czwartek, 27 lutego 2014
Nowa zakładka
Jak widzicie dodałam nową zakładkę żebyście nie musieli szukać rozdziału po całym blogu.Druga sprawa - powtarza się ta sama sytuacja.. 4 komentarze.. Załamałam się...
środa, 26 lutego 2014
30 000 wyświetleń
Ooo.. Tak sobie patrzę i co widzę ? Ile ?! 30 000 !! Jesteście niesamowici *o* Przydałaby się jeszcze jakaś nominacja do LBA czy innych tego typu i byłoby idealnie :3 Jeszcze raz bardzo wam dziękuję , to dla mnie ogromnie ważne.
Rozdział 67 - There is nothing like cucumbers at 2 am
Oderwałam się od blondyna patrząc mu w oczy.
- Może napiszemy piosenkę ? Przez to całe zamieszanie dawno nie miałeś koncertu - powiedziałam.
- No.. W sumie masz rację , chodźmy - powiedział i pociągnął mnie za rękę.
Wróciliśmy do pałacu.Poszliśmy na górę.Zaprowadziłam blondyna do tak zwanej "sali muzycznej" gdzie są wszystkie instrumenty.Weszliśmy do ogromnej sali.
- Wow.. - powiedział chłopak rozglądając się po pomieszczeniu.
Uśmiechnęłam się i usiadłam przy pianinie.
- Masz jakiś pomysł ? - zapytał blondyn siadając obok mnie.
- Mhm - odparłam i zaczęłam grać - I do not know when it happened, but I fell in love. You are someone special, I need you. ( PL - Nie wiem kiedy to się stało , ale zakochałam się. Jesteś kimś wyjątkowym , potrzebuję cię.)
- Ładne - powiedział przysuwając się do mnie - ale to raczej piosenka dla dziewczyny.
- Wiem , ta jest dla mnie - uśmiechnęłam się przewracając kartkę w zeszycie - Mam jeszcze jedną - dodałam.
Znów zaczęłam grać.
- Melodia jest okej , mam pomysł na słowa - powiedział po wysłuchaniu melodii.
Skinęłam głową.Austin zaczął grać.
- You're different than everyone else , unique , orginal . I do not like all quite different. I do not know what attracted me to you , but surely you have a certain something . I love you , always and forever . I want you and I need every second of my life. I want you and I need - you're my princess , I'll always be with you. By the end of my days ...
It is something that I love you . This is a unique force that attracts me to you . However, it may happen that I'm gone . What then? Can you handle ? You are my whole world , every time I see you my heart goes crazy , connects us to something special. Others do not have a chance with you where I found you ?I know and I'm sorry that it happened. Apparently it had to be . I'm leaving today , I know it hurts , but it needs to be. I love you always and forever , but this time of separation . It hurts , hurts , suffering from all of us . I do not know why it happened , someone to blame , everything went wrong . Why did this happen ? Why us?
So many questions and so few answers. I close my eyes and grateful to you . It always has been and always will be . Terribly love you and nothing can change that. I know I hurt you , but it no longer can be. I'll miss you so terribly lacking ... But apparently it needs to be - none of us do not have influence on it ... Sorry ...
Jest w tobie coś co kocham. To wyjątkowa siła która mnie do ciebie przyciąga. Jednak może się zdarzyć , że mnie zabraknie. Co wtedy ? Czy sobie poradzisz ? Jesteś całym moim światem , za każdym razem gdy cię widzę moje serce wariuje , łączy nas coś wyjątkowego. Inne nie mają przy tobie szans , gdzie ja cię znalazłem ?
Wiem i przepraszam że tak wyszło. Widocznie tak musiało być. Odchodzę dziś , wiem że to boli , ale tak musi być. Kocham cię zawsze i na zawsze , ale to czas rozstania. Boli , rani , cierpi każdy z nas. Nie wiem dlaczego tak się stało , ktoś zawinił , wszystko się zepsuło. Dlaczego tak się stało ? Dlaczego my ?
Tyle pytań a tak mało odpowiedzi. Zamykam oczy i wdzię ciebie. Zawsze tak było i zawsze tak będzie. Strasznie cię kocham i nic tego nie zmieni. Wiem że cię ranię , ale tak dłużej nie może być. Będzie mi ciebie brakować , tak strasznie brakować...Ale widocznie tak musi być - żadne z nas nie ma na to wpływu... Niestety... - piosenka napisana przeze mnie , kopiowanie zabronione (tak , bronię moich praw autorskich :D))
- A.. Austin , to jest piękne.. - szepnęłam czując łzy w oczach.
