sobota, 8 marca 2014

Rozdział 70 - Horses in my life. Unfortunately, death is close...

Oniemiała patrzyłam na blondyna który z wrażenia stanął w drzwiach.Nagle usłyszałam mój dzwonek , konkretnie Steel Yor Heart.. Szlak pomyślałam wściekła.Chłopak delikatnie się uśmiechnął.No tak , bawi go fakt że nie zmieniłam dzwonka.. Teatralnie przewróciłam oczami i spojrzałam na wyświetlacz.Dzwoniła Kate.
- Muszę odebrać - mruknęłam odwracając się do niego plecami.
Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Hallo ? - zapytałam do telefonu.
- Ally , twoja przemowa była niesamowita !
- Naprawdę ? - zapytałam zdziwiona.
- Tak ! Dzisiaj zostało założone schronisko dla chorych dzikich zwierząt , na twojej przemowie był jego założyciel i dzisiaj się ze mną skontaktował.Czy chciałabyś promować to schronisko swoim nazwiskiem ? - odparła podekscytowana.
- Jasne , bardzo bym chciała.Strasznie się cieszę że to dało taki efekt - odparłam zachwycona.
- Okej ,przekaże.Do usłyszenia.
- Pa - rozłączyłam się.
Odwróciłam się twarzą do blondyna.Mój wzrok zatrzymał się na jego klatce piersiowej , ponieważ chłopak stał blisko mnie.Powoli podniosłam głowę.Zatraciłam się w czekoladowych oczach które się we mnie wpatrywały.. Austin powili się do mnie zbliżał.Kiedy już prawie mnie pocałował gwałtownie się odwróciłam.
- Co ty robisz ? - zapytał zaskoczony.
Odwróciłam się do niego.
- Co ty sobie myślałeś ? Że jestem dziewczyną do towarzystwa ? Że mnie pocałujesz i wszystko będzie dobrze ? - podniosłam głos.
- Przecież cię przeprosiłem.. - odparł.
- Co mi z twoich przeprosin ?
Blondyn chciał coś powiedzieć ale mu na to nie pozwoliłam.
- Albo wiesz co.. Nie mam ochoty na tę rozmowę.I nie zostanę na twoim koncercie.Wracam do Londynu - oznajmiłam i skierowałam się w stronę wyjścia.
Wyszłam trzaskając drzwiami.Na szczęście czekał na mnie kierowca.Wsiadłam do limuzyny.
- Nie zostaje pani na koncercie ? - zapytał zdziwiony.
- Nie.Proszę jechać na lotnisko - odparłam pewnie.
- Jak sobie pani życzy - odpowiedział i ruszył.
W ciszy dojechaliśmy na wskazane przeze mnie miejsce.Wysiadłam z pojazdu a kierowca zajął się moją walizką.Weszłam na pokład ogromnej białej maszyny i rozejrzałam się.Zostało tylko jedno wolne miejsce obok wysokiego blondyna.Poszłam w jego kierunku.
- Przepraszam , czy to miejsce jest wolne.. - na fotelu zauważyłam Austina..
- Dla Ciebie zawsze - uśmiechnął się blado.
Westchnęłam i usiadłam obok niego.
- Ally..
- Daj mi spokój - warknęłam.
Lot minął mi szybko.Obserwując widoki za oknem straciłam rachubę czasu.
- Em.. Ally ? - usłyszałam niepewny głos blondyna.
Odwróciłam się w jego stronę.
- Dolecieliśmy.
- Um.. Dzięki - mruknęłam i wstałam.
Szybko wysiadłam z samolotu.Od razu zauważyłam limuzynę czekającą na mnie na skraju lotniska.Skierowałam się w jej kierunku.Przy drzwiach czekał kierowca.
- Dzień dobry - uśmiechnął się.
- Dzień dobry , do pałacu - odparłam wsiadając do pojazdu.
Po 15 minutach byłam na miejscu.Wysiadłam i skierowałam się do budynku.
- I jak  było ? - zapytała babcia przy wejściu.
- Cudownie - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Dlaczego wróciłaś wcześniej ? - zadała pytanie którego się spodziewałam.
- Bo.. Na tym koncercie miał wystąpić Austin.. - powiedziałam cicho.
- Dobrze , o nic więcej już nie pytam - odparła staruszka.
- To.. Ja pójdę do siebie.. - powiedziałam powoli idąc w stronę schodów.
Weszłam na górę do swojego pokoju.Westchnęłam.
- Co ja mam robić ? Na każdym koku go spotykam.. - szepnęłam do siebie.
Łzy popłynęły z moich oczu.. Muszę się ogarnąć.. Wyszłam z pokoju i poszłam do ogrodu.Przechadzałam się wśród tulipanów , róż i frezji.Nagle zauważyłam grupę kwiatów , których gatunku nie znałam.Były piękne.Podeszłam do nich i zerwałam jednego z nich.Wplotłam go sobie we włosy.Usiadłam na skraju fontanny i patrzyłam w płynącą powoli wodę.. Rozejrzałam się.Nagle zauważyłam tabliczkę.
- Stadnina koni West London zaprasza ! Najlepsze konie ! Stadnina należy do rodziny królewskiej - przeczytałam.
To oni mają tu konie ? Mniejsza.Zauważyłam ogrodnika.
- Przepraszam , gdzie tu jest ta stadnina - wskazałam na tabliczkę.
- Na tyłach pałacu - odparł miło.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się.
Poszłam w kierunku wskazanym przez mężczyznę.Faktycznie stał niewielki domek a obok ogromna stajnia.Weszłam do domku.
