.
Nie wiem dlaczego , nie wiem jak to się stało , nie wiem co się ze mną stało w tamtej chwili.. Odwzajemniłam pocałunek , choć każda komórka w moim ciele wołała Nie rób tego ! Co się ze mną dzieje ? Dlaczego nie potrafię się opanować ?? Nagle poczułam jego rękę na moich plecach.Czy on myśli że po tym wszystkim ja.. z nim.. O nie , co to to nie ! Brutalnie go odepchnęłam.
- Myślisz , że jetem dziwką ? - warknęłam.
- Nie.. Ja po prostu.. Ja myślałem.. - jąkał się.
Westchnęłam uspakajając się nieco.
- No , co sobie myślałeś ? - zapytałam spokojnie.
- Myślałam , że darzysz mnie uczuciem ! Że to coś więcej niż przyjaźń ! - krzyknął.
- To uczucie rozpadło się na tysiąc małych kawałków ! - również krzyknęłam w nagłym przypływie emocji.
- Więc spróbujmy je poskładać.. - szepnął zbliżając się do mnie o krok.
- Jedyne uczucie które teraz czuje w stosunku do ciebie to przyjaźń.Zawsze byłeś moim przyjacielem i zawsze nim będziesz.Nie potrafię bez ciebie żyć , ale nie potrafię też żyć wiedząc , że wybaczyłam ci coś czego nie powinnam wybaczyć.. - powiedziałam szczerze.
- Czyli ty.. Ty mi nigdy nie wybaczysz , tak ? - zapytał niepewnie a w jego oczach zauważyłam łzy.
- Powtarzam ci to kolejny raz - teraz nie , ale nie wiem co będzie kiedyś.Za parę dni , tygodni czy miesięcy wszystko się może zmienić.Wierzę , że czas leczy rany - odpowiedziałam patrząc mu głęboko w oczy.
- A co teraz ? - zapytał z nadzieją.
- Kiedyś , teraz i na zawsze przyjaciele - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Auslly forever ? - uśmiechnął się.
- Auslly forever - potwierdziłam z uśmiechem.
Przytuliliśmy się.Oderwaliśmy się od siebie.
- Słuchaj , przepraszam cię za to wszystko.. - powiedział blondyn spuszczając głowę.
- Nie gniewam się - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Przejedziemy się ? - zapytał wskazując na konie.
Skinęłam głowę.Osiodłałam konia i wyprowadziłam go na zewnątrz.Austin uczynił to samo.
- Poczekaj chwilkę - krzyknęłam do chłopaka biegnąc w stronę białego domku.
Wpadłam do środka.
- Dzień dobry , może pani popilnować Lessie ? Chcę pojeździć szybko a boję się że spadnie - wytłumaczyłam wszystko kobiecie.
- Oczywiście , może pani spokojnie jeździć - uśmiechnęła się.
- Bardzo pani dziękuję , przyjdę po nią za 2-3 godziny ! - krzyknęłam wychodząc.
Po chwili byłam już przy koniach.
- Jedziemy ? - uśmiechnął się blondyn siedzący już na swoim ogierze.
- Mhm - odparłam wsiadając na Say Lin.
Zaczęłam powoli kłusować.W pewnym momencie przeszłam do galopu.Czując wiatr we włosach poczułam się wolna.
- Ej , czekaj ! - usłyszałam z tyłu rozbawiony głos Austina.
Zaśmiałam się i wcale nie zamierzałam zwalniać.Zatrzymałam się dopiero w moim ulubionym miejscu , przy wodospadzie.Zsiadłam z konia i pozwoliłam mu się napić.Sama usiadłam przy małym jeziorku pod wodospadem i podziwiałam piękne widoki.Po chwili koło mnie pojawił się Austin.
- Pięknie tu - powiedział zachwycony.
- Znalazłam to miejsce niedawno , zupełnie przypadkiem ale bardzo mi się tu spodobało - odparłam patrząc w płynącą wodę.
- Ally , ja muszę ci coś powiedzieć..
- Cii , nie teraz.. - przerwałam mu kładąc się na trawie.
Odpłynęłam myślami gdzieś daleko , wpatrując się w błękitne niebo...

----------------------------------------------------------------------------------------
Następy rozdział napisany , opublikowany :) Poryczałam się na ostatnim odcinku A&A ;_; Ale też wpadł mi do głowy świetny pomysł na kolejny rozdział :D Już nie mogę doczekać się pierwszego odcinka 3 sezonu , Austin babcia xDD Nie mogę z tego xD No nie ważne.Co do kolejnego rozdziału , to mam pomysł i wiem co pisać , ale naprawdę nie wiem kiedy będzie , bo gorzej z czasem.Wiecie zapewne że 1 kwietnia mam sprawdzian i muszę się naprawdę postarać żeby coś napisać z matmy , bo mam taką panią co nie potrafi nic wytłumaczyć.. Jak można robić sprawdzian po 2 lekcjach z jednego tematu ?! No jak ?! Nie rozumiem jej... Hmm , trochę się rozpisałam xD Chciałam wam jeszcze powiedzieć , że niedługo prawdopodobnie będzie nowy wygląd bloga , już zamówiony.Dlaczego ? Bo ten mi się po prostu znudził.Ile można mieć ten sam szablon ? Ja już mam go dość xD Dobra , miałam kończyć a piszę i piszę.
Tak więc pa kochani <3
PS Takie troszkę spóźnione życzenia dla mojej złotej rybki <3 Życzenia już złożone , ale tutaj też koniecznie muszę o tobie wspomnieć Aguś <3 Także naj , naj i jeszcze raz naj ! Kocham was , paa ;**
PS2 MA BYĆ 10 KOMENTARZY :D