Poczułam jego ciepły oddech na mojej twarzy.Ta chwila była wyjątkowa.
- Zamykam oczy i widzę ciebie.. - szepnął i zamknął oczy.
Już po chwili czułam jak czule mnie całuje.. To nie był nasz pierwszy pocałunek a jednak poczułam jak dreszcze przebiegają po moim ciele.Z przyjemnością odwzajemniłam pocałunek który z każdą chwilą stawał się bardziej namiętny.Po dłuższej chwili podczas której nie odrywaliśmy się od siebie Austin wziął mnie na ręce i wrócił do naszego pokoju.Kiedy byliśmy na miejscu postawił mnie na ziemi i delikatnie mnie pocałował.Ponownie odwzajemniłam gest.Zaczęłam się cofać po czym delikatnie położyłam się na łóżku.Blondyn nachylił się nade mną i namiętnie mnie pocałował.Odwzajemniłam gest.
* 2 dni później , około 2 w nocy *
- Austin , Austin - szepnęłam delikatnie szarpiąc chłopaka za rękę.
- Co ? - mruknął.
- Kochasz mnie ? - zapytałam.
- Przecież znasz odpowiedź.Koniecznie musisz mnie budzić w nocy żeby się tego dowiedzieć ? - odparł.
- No więc jeśli mnie kochasz to weź mi przynieś ogórki - powiedziałam błagalnie.
- Jesteś uzależniona.. - mruknął.
- No wiem , wiem.. Proszę.. - szepnęłam.
Chłopak westchnął i wstał.
- Musisz jeść ogórki o 2 w nocy ? - zapytał jeszcze wychodząc z pokoju.
Nie odpowiedziałam.Po chwili blondyn wrócił , podał mi słoik i poszedł spać.Zaczęłam się zajadać moją ulubioną przekąską.
- Allyś , nie ciamkaj.. - westchnął Austin.
Zaśmiałam się odkładając słoik na szafkę nocną i położyłam się.Zastanawiam się co mnie tak napadło z tymi ogórkami.. No ale w dzieciństwie często tak miałam - budziłam się w nocy i leciałam do kuchni po lody albo pomarańczę.Takie tam moje małe dziwactwo...
-----------------------------------------------------------------------
YAY , napisałam *-* Cieszę się , bo jestem chora i cały czas kaszlę i leci mi z nosa , więc dla mnie to sukces.Jest jeszcze jedna sprawa a mianowicie akcja ze wstążkami.Już wyjaśniam.Może nie wiecie , ale większość fandomów nosi wstążki w wybranym kolorze.Beliberki na przykład noszą fioletowe wstążki.I wyszła propozycja aby wszyscy w R5Family też nosili wstążki.Było wiele sporów co do kolorów.Wyszła propozycja aby wstążki były 2 w kolorach czarny i różowy.Ja do akcji dołączę i chciałam przekazać wam tę wiadomość.Noście wstążki , może jakiś R5er rozpozna was na ulicy ;-) No to chyba tyle - pa miśki ;**
- Może napiszemy piosenkę ? Przez to całe zamieszanie dawno nie miałeś koncertu - powiedziałam.
- No.. W sumie masz rację , chodźmy - powiedział i pociągnął mnie za rękę.
Wróciliśmy do pałacu.Poszliśmy na górę.Zaprowadziłam blondyna do tak zwanej "sali muzycznej" gdzie są wszystkie instrumenty.Weszliśmy do ogromnej sali.
- Wow.. - powiedział chłopak rozglądając się po pomieszczeniu.
Uśmiechnęłam się i usiadłam przy pianinie.
- Masz jakiś pomysł ? - zapytał blondyn siadając obok mnie.
- Mhm - odparłam i zaczęłam grać - I do not know when it happened, but I fell in love. You are someone special, I need you. ( PL - Nie wiem kiedy to się stało , ale zakochałam się. Jesteś kimś wyjątkowym , potrzebuję cię.)
- Ładne - powiedział przysuwając się do mnie - ale to raczej piosenka dla dziewczyny.