- Dzień dobry - przywitała się ze mną starsza kobieta.
- Dzień dobry.Chciałabym trochę pojeździć.Czy muszę za to płacić ? - zapytałam.
- Oczywiście że nie - kobieta uśmiechnęła się - Możesz wybrać konia - dodała.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się i wyszłam z domku.
Udałam się w stronę pięknej , przestronnej stajni.Pchnęłam drewniane drzwi i już po chwili byłam w środku.
- Tak za wami tęskniłam - szepnęłam wzruszona rozglądając się.
Po kolei podchodziłam do każdego konia.Jest taka zasada , że to koń musi wybrać człowieka , jednak żaden nie wykazywał sympatii.. Zrezygnowana podeszłam do ostatniego.Był niezwykły...
- Jesteś piękna - od razu wiedziałam że to klacz.
Spojrzałam na tabliczkę obok konia.
- Say Lin - przeczytałam - piękne imię.
Delikatnie dotknęłam ręką pyska konia.Odpowiedziało mi ciche parsknięcie.Uśmiechnęłam się.Wzięłam siodło , kantar  i lejce.Założyłam siodło ale klacz je zrzuciła.Próbowałam jeszcze kilka razy jednak za każdym było tak samo.
- A więc wolisz na oklep - uśmiechnęłam się.
Otworzyłam małe drzwi oddzielające mnie od konia.Zauważyłam pojemnik z kostkami cukru.Wzięłam trochę i kilka położyłam na ręce.
- No chodź - powiedziałam wystawiając do niej rękę.
Klacz posłusznie podeszła i wzięła cukier.
- Dobry konik - pogłaskałam ją delikatnie.
Wyprowadziłam ją na zewnątrz.Pogłaskałam ją po boku i delikatnie na nią wsiadłam.
- Ślicznie.A teraz wio - powiedziałam delikatnie naciskając nogami na boki konia.
Say Lin ruszyła.Najpierw kłusem , ale już po chwili przeszłam do galopu.Wiatr rozwiewał moje włosy.Ach , kocham konie.Jechałam przed siebie podziwiając piękne widoki.Dotarłam na polanę obok które był wodospad.Wolnym kłusem podążyłam w jego stronę.Zsiadłam z konia który podszedł aby się napić.Zaczęłam rozglądać się po okolicy.Nagle zauważyłam konia.Nie , to nie była Say Lin.. Podeszłam do niego.
- Co tu robisz ? - zapytałam wyciągając do niego rękę.
Koń powąchał ją a potem się do mnie zbliżył.To znaczy że nie jest dziki i jest tu z kimś.Pogłaskałam go i obejrzałam się.Say Lin nadal była przy strumyku.Postanowiłam więc poszukać właściciela karego konia.Nagle zauważyłam jakąś postać.
- Przepraszam , czy jest pan właścicielem tamtego konia ? - zapytałam podchodząc bliżej.
- Tak - odparł odwracając się w moją stronę.
No nie , znowu Austin ! Jakim cudem ? Przewróciłam oczami i wróciłam do swojej klaczy.Austin podążył za mną jak cień.Oczywiście na koniu.
- Jeździsz na oślep ? - zapytał patrząc na mnie.
- A nie widać ? - odparłam wsiadając na konia.
- To niebezpieczne.Możesz zrobić sobie krzywdę - odparł troskliwie.
- Jeżdżę odkąd się urodziłam , wychowałam się wśród koni.Wiem co mogę robić a co nie - odparłam oschle powoli kłusując.
- Ja jeżdżę dopiero od miesiąca - odparł.
- A wiesz że mnie to nie obchodzi ? - zapytałam przyspieszając.
Blondyn nie odpowiedział.Przyspieszyłam przechodząc do galopu.
- Nie jedź tak szybko ! Nie nadążam ! - krzyknął Austin.
- Wcale nie każę ci za mną jechać ! - krzyknęłam oglądając się za siebie.
Chłopak został w tyle.Zaszalałam i zaczęłam cwałować.Pędziłam przed siebie , we włosach czułam wiatr.Moja klacz też wydawała się zadowolona.Uśmiechnęłam się.Już tak dawno nie jeździłam.I nigdy nie na tak wspaniałym koniu.W oddali zauważyłam stadninę więc powoli zwalniałam.Dotarłam na miejsce i wyhamowałam.Obejrzałam się za siebie - Austin był już niedaleko.Westchnęłam i zaprowadziłam konia do stajni.Miejsce obok jego boksu było puste , więc domyśliłam się że to tutaj Austin wypożyczył konia.Spojrzałam na tabliczkę Say Lin.Miejsce na imię właściciela było puste.Uśmiechnęłam się i umieściłam na tabliczce swoje imię.Stanęłam obok konia i zaczęłam go czyścić.Nagle usłyszałam czyjeś kroki.Przerwałam wykonywaną czynność i rozejrzałam się.Zauważyłam Austina wchodzącego do stajni.Skończyłam wykonywaną czynność.
- Ally.. - usłyszałam.
- Daj mi w końcu spokój ! - krzyknęłam.
- Ale proszę cię - usłyszałam jego błagalny głos.
- Nie ! Odczep się ! - krzyknęłam biegnąc przed siebie.
Usłyszałam za sobą jego kroki a w moich oczach pojawiły się łzy.Nic nie widziałam , biegłam przed siebie.
- Ally stój !
Wtedy jeszcze bardziej przyspieszyłam.Znalazłam się na ulicy.W moim kierunku zmierzał rozpędzony samochód.
- Aaa ! - pisnęłam czując mocne uderzenie.
Ciemność...