środa, 19 marca 2014

Rozdział 72 - The extraordinary surprise

Obudziłam się jakiś czas później.Powoli otworzyłam oczy.Na krześle obok siedział Austin przeglądając książkę..Spojrzałam na tytuł - Wszystko co najważniejsze o psach.Uśmiechnęłam się.Zawsze chciałam mieć psa.Nagle blondyn spojrzał na mnie.
- O , już nie śpisz - uśmiechnął się.
Odwzajemniłam gest i wymownie spojrzałam na książkę.
- Co ? - zapytał a ja zaczęłam się śmiać.
- Kupujesz pieska ? - zapytałam kiedy już się opanowałam.
- Może.. - mruknął.
- Kiedy wychodzisz ? - zapytał z troską.
- Jeszcze nie wiem , ale mam nadzieję ze niedługo.Austin.. Mam do Ciebie prośbę.Mógłbyś zająć się moim koniem ? Nakarmić , wyczyścić , wypuścić go na łąkę dopóki ja nie wyjdę - zapytałam z nadzieją.
- Jasne - uśmiechnął się promiennie.
- Ally ! - usłyszałam nagle aż się przeraziłam.
Spojrzałam w stronę wejścia.
- Trish , Dez ! - krzyknęłam uradowana.
Przyjaciele weszli do sali.Czarnowłosa podbiegła do mnie i mocno przytuliła.Odwzajemniłam uścisk.Nagle ktoś ją ode mnie odepchnął i przede mną stał rudowłosy.Zaśmiałam się i uścisnęłam go.Przegadaliśmy cały dzień...
*2 tygodnie później*
Nareszcie wychodzę ! Po co oni trzymali mnie tu tak długo ?
- Ally , zmieścisz to do jednej torby ? - zapytał blondyn który pomagał mi się spakować.
- Taa , aż tylu rzeczy nie mam - odparłam z uśmiechem.
Włożyłam wszystkie rzeczy do torby i próbowałam ją zamknąć.
- Pomóż - powiedziałam błagalnie do Austina.
Chłopak zaśmiał się i stanął obok mnie.
- Siadaj na niej - powiedział.
Wykonałam polecenie a blondyn siłował się z zamkiem.
- Zamknięte.. - mruknął zziajany.
- Dzięki - cmoknęłam go w policzek.
- Czekam na dole - uśmiechnął się biorąc walizkę.
Wzięłam moją torebkę i włożyłam do niej rzeczy leżące na szafce nocnej - telefon , błyszczyk , bransoletkę i lusterko.Poprawiłam sukienkę , włosy i wyszłam z sali.Powoli schodziłam po schodach.Gdy byłam już na dole pchnęłam szklane drzwi i byłam już na dworze.Przy limuzynie czekał Austin.
- Dobra , to ja idę - powiedział.
- No coś ty , wsiadaj - wskazałam rękę limuzynę.
- Ale ja..My.. Ja nie.. - plątał się.
- Wsiadaj - ponowiłam prośbę.
W końcu blondyn uległ.Oboje wsiedliśmy do pojazdu.Drogę do pałacu upłynęła nam na rozmowie o wszystkim i o niczym.Po 15 minutach byliśmy na miejscu.Chłopak zaniósł moją walizkę na górę.
- Przejdziemy się ? - zaproponował.
Skinęłam głową.Wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy się do pobliskiego parku.Nagle Austin zatrzymał się.
- Poczekaj tutaj chwilę - powiedział tajemniczo.
Zdziwiona usiadłam na ławce.Po chwili blondyn wrócił z wiklinowym koszykiem w ręce.
- To dla ciebie - podał mi rzecz trzymaną w ręce.
Zdziwiona delikatnie uchyliłam pokrywę.Z koszyka natychmiast wysunęła się mała , włochata główka.Zajrzałam głębiej - w środku był szczeniak !
- Dziękuję - powiedziałam delikatnie wyjmując pieska z koszyka - jest śliczny !
- To suczka - powiedział dumnie.
- Owczarek Australijski - dodałam zachwycona.
Chłopak usiadł obok mnie głaskając suczkę.
- Nazwę ją Lessie - odparłam pewnie.
- Ładne imię.
Piesek wygląda tak :
Wzięłam pieska na ręce i przytuliłam się do niego.Zwróciłam się do blondyna.
- Nie musiałeś..
- Wiem , ale chciałem - odparł uśmiechając się delikatnie.
- Skąd wiedziałeś że zawsze chciałam mieć psa ? - zapytałam.
- Intuicja - uśmiechnął się tajemniczo.
- Chodź , kupimy coś dla niej - powiedziałam wstając z ławki.
Włożyłam pieska do koszyka i zaczęłam się rozglądać za najbliższym zoologicznym po czym skierowałam się w jego kierunku.Oboje weszliśmy do środka.
- Co bierzemy ? - zapytał blondyn.
- Muszę kupić legowisko , zabawki , jedzenie , smycz , akcesoria do pielęgnacji.. - wymieniałam.
- Aa.. Zapomniałem ci powiedzieć że już umie chodzić na smyczy , nie musisz jej uczyć - odparł.
- Fajnie.
Wspólnie wybraliśmy rzeczy dla suczki i skierowaliśmy się do kasy.Zapłaciliśmy za zakupy i wyszliśmy.Do koszyka w którym była Lessie włożyłam kupionego przed chwilą pluszaka.
- Chodźmy na łąkę , pobawimy się z nią - zaproponowałam.
Chłopak przystał na moją propozycję.Poszliśmy na piękną , kwiecistą łąkę.Wyciągnęłam psa z koszyka i rzuciłam mu patyk.Lessie z zainteresowaniem pobiegła za przedmiotem , obwąchała go i wzięłam do pyszczka po czym przybiegła do mnie.
- Ślicznie - pochwaliłam ją.
Usiedliśmy z Austinem na trawie a suczka biegała wokół nas łapiąc piłkę którą Austin do niej rzucał.Patrząc na piękne krajobrazy oparłam głowę o ramię blondyna.Zaczęło się ściemniać.
- Wracamy ? - zapytał Austin.
- Tak - odpowiedziałam.
Lessie prawie zasnęła mi na kolanach.Delikatnie włożyłam ją do koszyka i ruszyłam za blondynem.Po 10 minutach doszliśmy do pałacu.
- To cześć - uśmiechnął się.
- Pa - przytuliłam go na pożegnanie.
Weszłam do budynku i pobiegłam do swojego pokoju.Wyjęłam suczkę z koszyka i włożyłam ją do legowiska.Sama wykąpałam się , położyłam do łóżka i szybko usnęłam.A śnił mi się pewien blondyn...

***************************************************************************
No więc kochani.. rozdział :) Pies ? Skąd pomysł na psa ? Nie wiem , może stąd że sama zawsze chciałam mieć psa.. Nie wiem.Jakoś tak mnie ostatnio wzięło na zwierzęta.. Nie wiem co jeszcze napisać.. Pa..
Ma być 10 komentarzy !

poniedziałek, 17 marca 2014

0_0

*z niedowierzaniem patrzy w monitor* 6 komentarzy ?! *spuszcza głowę* Zawiodłam się.. Postanowiłam , że nie będzie rozdziału , dopóki nie zobaczę 10 komentarzy... Dlaczego ? Bo widzę , że jest dużo wyświetleń a nikomu się nie chce napisać chociażby "czytam" ! Kurczę no , wystarczy jedno słowo ! Ale nie , bo po co...

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 71 - It will be like it used to