- Wiem , ta jest dla mnie - uśmiechnęłam się przewracając kartkę w zeszycie - Mam jeszcze jedną - dodałam.
Znów zaczęłam grać.
- Melodia jest okej , mam pomysł na słowa - powiedział po wysłuchaniu melodii.
Skinęłam głową.Austin zaczął grać.
- You're different than everyone else , unique , orginal . I do not like all quite different. I do not know what attracted me to you , but surely you have a certain something . I love you , always and forever . I want you and I need every second of my life. I want you and I need - you're my princess , I'll always be with you. By the end of my days ...
It is something that I love you . This is a unique force that attracts me to you . However, it may happen that I'm gone . What then? Can you handle ? You are my whole world , every time I see you my heart goes crazy , connects us to something special. Others do not have a chance with you where I found you ?I know and I'm sorry that it happened. Apparently it had to be . I'm leaving today , I know it hurts , but it needs to be. I love you always and forever , but this time of separation . It hurts , hurts , suffering from all of us . I do not know why it happened , someone to blame , everything went wrong . Why did this happen ? Why us?
(PL - Jesteś inna niż wszyscy , wyjątkowa , orginalna. Nie taka jak wszyscy , zupełnie inna. Nie wiem co mnie w tobie pociąga , ale na pewno masz w sobie to coś. Kocham Cię , zawsze i na zawsze. Pragnę cię i potrzebuję w każdej sekundzie mojego życia. Pragnę cię i potrzebuję - jesteś moją księżniczką , zawsze będę przy tobie. Do końca moich dni...
Jest w tobie coś co kocham. To wyjątkowa siła która mnie do ciebie przyciąga. Jednak może się zdarzyć , że mnie zabraknie. Co wtedy ? Czy sobie poradzisz ? Jesteś całym moim światem , za każdym razem gdy cię widzę moje serce wariuje , łączy nas coś wyjątkowego. Inne nie mają przy tobie szans , gdzie ja cię znalazłem ?
Wiem i przepraszam że tak wyszło. Widocznie tak musiało być. Odchodzę dziś , wiem że to boli , ale tak musi być. Kocham cię zawsze i na zawsze , ale to czas rozstania. Boli , rani , cierpi każdy z nas. Nie wiem dlaczego tak się stało , ktoś zawinił , wszystko się zepsuło. Dlaczego tak się stało ? Dlaczego my ?
Tyle pytań a tak mało odpowiedzi. Zamykam oczy i wdzię ciebie. Zawsze tak było i zawsze tak będzie. Strasznie cię kocham i nic tego nie zmieni. Wiem że cię ranię , ale tak dłużej nie może być. Będzie mi ciebie brakować , tak strasznie brakować...Ale widocznie tak musi być - żadne z nas nie ma na to wpływu... Niestety... - piosenka napisana przeze mnie , kopiowanie zabronione (tak , bronię moich praw autorskich :D))
- A.. Austin , to jest piękne.. - szepnęłam czując łzy w oczach.
- Uczyłem się od mistrzyni - powiedział patrząc mi w oczy.
Uśmiechnęłam się.Austin wstał i podał mi rękę.Chwyciłam ją.Blondyn przyciągnął mnie do siebie mocno mnie obejmując , jak jeszcze nigdy.Przylgnęłam do niego kładąc głowę na jego klatce piersiowej.Nie wiem ile tak staliśmy , ile w ogóle można się przytulać.Ale było to bardzo przyjemne , zarówno dla mnie jak i dla chłopaka.Nagle Austin zrobił krok do przodu popychając mnie lekko w stronę pianina.Jeden krok więcej i już byłam oparta o instrument.Blondyn lekko rozluźnił uścisk i podniósł głowę.Uczyniłam to samo.Nasze twarze dzieliły milimetry.
- You're different than everyone else , unique , orginal.I want you and I need every second of my life - chłopak dotknął nosem mojego policzka - I want you...Poczułam jego ciepły oddech na mojej twarzy.Ta chwila była wyjątkowa.
- Zamykam oczy i widzę ciebie.. - szepnął i zamknął oczy.