-------------------------------------------------------------------------------------------
Jeszcze dłuższy rozdział o.O Nie rozumiem samej siebie.. Mniejsza.W tym rozdziale pomogła mi moja kochana Allysa <3 Wielkie dzięki kochana ! Mi rozdział się podoba , jest duużo o koniach <3 I ta końcówka , ach ! Mam nadzieję że będzie wiele komentarzy :D Proszę , proszę , proszę komentujcie !! No to co , ja zmykam ;* Wszystkim moim czytelniczkom życzę wszystkiego naj z okazji dzisiejszego dnia <3
Paa kochani :3

16 komentarzy:

  1. Rozdział dłuższy, ponieważ taki jest mój styl xD Moja pomoc nie była taka wielka, nie musisz dziękować. Drobiazg ;) Z chęcią w przyszłości bym ci pomogła :D Co do rozdziału... hmmm... jest boski!! Taki w moim stylu xD Po prostu idealnie <3 Dziewczyna do towarzystwa xD Wiedziałam, że ci się spodoba xD Koniki <3 Jakie to było słodkie <3 Przypomniał mi się mój dom <3 I to zakończenie... CUDO <3 Czekam na next, aniołku :*

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na nexta rozdział świetny

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawaj szybko nexta rozdział super!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. aaaaaa co ty robisz Ally? :O
    Mam nadzieję, że nic poważnego się jej nie stanie :D
    Już nie mogę się doczekać następnego ^.^
    Ana

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo! Kocham tego bloga!
    Proszę nie zabijaj mi Ally :)
    Czekam z niecierpliwością na Next'a

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja prdl -.- I tak nie zabije ,ludzie ogar .Jeśli taka ciota jak ja napisze : ''ZABIJ JĄ KU*WA'' to i tak nie umrnie :)))
    Super i czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny i zapraszam http://pobawiesierossanglaura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetaśny rozdziali. Niech Ally przeżyje

    OdpowiedzUsuń
  9. http://raura-i-love.blogspot.com/?m=1
    zapraszam. Blog jest o córce prezydenta ( laura marano ) i motocykliście ( Ross Lynch ). Mam nadzieje że wejdziesz i dasz jakiś ślad po sobie ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Nominuję cie do LBA! Odwiedź mojego bloga, a tam znajdziesz pytania http://raurabestfriendsandloveforever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział świetny! Mam nadzieję, że Ally się nic nie stanie. Czekam z niecierpliwością na next :)

    OdpowiedzUsuń