*Oczami Austina*
Stałem jak sparaliżowany i wpatrywałem się w bezwładne ciało dziewczyny.W końcu wróciła mi zimna krew i podbiegłem do niej.
- Ally - powiedziałem delikatnie przewracając ją na plecy.
Wyglądała strasznie.Na ciele miała pełno ran - dużych , małych.. Pod jej głową była kałuża krwi.
- Boże... - szepnąłem.
Wyjąłem telefon i w pośpiechu wybrałem numer pogotowia.Karetka przyjechała 5 minut później , ale dla mnie to była cała wieczność.Z pojazdu wyszli ratownicy i od razu kucnęli przy brunetce.
- Puls słaby , prawie niewyczuwalny.Brak oddechu.Zabieramy ją , szybko - usłyszałem.
Po chwili dziewczyna była już w karetce.Podszedłem do miejsca gdzie jeszcze przed chwilą leżała.Podniosłem kwiatek który miała we włosach...
- To księżniczka Ally ! - krzyknął inny.
Nic nie mówiąc obserwowałem całą sytuację.
- Czy..Ja.. Czy ja mogę. jechać.. z nią ? - zapytałem łamiącym się głosem.
- Jest pan kimś z rodziny ?
- Nie..Tak..Nie...Tak.. - plątałem się.
- Dobra , niech pan jedzie - powiedział ratownik wsiadając do karetki.
Podążyłem za nim.Wkrótce dojechaliśmy na miejsce.Wysiadłem z samochodu i udałem się do szpitala.Usiadłem na krześle w poczekalni.Sięgnąłem do kieszeni i wyjąłem kwiatka.Patrzyłem na niego.
- To przeze mnie , to wszystko moja wina.. - szepnąłem czując łzy w oczach.
- Dla księżniczki - usłyszałem z recepcji.
Zwróciłem głowę w tamtym kierunku.
- Co jej jest ? - zapytała kobieta.
- Potrzeba 6-7 jednostek krwi , jest bardzo źle - odparła smutno - kolejna doba będzie decydująca..
Spuściłem głowę.To czekanie mnie dobija.. Nagle zauważyłem jakiegoś lekarza.
- Przepraszam - podszedłem do niego - Czy ma pan jakieś informacje o Ally Dawson ? - zapytałem z nadzieją.
- Trwa operacja.Musi pan czekać - odparł spokojnie.
- A ile ona potrwa ? - zadałem kolejne pytanie.
- Około 4-5 godzin.Radziłbym panu iść na razie do domu - odparł.
- Dziękuję - powiedziałem i ponownie usiadłem na krześle.
Czekałem i czekałem.. Nic się nie działo.Postanowiłem się przejść , jednak zaraz po wyjściu ze szpitala zauważył mnie fotoreporter.
- Co z Ally ? Podobno ze sobą zerwaliście ? Jesteś już z inną ?
Zdenerwowałem się.
- Nie , nie jestem z inną i nigdy nie będę.Moje serce należy do jednej dziewczyny i nic tego nie zmieni - powiedziałem pewnie wracając do budynku.
Usiadłem w poczekalni i czekałem..
*4 okropnie dłużące się godziny później*
Zasnąłem.No , prawie zasnąłem.Nagle drzwi się otworzyły a ja od razu wstałem.
- Co z nią ? - niemal krzyknąłem do lekarza.
- Nie jest źle , ale nie jest dobrze - odparł spokojnie.
- Ale wyjdzie z tego ? - zapytałem z nadzieją.
- Ta doba będzie decydująca.Mam nadzieję że wszystko pójdzie zgodnie z planem - odparł z troską.
- A.. Czy ja mogę do niej wejść ?
- No dobrze , ale tylko na chwilę - westchnął lekarz.
Skinąłem głową i delikatnie pchnąłem białe drzwi.Usiadłem obok dziewczyny leżącej na łóżku.Spojrzałem na nią.Wyglądała źle.Była blada i posiniaczona.
- Przepraszam.. - szepnąłem delikatnie odgarniając jej włosy z twarzy.
- Wiem , że to za mało.. To wszystko przeze mnie.. Nie wybaczę sobie jeśli nie przeżyjesz.. - mówiłem ze spuszczoną głową.
Ona mi nigdy nie wybaczy... Tego co powiedziałem , co zrobiłem.. Nigdy...
*Następnego dnia*
Z rana od razu pobiegłem do szpitala.Wszedłem do budynku i skierowałem się do sali numer 4.Przed drzwiami stał lekarz.
- Co z Ally ? - zapytałem.
- Jest lepiej , obudziła się.Może pan do niej wejść - odparł.
Skinąłem głową.Zanim pomyślałem , że pewnie nie chce mnie widzieć wparowałem do środka.Na szczęście spała.Z ulgą usiadłem na krześle.Spojrzałem w bok i ku zdziwieniu ujrzałem tam gitarę.Podszedłem do niej.
- Można grać.Muzyka pomaga pacjentom zdrowieć - przeczytałem napis na kartce.
Zaśmiałem się i wziąłem gitarę.Usiadłem na moim poprzednim miejscu a słowa same płynęły z moich ust...
I can’t come alive
I can’t believe I let you down
And now chain is on your door
I’m praying so hard
Just want to see your face
Before you’ll go away
And forgive me
It’s what I need to move on
I’m losing my good way…
 And now I’m sitting here alone
Thinking I lost the whole sense to life…
 You’re my princess, you’re my sun
You’re part of my heart
Without your love I’m nothing
Please forgive me, yeah I’m so stupid
I would go back in time
And change my own mind
Please forgive me, yeah I’m so stupid...
Podniosłem wzrok na brunetkę.Uśmiechała się choć oczy miała zamknięte.Mimowolnie sam się uśmiechnąłem.Delikatnie dotknąłem jej ręki i nagle ona otworzyła oczy..

*Oczami Ally*
- Słyszałaś ? - zapytał blondyn.
W jego oczach widziałam strach.Słyszałam.
- Tak.. - szepnęłam.
Chłopak spuścił głowę.
- Ja.. Pójdę już.. - powiedział nie odrywając wzroku od podłogi.
Nie wiedziałam co robić.Co robić... Tak , porozmawiam z nim jak wyjdę ze szpitala.Tylko kiedy to będzie ? Muszę szybko myśleć , szybko! Ech..
- Zaczekaj - powiedziałam wbrew swojej woli.
Chłopak odwrócił się w moją stronę i patrzył na mnie z nadzieją.Co ja mam mu powiedzieć..
- Siadaj - powiedziałam bo nic innego nie przyszło mi do głowy.
Blondyn wykonał moje polecenie.
- Wydaje mi się że musimy porozmawiać.. - zaczęłam.
- Tak.. - odparł niepewnie.
- Austin , słuchaj.. - zaczęłam ale nie dokończyłam.
- Ja wiem że ty mi nie wybaczysz.Wszystko rozumiem , ja też bym sobie nie wybaczył.Do niczego cię nie zmuszam - powiedział szybko.
- Masz rację , nie wybaczyłam ci.Nie potrafię.. Ale jesteś dla mnie kimś ważnym i.. myślę że możemy na razie możemy być przyjaciółmi - uśmiechnęłam się blado.
- To dużo lepsze niż bycie twoim wrogiem - uśmiechnął się delikatnie - Czy ja.. Czy będzie..
- Tak , będzie tak jak kiedyś.Przed tym jak zaczęliśmy być parą , w Miami , 2 lata temu - uśmiechnęłam się.
- Czyli mogę cię przytulić ? - zapytał z nadzieją.
- Wiesz że uwielbiam jak mnie przytulasz - uśmiechnęłam się szczerze.
Blondyn przyciągnął mnie do siebie.Czy mu wybaczyłam ? Nie wiem.Teraz nie będę się nad tym zastanawiać.Co ma być to będzie.Przyjaciel.. To osoba której się ufa.. A czy ja ufam Austinowi ? Chyba tak.Nigdy mnie nie oszukał , bez względu na to co zrobił.Byłam zmęczona.Wtulona w chłopaka zasnęłam...

---------------------------------------------------------------------------------
No i napisałam :D Mam nadzieję że się wam podoba.Pogodziłam Auslly (no , częściowo xD) , więc się cieszcie :3 A czy jeszcze będą razem ? Znając moją skłonność do miłości.. Eee , nie będę zdradzać xD Co chcę osiągnąć godząc ich ? Mam pewien plan.Pod którymś z rozdziałów snuliście hipotezę że Ally jest w ciąży.Niedługo się przekonacie ;) Czekam na wasze opinie.
Paaa 
* Autorką piosenki jest moja kochana złota rybka - Allysa <3 Macie tutaj tłumaczenie :
Nie mogę powrócić do życia
Nie mogę uwierzyć zawiodłem cię
I teraz kłódka wisi na twoich drzwiach
Modlę się wytrwale
Pragnąc po prostu ujrzeć twą twarz
Zanim odejdziesz
I wybacz mi
To jest to czego potrzebuję by iść dalej
Tracę swoją dobrą drogę…
I teraz siedzę tu sam
Myśląc, że straciłem cały sens życia…
 Jesteś moją księżniczką, jesteś moim słońcem
Jesteś częścią mego serca
Bez twej miłości jestem niczym
Proszę wybacz mi, taa jestem taki głupi
Chciałbym cofnąć czas
I zmienić swoje własne zdanie
Proszę wybacz mi, taa jestem taki głupi…

LBA

No i kolejny raz :D Bardzo wam dziękuję za te nominacje.Ta jest od Weris Lynch :3

1. Jak dużą przyjemność sprawia ci pisanie bloga?
Zależy od nastroju.
2. Jakie jest twoje największe marzenie?
Nie mogę powiedzieć , to moja tajemnica.Mam nadzieję że kiedyś się spełni.
3. Czego boisz się najbardziej?
Przyszłości.Boję się dorosłości , tego czy sobie poradzę.Boję się śmierci.
4. Ulubiony zespół, piosenkarz/arka, aktor/ka itd.
Laura Marano , R5 i paru innych.
5. Jaką moc chcesz posiadać?
Chciałabym posiadać niewidzialność , to bardzo praktyczne.
6. Gdzie chcesz wybrać się w podróż?
Hmm... Do Szwajcarii , Austrii , Kanady bądź USA.
7. Wierzysz w Boga?
Tak , ale są takie momenty kiedy wydaje mi się że Bóg nie istnieje..
8. Ulubiony film i książka.
Nie mam ulubionego filmu , ale uwielbiam komedie.Co do książki to nie mam dużo czasu i często ograniczam się do czytania lektur.Dlatego bardzo lubię "Przygody Tomka Sawyera" i "Ten Obcy".
9. Bez czego nie możesz żyć?
Bez rodziny , przyjaciół i mojej świnki <3
10. Czy ktoś Cię kiedyś zranił?
Tak , i to nie raz.. Najbardziej ranią mnie osoby które są mi najbliższe...
11. Co lubisz robić w wolnym czasie? 
Bawić się z Punią <3 Uwielbiam to !

Jeszcze raz dzięki :)

sobota, 8 marca 2014

Rozdział 70 - Horses in my life. Unfortunately, death is close...

Oniemiała patrzyłam na blondyna który z wrażenia stanął w drzwiach.Nagle usłyszałam mój dzwonek , konkretnie Steel Yor Heart.. Szlak pomyślałam wściekła.Chłopak delikatnie się uśmiechnął.No tak , bawi go fakt że nie zmieniłam dzwonka.. Teatralnie przewróciłam oczami i spojrzałam na wyświetlacz.Dzwoniła Kate.
- Muszę odebrać - mruknęłam odwracając się do niego plecami.
Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Hallo ? - zapytałam do telefonu.
- Ally , twoja przemowa była niesamowita !
- Naprawdę ? - zapytałam zdziwiona.
- Tak ! Dzisiaj zostało założone schronisko dla chorych dzikich zwierząt , na twojej przemowie był jego założyciel i dzisiaj się ze mną skontaktował.Czy chciałabyś promować to schronisko swoim nazwiskiem ? - odparła podekscytowana.
- Jasne , bardzo bym chciała.Strasznie się cieszę że to dało taki efekt - odparłam zachwycona.
- Okej ,przekaże.Do usłyszenia.
- Pa - rozłączyłam się.
Odwróciłam się twarzą do blondyna.Mój wzrok zatrzymał się na jego klatce piersiowej , ponieważ chłopak stał blisko mnie.Powoli podniosłam głowę.Zatraciłam się w czekoladowych oczach które się we mnie wpatrywały.. Austin powili się do mnie zbliżał.Kiedy już prawie mnie pocałował gwałtownie się odwróciłam.
- Co ty robisz ? - zapytał zaskoczony.
Odwróciłam się do niego.
- Co ty sobie myślałeś ? Że jestem dziewczyną do towarzystwa ? Że mnie pocałujesz i wszystko będzie dobrze ? - podniosłam głos.
- Przecież cię przeprosiłem.. - odparł.
- Co mi z twoich przeprosin ?
Blondyn chciał coś powiedzieć ale mu na to nie pozwoliłam.
- Albo wiesz co.. Nie mam ochoty na tę rozmowę.I nie zostanę na twoim koncercie.Wracam do Londynu - oznajmiłam i skierowałam się w stronę wyjścia.
Wyszłam trzaskając drzwiami.Na szczęście czekał na mnie kierowca.Wsiadłam do limuzyny.
- Nie zostaje pani na koncercie ? - zapytał zdziwiony.
- Nie.Proszę jechać na lotnisko - odparłam pewnie.
- Jak sobie pani życzy - odpowiedział i ruszył.
W ciszy dojechaliśmy na wskazane przeze mnie miejsce.Wysiadłam z pojazdu a kierowca zajął się moją walizką.Weszłam na pokład ogromnej białej maszyny i rozejrzałam się.Zostało tylko jedno wolne miejsce obok wysokiego blondyna.Poszłam w jego kierunku.
- Przepraszam , czy to miejsce jest wolne.. - na fotelu zauważyłam Austina..
- Dla Ciebie zawsze - uśmiechnął się blado.
Westchnęłam i usiadłam obok niego.
- Ally..
- Daj mi spokój - warknęłam.
Lot minął mi szybko.Obserwując widoki za oknem straciłam rachubę czasu.
- Em.. Ally ? - usłyszałam niepewny głos blondyna.
Odwróciłam się w jego stronę.
- Dolecieliśmy.
- Um.. Dzięki - mruknęłam i wstałam.
Szybko wysiadłam z samolotu.Od razu zauważyłam limuzynę czekającą na mnie na skraju lotniska.Skierowałam się w jej kierunku.Przy drzwiach czekał kierowca.
- Dzień dobry - uśmiechnął się.
- Dzień dobry , do pałacu - odparłam wsiadając do pojazdu.
Po 15 minutach byłam na miejscu.Wysiadłam i skierowałam się do budynku.
- I jak  było ? - zapytała babcia przy wejściu.
- Cudownie - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Dlaczego wróciłaś wcześniej ? - zadała pytanie którego się spodziewałam.
- Bo.. Na tym koncercie miał wystąpić Austin.. - powiedziałam cicho.
- Dobrze , o nic więcej już nie pytam - odparła staruszka.
- To.. Ja pójdę do siebie.. - powiedziałam powoli idąc w stronę schodów.
Weszłam na górę do swojego pokoju.Westchnęłam.
- Co ja mam robić ? Na każdym koku go spotykam.. - szepnęłam do siebie.
Łzy popłynęły z moich oczu.. Muszę się ogarnąć.. Wyszłam z pokoju i poszłam do ogrodu.Przechadzałam się wśród tulipanów , róż i frezji.Nagle zauważyłam grupę kwiatów , których gatunku nie znałam.Były piękne.Podeszłam do nich i zerwałam jednego z nich.Wplotłam go sobie we włosy.Usiadłam na skraju fontanny i patrzyłam w płynącą powoli wodę.. Rozejrzałam się.Nagle zauważyłam tabliczkę.
- Stadnina koni West London zaprasza ! Najlepsze konie ! Stadnina należy do rodziny królewskiej - przeczytałam.
To oni mają tu konie ? Mniejsza.Zauważyłam ogrodnika.
- Przepraszam , gdzie tu jest ta stadnina - wskazałam na tabliczkę.
- Na tyłach pałacu - odparł miło.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się.
Poszłam w kierunku wskazanym przez mężczyznę.Faktycznie stał niewielki domek a obok ogromna stajnia.Weszłam do domku.
- Dzień dobry - przywitała się ze mną starsza kobieta.
- Dzień dobry.Chciałabym trochę pojeździć.Czy muszę za to płacić ? - zapytałam.
- Oczywiście że nie - kobieta uśmiechnęła się - Możesz wybrać konia - dodała.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się i wyszłam z domku.
Udałam się w stronę pięknej , przestronnej stajni.Pchnęłam drewniane drzwi i już po chwili byłam w środku.
- Tak za wami tęskniłam - szepnęłam wzruszona rozglądając się.
Po kolei podchodziłam do każdego konia.Jest taka zasada , że to koń musi wybrać człowieka , jednak żaden nie wykazywał sympatii.. Zrezygnowana podeszłam do ostatniego.Był niezwykły...
- Jesteś piękna - od razu wiedziałam że to klacz.
Spojrzałam na tabliczkę obok konia.
- Say Lin - przeczytałam - piękne imię.
Delikatnie dotknęłam ręką pyska konia.Odpowiedziało mi ciche parsknięcie.Uśmiechnęłam się.Wzięłam siodło , kantar  i lejce.Założyłam siodło ale klacz je zrzuciła.Próbowałam jeszcze kilka razy jednak za każdym było tak samo.
- A więc wolisz na oklep - uśmiechnęłam się.
Otworzyłam małe drzwi oddzielające mnie od konia.Zauważyłam pojemnik z kostkami cukru.Wzięłam trochę i kilka położyłam na ręce.
- No chodź - powiedziałam wystawiając do niej rękę.
Klacz posłusznie podeszła i wzięła cukier.
- Dobry konik - pogłaskałam ją delikatnie.
Wyprowadziłam ją na zewnątrz.Pogłaskałam ją po boku i delikatnie na nią wsiadłam.
- Ślicznie.A teraz wio - powiedziałam delikatnie naciskając nogami na boki konia.
Say Lin ruszyła.Najpierw kłusem , ale już po chwili przeszłam do galopu.Wiatr rozwiewał moje włosy.Ach , kocham konie.Jechałam przed siebie podziwiając piękne widoki.Dotarłam na polanę obok które był wodospad.Wolnym kłusem podążyłam w jego stronę.Zsiadłam z konia który podszedł aby się napić.Zaczęłam rozglądać się po okolicy.Nagle zauważyłam konia.Nie , to nie była Say Lin.. Podeszłam do niego.
- Co tu robisz ? - zapytałam wyciągając do niego rękę.
Koń powąchał ją a potem się do mnie zbliżył.To znaczy że nie jest dziki i jest tu z kimś.Pogłaskałam go i obejrzałam się.Say Lin nadal była przy strumyku.Postanowiłam więc poszukać właściciela karego konia.Nagle zauważyłam jakąś postać.
- Przepraszam , czy jest pan właścicielem tamtego konia ? - zapytałam podchodząc bliżej.
- Tak - odparł odwracając się w moją stronę.
No nie , znowu Austin ! Jakim cudem ? Przewróciłam oczami i wróciłam do swojej klaczy.Austin podążył za mną jak cień.Oczywiście na koniu.
- Jeździsz na oślep ? - zapytał patrząc na mnie.
- A nie widać ? - odparłam wsiadając na konia.
- To niebezpieczne.Możesz zrobić sobie krzywdę - odparł troskliwie.
- Jeżdżę odkąd się urodziłam , wychowałam się wśród koni.Wiem co mogę robić a co nie - odparłam oschle powoli kłusując.
- Ja jeżdżę dopiero od miesiąca - odparł.
- A wiesz że mnie to nie obchodzi ? - zapytałam przyspieszając.
Blondyn nie odpowiedział.Przyspieszyłam przechodząc do galopu.
- Nie jedź tak szybko ! Nie nadążam ! - krzyknął Austin.
- Wcale nie każę ci za mną jechać ! - krzyknęłam oglądając się za siebie.
Chłopak został w tyle.Zaszalałam i zaczęłam cwałować.Pędziłam przed siebie , we włosach czułam wiatr.Moja klacz też wydawała się zadowolona.Uśmiechnęłam się.Już tak dawno nie jeździłam.I nigdy nie na tak wspaniałym koniu.W oddali zauważyłam stadninę więc powoli zwalniałam.Dotarłam na miejsce i wyhamowałam.Obejrzałam się za siebie - Austin był już niedaleko.Westchnęłam i zaprowadziłam konia do stajni.Miejsce obok jego boksu było puste , więc domyśliłam się że to tutaj Austin wypożyczył konia.Spojrzałam na tabliczkę Say Lin.Miejsce na imię właściciela było puste.Uśmiechnęłam się i umieściłam na tabliczce swoje imię.Stanęłam obok konia i zaczęłam go czyścić.Nagle usłyszałam czyjeś kroki.Przerwałam wykonywaną czynność i rozejrzałam się.Zauważyłam Austina wchodzącego do stajni.Skończyłam wykonywaną czynność.
- Ally.. - usłyszałam.
- Daj mi w końcu spokój ! - krzyknęłam.
- Ale proszę cię - usłyszałam jego błagalny głos.
- Nie ! Odczep się ! - krzyknęłam biegnąc przed siebie.
Usłyszałam za sobą jego kroki a w moich oczach pojawiły się łzy.Nic nie widziałam , biegłam przed siebie.
- Ally stój !
Wtedy jeszcze bardziej przyspieszyłam.Znalazłam się na ulicy.W moim kierunku zmierzał rozpędzony samochód.
- Aaa ! - pisnęłam czując mocne uderzenie.
Ciemność...

-------------------------------------------------------------------------------------------
Jeszcze dłuższy rozdział o.O Nie rozumiem samej siebie.. Mniejsza.W tym rozdziale pomogła mi moja kochana Allysa <3 Wielkie dzięki kochana ! Mi rozdział się podoba , jest duużo o koniach <3 I ta końcówka , ach ! Mam nadzieję że będzie wiele komentarzy :D Proszę , proszę , proszę komentujcie !! No to co , ja zmykam ;* Wszystkim moim czytelniczkom życzę wszystkiego naj z okazji dzisiejszego dnia <3
Paa kochani :3

piątek, 7 marca 2014

Libster Blog Award

YAY , uwielbiam nominacje <3 Kto mnie tym razem nominował ? Moja kochana rybka , Allysa <3 <3 <3 Aguś , wiem że czytasz dlatego ślę ci serdeczne pozdrowienia ;** A więc już się pewnie przyzwyczailiście że nie nominuję , tylko odpowiadam na pytania.Dlaczego ? A bo mam lenia :3

1. Ulubiony gatunek muzyczny? Dlaczego?
Nie mam ulubionego.Jeśli piosenka wpadnie mi w ucho to gatunek nie ma znaczenia.Jednak nienawidzę rapu , metalu , hip hopu i tym podobnych..
2. Ulubiony rodzaj filmu? Dlaczego?
Komedie.Uwielbiam się śmiać.Są takie filmy , które nawet oglądane setny raz mnie rozbawią.
3. Umiesz grać na jakimś instrumencie muzycznym?
Niestety nie , bardzo bym chciała.
4. Co myślisz na temat miłości od pierwszego wejrzenia?
Sama jeszcze nie zaznałam miłości od pierwszego wejrzenia , ale myślę że to możliwe.Może sama kiedyś zakocham się w kimś od pierwszego spotkania ? Nie wiem , ale mam taką nadzieję.Taka miłość jest niesamowita , wyjątkowa , inna.. Jest w tym coś niezwykłego , ale nie potrafię powiedzieć co..
5. Byłaś kiedyś na koncercie? Jakiego artysty?
Byłam.W wakacje na koncercie Eweliny Lisowskiej , wcześniej byłam też na koncercie Honey i zespołu Weekend.Było super , szkoda tylko że na jednym z koncertów przewróciłam się na jakąś starszą panię... Niestety na żadnym z nich nie zdobyłam autografów.
6. Dlaczego lubisz pisać opowiadania?
Trudne pytanie.. Sprawia mi to przyjemność , jest odskocznią od codzienności.Chyba nic więcej nie napiszę.Pisanie jest wyrażaniem siebie.
7. Opisz w 2 słowach swój styl ubierania się.
Pozytywnie zakręcony :3
8. Jakie jest twoje największe marzenie?
Tego największego , najskrytszego nie mogę zdradzić.Nikt o nim nie wie , chociaż niektórzy się domyślają.Co do drugiego wielkiego marzenia , to jest to spotkanie moich idoli , czyli Justyny Kowalczyk , R5 i Laury Marano.
9. Czy twoje sny się kiedyś spełniły? Co to było?
Nie przypominam sobie aby kiedykolwiek moje sny się spełniły..
10. Jaki kwiat lubisz najbardziej?
Frezje.Uwielbiam ich zapach.Poza tym są bardzo ładne.Pod względem wyglądu bardzo podobają mi się też gerbery.
11. Jaki jest twój ulubiony przedmiot szkolny?
Zdecydowanie polski.

czwartek, 6 marca 2014

Mój ask

A więc Niepozorna - odpowiedź na twoje pytanie ;) Tak , od dzisiaj mam aska :D I serdecznie zapraszam do zadawania mi pytań :


Czekam na pytania :3

środa, 5 marca 2014

Rozdział 69 - Most hurting the most beautiful memories of the person who hurt...

Skończyłam grać i wtedy do mnie dotarło co właśnie się stało.Westchnęłam.
- Nie wybaczę mu.. Nie tym razem... - powiedziałam do siebie.
Musiałam to powiedzieć inaczej bym się złamała.Nie mogę mu wybaczyć , za dużo złych słów.. Nie pomyślał tylko od razu powiedział i to był błąd , wielki błąd.Za dużo razy mu wybaczałam , za wiele zniosłam.Nie tym razem...

*Oczami Austina*
Jaki ze mnie kretyn ! Co ja zrobiłem ?! Siedzę teraz na ławce i mam łzy w oczach.Zraniłem ją , tak strasznie ją zraniłem.. Co ja teraz zrobię !? Przecież ona mi w życiu nie wybaczy.. Nie tym razem..

*Oczami Ally*
Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać.Łzy mimowolnie płynęły z moich oczu , nie potrafiłam ich powstrzymać.Nagle usłyszałam niepewne pukanie.Otarłam kilka łez i podeszłam do drzwi.Nacisnęłam klamkę i otworzyłam je.
- Ally ja.. - w drzwiach zobaczyłam blondyna.
Od razu , bez namysłu zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.
- Ale.. - usłyszałam jego cichy głos - Ja chciałem tylko kilka ciuchów..
Wyjęłam walizkę a potem wrzuciłam do niej wszystkie ciuchy Austina.Otworzyłam drzwi , wystawiłam walizkę i ponownie chciałam je zamknąć , jednak coś mnie powstrzymało.To była ręka chłopaka.. Spojrzał w moje zapłakane oczy.
- Nie płacz przeze mnie... Nie warto.. - powiedział spuszczając głowę..
Nie było mi przykro , nie było mi go żal.Czułam smutek , ból i złość.Nic więcej.Odwrócił się i powoli odchodził.
- Czekaj - powiedziałam nagle.
Ally , co ty robisz ?! odezwał się głos w mojej głowie.No właśnie , co ja robię ?! Chłopak odwrócił się patrząc na mnie z nadzieją.
- Zaczekaj chwilę - powiedziałam szorstko i wróciłam do pokoju.
Spakowałam resztę jego rzeczy - pamiątki , kosmetyki i inne rzeczy.Wyszłam z pokoju i podałam mu reklamówkę.
- Dzięki - uśmiechnął się blado.
- Jak o czymś zapomniałam to przyjdź jutro - mruknęłam.
- Okej.Ally... - zaczął ale mu przerwałam.
- Cześć - powiedziałam czując że robię dobrze.
- Cześć.. - odparł i wyszedł.
Wróciłam do pokoju , zamknęłam drzwi i oparłam się o nie.Westchnęłam.
Kochasz go znów usłyszałam dziwny głos w głowie.Ach , oczywiście że go kocham ! Ale co z tego ?
Nie wybaczaj mu ! powiedział kategorycznie inny głos.Nie wybaczę - nawet nie miałam takiego zamiaru.

*Następnego dnia*
Obudziłam się.Kiedyś z uśmiechem na ustach , teraz uśmiech nie pojawiał się już wcale.Ociężale wstałam z łóżka i trochę się ogarnęłam.Po śniadaniu na korytarzu zawołała mnie Kate - dziewczyna przyjęta po zwolnieniu Laury.
- Ally dzisiaj jedziemy do Australii - zakomunikowała.
- A po co ? - zapytałam głupio.
- Nie pamiętasz ? Tydzień temu razem załatwiałyśmy tą podróż do rezerwatu dzikich zwierząt.Masz tam się wypowiedzieć na temat zabijania dzikich kangurów na autostradach - wyjaśniła mi.
- Ach , jasne - odparłam przypominając sobie o planowanej wizycie.
- Czy mam zarezerwować pokój w hotelu dla dwóch osób ? - zapytała zapisując coś na kartce.
- Nie - odparłam szorstko.
- Austin nie jedzie ? - tak , ona jest bardzo ciekawska i bezpośrednia.
- Rozstaliśmy się - odpowiedziałam bez emocji.
- To przykre.. Czy rzecznik ma zawiadomić prasę ? - zadała kolejne pytanie.
- Ech.. Tak , im szybciej tym lepiej.Tylko zaznacz żeby ani mnie ani Austina nie dręczyli pytaniami - odparłam ciężko.
- Jasne.Przygotuj się , jedziemy za 2 godziny - oznajmiła i odeszła.
Poszłam na górę.Wzięłam małą walizkę i spakowałam do niej trochę rzeczy.Nie jedziemy tam na długo , tylko na 2-3 dni.W programie ma być zwiedzanie Australii , potem przemowa w rezerwacie a na końcu kolacja z prezydentem Australii... O czym ja mam z nim rozmawiać ?! Zupełnie nie wiem.. Następnego dnia ma być jakiś koncert w operze w Sydney , podobno mam być na nim gościem specjalnym.Powrót po koncercie albo następnego dnia.Pierwszy raz jadę na coś takiego , nie wiem jak to będzie.. Skończyłam się pakować.Zawołałam kierowcę żeby zaniósł ją do samochodu.Sama po chwili wyszłam na parking.
- Jedziemy ? - zapytała Kate , jak zwykle radosna.
- Jasne - uśmiechnęłam się z trudem.
Wsiadłam do samochodu.Po chwili dojechaliśmy na lotnisko.Zmieniłam pojazd i po chwili wznieśliśmy się w powietrze.Podziwiałam piękne widoki za oknem.Ponownie powróciły wspomnienia.. Starałam się wyrzucić je z głowy i po pewnym czasie mi się to udało.Właśnie dolecieliśmy na miejsce , do Sydney.Wysiadłam z samolotu.Od razu dostrzegłam tłum dziennikarzy i prezydenta Australii który się przez niego przepycha.Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Dzień dobry , bardzo miło mi panią powitać - powiedział kiedy w końcu się do mnie dopchał.
- Dzień dobry , mnie również jest bardzo miło - wymusiłam na twarzy uśmiech.
- A więc zaczniemy od zwiedzania Australii - zakomunikował - oprowadzi panią Mark - wskazał ręką na wysokiego szatyna.
- Miło mi poznać - powiedziałam podając mu rękę.
- Mi również - mężczyzna uśmiechnął się.
Po chwili już siedziałam w dużym samochodzie zwanym jipem.Podziwiałam piękne krajobrazy najmniejszego kontynentu na ziemi.
- Podoba się pani ? - z zamyśleń wyrwał mnie głos Marka.
- Bardzo , to piękny kraj - zachwyciłam się.
- Niech pani zobaczy... - zaczął ale mu przerwałam.
- Jaka pani , jestem Ally - uśmiechnęłam się.
- No więc Ally , zobacz - wskazał ręką w stronę jeziora - tam jest stado kangurów.
- Rzeczywiście.Piękne zwierzęta - odrzekłam wpatrując się w stworzenia.
- Niestety wiele ginie pod kołami pojazdów.. - powiedział ze smutkiem.
- Wiem i dlatego tu jestem.Przez cywilizację giną niewinne zwierzęta , nie powinno tak być - powiedziałam zgodnie z tym co myślę.
- Masz rację Ally , to okropne.Codziennie widują rozjechane zwierzęta , to straszne... - powiedział cicho.
Więcej słów nie padło , oboje pogrążyliśmy się w swoich myślach.Po godzinie safari się skończyło.Dojechaliśmy do rezerwatu gdzie powitał mnie (ponownie o.O) prezydent.
- Witajcie.Nazywam się Ally Dawson i dzisiaj wypowiem się na temat zwierząt ginących pod kołami pojazdów.Tysiące niewinnych zwierząt co roku ginie na ulicach , nie tylko w Australii.Kierowcy nie uważają , pędzą , nie patrzą na drogę.Zwierzęta muszę przemierzać ulice w poszukiwaniu pożywienia , schronienia.Widok rozjechanego zwierzęcia naprawdę nie jest przyjemny , zadbajmy o ich bezpieczeństwo.No bo wyobraźmy sobie taką sytuację - jest na odwrót.Zwierzęta są potężne , mają zdolności ludzkie.A ludzie ? Są jak zwierzęta - małe , bezbronne , okropnie traktowane.I co wtedy ? Czy ktoś się nad tym zastanowił ? Zróbmy coś z tym , pomóżmy tym niewielkim stworzeniom.Dlaczego wypowiadam się w sprawie zwierząt a nie ludzi ? Bo ludzie dadzą sobie radę , a zwierzęta nie.One nie potrafią mówić więc nie powiedzą co się stało.Wychowywałam się wśród zwierząt dlatego jestem z nimi silnie związana.Pomaganie im sprawia mi przyjemność.Dlatego bardzo was proszę - nie bądźcie obojętni na los zwierząt ! Pomóżcie im jak tylko możecie.Dziękuję - powiedziałam prosto z serca , nie z kartki.
Po tym moim monologu usłyszałam gromkie brawa.Byłam zadowolona z mojego pierwszego , oficjalnego występu.
- Byłaś świetna ! - pochwaliła mnie Kate.
- Dzięki , starałam się wypaść jak najlepiej - uśmiechnęłam się.
- Wyszło ci to bardzo dobrze - odparła zadowolona - teraz kolacja - dodała odchodząc.
- Czekaj - złapałam ją za rękę - A o czym ja mam z nim rozmawiać ?
- Nie będziesz musiała długo z nim rozmawiać , to będzie raczej taki bankiet niż kolacja - odparła.
- Aha , no okej.Kto tam będzie ? - zadałam kolejne pytanie.
- Pewnie urzędnicy - powiedziała oglądając się - Słuchaj , muszę załatwić parę formalności.A ty leć już na ten bankiet - powiedziała odchodząc.
A więc poszłam...

*Następnego dnia , 14*
Na bankiecie było okej , chociaż strasznie poważnie.No ale czego miałam się spodziewać ? W końcu to bankiet.Za chwilę zaczyna się koncert ale przedtem mam spotkanie z piosenkarzem na nim występującym.Właśnie na niego czekam.Nagle drzwi się otworzyły a do pomieszczenia wszedł Austin...

------------------------------------------------------------------------------------
A więc oto ja i nowy rozdział :D Wohoho , ale się rozpisałam ! Mam nadzieję że spodoba wam się taki dłuugaśny rozdział.11 komentarzy - lepiej , lepiej.Ale chcę więcej , plosę , ładnie plosę ^^ Jutro koleżanka ma dla mnie jakąś niespodziankę - już się boję :o Niespodzianki mojej przyjaciółki kończą się wielkim wybuchem.. Zaplanowała niespodziankę na urodziny naszej przyjaciółki i co ? I wybuchła colą ! Prosto w samochody xD No ale nie ważne.. Nie chce mi się więcej pisać , muszem czytać lekturę.. Która jest fajna więc lecę czytać.A wy co ? Comment please !
Bay ;*

poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 68 - At least I know what you're really...

Obudziłam się.Spojrzałam w bok - Austin jeszcze spał.Zamknęłam oczy.W mojej głowie pojawiła się masa wspomnień.. Najpierw moment w którym zostaliśmy parą , nasz pierwszy pocałunek.Potem te wszystkie chwile w których Austin był dla mnie ogromnym wsparciem.Nasze rozstania , w gniewie , w złości.. Ale zawsze się godziliśmy , zawsze.I wierzę że zawsze tak będzie.Spojrzenie tych czekoladowych oczu , delikatne pocałunki , ramiona w których zawsze czuję się bezpiecznie... Ciepły głos , bujne blond włosy , subtelny dotyk.To wszystko powróciło do mnie tak nagle , niespodziewanie.Czy to coś znaczy ? Może tylko to że się bardzo kochamy , może to znak że to prawdziwa miłość ? Ale może być to też oznaka katastrofy , wodospadu łez i ból nie do opisania... Nagle poczułam że ktoś delikatnie mnie dotyka.To uczucie , tylko jedna osoba budzi we mnie tyle emocji jednocześnie.Powoli otworzyłam oczy.Widząc nad sobą spokojną twarz Austina na mojej tworzy pojawił się promienny uśmiech.
- Z czego się cieszysz ? - zapytał swoim melodyjnym głosem.
- Z tego , że jesteś przy mnie - odparłam zatracając się w jego czekoladowym spojrzeniu.
Na twarzy chłopaka od razu pojawił się piękny uśmiech.
- Chodź moja księżniczko - powiedział obejmując mnie.
Wtuliłam się w niego.
- Austin.. - szepnęłam mu do ucha.
- Tak ? - zapytał spoglądając mi w oczy.
- Jak bardzo mnie kochasz ? - zapytałam choć domyślałam się jaka będzie odpowiedź.
Chłopak uśmiechnął się.
- Ally , umiesz policzyć gwiazdy na niebie ? - zapytał.
- Nie - odparłam pewnie.
- A ziarenka piasku na plaży ? - zadał kolejne pytanie.
Pokręciłam przecząco głową.
- A krople wody w oceanie ? - zadał 3 już pytanie.
- Też nie - odparłam ponownie.
- No widzisz - delikatnie odgarnął włosy z mojej twarzy - Tak jak nie można policzyć gwiazd na niebie czy kropel w oceanie , tak nie można zliczyć jak bardzo cię kocham - powiedział ze skupieniem wpatrując się w moje oczy.
Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.Lekko zbliżyłam się do chłopaka i musnęłam jego usta.Blondyn odwzajemnił pocałunek.Gdy zabrakło nam tchu oderwaliśmy się od siebie.Austin wstał i podał mi rękę.Delikatnie ja chwyciłam i już po chwili stałam na przeciwko blondyna.
- Idę się ubrać - zakomunikował mi i zniknął za drzwiami.
Usiadłam na  łóżku.Mój wzrok padł na zdjęcie w szklanej ramce przedstawiające mnie i Austina.Uśmiechnęłam się.Od razu przypomniała mi się chwila w której zostało wykonane - byliśmy na pikniku z Dezem i Trish.Weszłam na drzewo ale nie umiałam zejść.Wtedy Austin też wszedł na drzewo i przekonywał mnie pół godziny że mogę skoczyć , że nic mi się nie stanie.W końcu mnie przekonał i szczęśliwie zeszliśmy z gałęzi.Moje rozmyślania przerwał Austin który właśnie wrócił do naszego pokoju.
- Ja idę się przejść - oznajmił wyciągając z szafy dżinsową kurtkę.
- A gdzie ? - zainteresowałam się.
- Dez i Trish właśnie przeprowadzili się do Londynu , żeby być bliżej nas.Dez poprosił mnie żebym pomógł mu poprzenosić meble - odparł ubierając buty.
- I ja nic o tym nie wiem ? - zapytałam rozczesując włosy.
- Chcieli nam zrobić niespodziankę i nic nie mówili - odparł blondyn.
- Okej , to pa - cmoknęłam go w policzek.
- Pa Allyś - odparł wychodząc z pokoju.
Wzięłam ubrania i powędrowałam do łazienki.Wykąpałam się i wysuszyłam włosy.Ubrałam się po czym usiadłam przed toaletką.Wzięłam delikatny cień i pomalowałam powieki.Rzęsy podkreśliłam maskarą a na usta nałożyłam delikatnie różowy błyszczyk.Włosy rozczesałam i lekko podkręciłam.Gdy byłam gotowa wyszłam z łazienki.Wróciłam do pokoju i spojrzałam na zegarek , który wskazywał 11.

*Następnego dnia , 20*

Austina od rana nie ma.Poszli z Dezem na siłownię.Ja od rana siedzę u Trish , zrobiłyśmy sobie dzień urody.
- Ale Trish , ty na pewno się na tym znasz ? - zapytałam niepewnie siadając na fotelu.
- O nic się nie bój.Pracowałam w studiu urody już 8 razy - odparła mieszając maseczkę.
- No okej.. - odparłam.
Postanowiłam zaufać swojej przyjaciółce.W końcu wszystko wyszło dobrze.Pożegnałam się z czarnowłosą i opuściłam jej dom.Powoli szłam w stronę pałacu , robiło się ciemno.Przechodziłam małą polanką kiedy zauważyłam Austina.Był wściekły...
- Co się stało ? - zapytałam zdziwiona.
- Mam dość ! - warknął rzucając we mnie gazetą.
Zdziwiona podniosłam magazyn z ziemii.Zajrzałam do środka.Austin Moon , ukochany księżniczki Allyson Dawson ma romans z ich przyjaciółką - Trish De la Rosą - przeczytałam w myślach po czym spojrzałam na blondyna.
- Mam dość ! - powtórzył z jeszcze większą wściekłością.
- Ale dlaczego wyżywasz się na mnie ? Co ja mam z tym wspólnego ? - zapytałam spokojnie.
- Przez ciebie codziennie jestem na okładce jakiegoś szmatławca ! To twoja wina ! Gdybyś nie była jakąś durną księżniczką wszystko byłby normalnie ! - krzyczał a mi zrobiło się przykro.
- Skoro tak ci to przeszkadza to po co ze mną jesteś ?! - krzyknęłam wściekła.
- Nie wiem ! Wygląda na to że nie powinnyśmy być razem ! - krzyknął w złości.
W moich oczach zebrały się łzy.
- Wczoraj mówiłeś że mnie kochasz - powiedziałam ze łzami w oczach.
- No i co z tego ? Miłość to przereklamowane uczucie ! Nigdy nie powinienem przylatywać do Londynu ! Po co cię szukałem ? - warknął nie przejmując się moimi uczuciami.
- Przecież nie wiedziałeś że tak będzie , tak samo jak ja ! - krzyknęłam.
- No właśnie , nie wiedziałem ! Ale to był błąd , wielki błąd.Największy w całym moim życiu.. Lepiej byłoby gdybym cię nie szukał , wtedy może wróciłabyś do Miami.. - mówił gorzko ale mu przerwałam.
- Dobrze , że nie wróciłam a ty tu przyjechałeś.Przynajmniej dowiedziałam się jaki jesteś naprawdę - powiedziałam spokojnie czując łzy na policzkach - Nienawidzę Cię - powiedziałam gorzko przez zaciśnięte zęby.
Zdjęłam pierścionek który dostałam od Austina na urodziny i rzuciłam nim gdzieś daleko.Zaczęłam powoli iść w stronę pałacu nie przejmując się swoim wyglądem.
- Ally , ja... - Austinem chyba nagle coś ruszyło.
Ale ja nie potrafiłam mu wybaczyć.Nie chciałam.Usłyszałam za sobą jego kroki.
- Nie idź za mną ! - krzyknęłam przez łzy przyspieszając kroku.
Odgłosy za mną ucichły.Zaczęłam biec.Wpadłam do pokoju.Moje spojrzenie padło na zdjęcie o którym wczoraj tak myślałam.. Chwyciłam je i z wściekłością rzuciłam nim o ziemię.Usiadłam przy fortepianie i zaczęłam grać.Przez łzy nie widziałam klawiszy ale moje palce same znajdowały odpowiednie ułożenie... Już nic nie będzie tak jak dawniej.. Tym razem nie potrafię zapomnieć , nie potrafię wybaczyć...

--------------------------------------------------------------------------------
Hej , hej :) Jestem z kolejnym rozdziałem pod którym mam nadzieję zobaczyć więcej komentarzy.
Cóż.. Pewnie mnie teraz zabijecie , bo zrobiłam z Austina potwora (Aż sama się sobie dziwię o.O)
A więc.. Nom.. Muszę się streszczać , za chwilę zamykają a ja muszę jeszcze lewy paszport wyrobić i z kumplami z zagranicy się skontaktować.Także ten..
Rozdział mi się podoba , szczególnie końcówka.Uwielbiam takie dramaty *-* No to co - komentujcie ! Czekam i się niecierpliwie :D
Do napisania !

Zapraszam

Zapraszam na wspaniały blog , wspaniałej dziewczyny :

niedziela, 2 marca 2014

Info

Hej , hej , hej ! Pewnie byście woleli rozdział ale jest to notka informacyjna. Co do rozdziału to nie wiem kiedy będzie bo jestem zawiedziona ilością komentarzy pod ostatnim postem. Piszę z tableta bo aktualnie nie mogę wejść na mojego laptopa. Po obiedzie jadę do babci , potem do kuzynki ale wejdę wieczorem i będę zakładała nowego bloga. Oczywiście o Raurze ale wpadłam na fajny pomysł innej historii. Jeśli nie będzie 10 komentarzy to nie wiem co z następnym rozdziałem. Przepraszam was za ten szantarz ale 5 komentarzy to zdecydowanie za mało.
O matko.. Wieczorem jeszcze skoki.. Jak ja się z tym wszystkim wyrobię ? A jeszcze trzeba czytać lekturę.. A we wtorek do szkoły o.O