Już po chwili czułam jak czule mnie całuje.. To nie był nasz pierwszy pocałunek a jednak poczułam jak dreszcze przebiegają po moim ciele.Z przyjemnością odwzajemniłam pocałunek który z każdą chwilą stawał się bardziej namiętny.Po dłuższej chwili podczas której nie odrywaliśmy się od siebie Austin wziął mnie na ręce i wrócił do naszego pokoju.Kiedy byliśmy na miejscu postawił mnie na ziemi i delikatnie mnie pocałował.Ponownie odwzajemniłam gest.Zaczęłam się cofać po czym delikatnie położyłam się na łóżku.Blondyn nachylił się nade mną i namiętnie mnie pocałował.Odwzajemniłam gest.
* 2 dni później , około 2 w nocy *
- Austin , Austin - szepnęłam delikatnie szarpiąc chłopaka za rękę.
- Co ? - mruknął.
- Kochasz mnie ? - zapytałam.
- Przecież znasz odpowiedź.Koniecznie musisz mnie budzić w nocy żeby się tego dowiedzieć ? - odparł.
- No więc jeśli mnie kochasz to weź mi przynieś ogórki - powiedziałam błagalnie.
- Jesteś uzależniona.. - mruknął.
- No wiem , wiem.. Proszę.. - szepnęłam.
Chłopak westchnął i wstał.
- Musisz jeść ogórki o 2 w nocy ? - zapytał jeszcze wychodząc z pokoju.
Nie odpowiedziałam.Po chwili blondyn wrócił , podał mi słoik i poszedł spać.Zaczęłam się zajadać moją ulubioną przekąską.
- Allyś , nie ciamkaj.. - westchnął Austin.
Zaśmiałam się odkładając słoik na szafkę nocną i położyłam się.Zastanawiam się co mnie tak napadło z tymi ogórkami.. No ale w dzieciństwie często tak miałam - budziłam się w nocy i leciałam do kuchni po lody albo pomarańczę.Takie tam moje małe dziwactwo...
-----------------------------------------------------------------------
YAY , napisałam *-* Cieszę się , bo jestem chora i cały czas kaszlę i leci mi z nosa , więc dla mnie to sukces.Jest jeszcze jedna sprawa a mianowicie akcja ze wstążkami.Już wyjaśniam.Może nie wiecie , ale większość fandomów nosi wstążki w wybranym kolorze.Beliberki na przykład noszą fioletowe wstążki.I wyszła propozycja aby wszyscy w R5Family też nosili wstążki.Było wiele sporów co do kolorów.Wyszła propozycja aby wstążki były 2 w kolorach czarny i różowy.Ja do akcji dołączę i chciałam przekazać wam tę wiadomość.Noście wstążki , może jakiś R5er rozpozna was na ulicy ;-) No to chyba tyle - pa miśki ;**
niedziela, 23 lutego 2014
Rozdział 66 - Will they finally give us a break ?
Z rozmarzeniem patrzyłam w oczy blondyna.O takiej chwili zawsze marzyłam.Mam nadzieję , że już nic nie zburzy naszego szczęścia...
*tydzień później*
Jestem zmęczona i przytłoczona.Dziennikarzami.Stoją pod pałacem , wszędzie za mną chodzą.Dziś jak co dzień poszłam do szpitala.Ubrałam zwiewną sukienkę i wyszłam z pałacu.Od razu przy bramie dopadli mnie fotoreporterzy.Zaczęli krzyczeć.
- Przestańcie ! - krzyknęłam.
Szybko pobiegłam w stronę limuzyny czekającej przy pałacu.Oparłam głowę o siedzenie i głęboko westchnęłam.
- Nie dają spokoju ? - zapytał mój kierowca.
Pokiwałam twierdząco głową.
- Chyba niedługo napiszą książkę o tej sytuacji w lesie... - powiedziałam gorzko.
Chwilę siedzieliśmy w ciszy.
- Niech pan jedzie - powiedziałam kiedy trochę odetchnęłam.
Mężczyzna skinął głową i ruszył.Powoli dojechaliśmy do szpitala.Wzięłam torebkę i wysiadłam z pojazdu.Od razu po wyjściu z limuzyny zaczęły się pytania od dziennikarzy.Zatrzymałam się i głęboko westchnęłam.
- Dajcie mi w końcu spokój ! Dajcie spokój mi i Austinowi ! To zaczyna być chore.. - powiedziałam przedzierając się przez tłum.
W końcu dotarłam do drzwi budynku.Zamknęłam je i udałam się do sali blondyna.
- Hej - powiedziałam wchodząc do małego pomieszczenia.
- Cześć - odparł blondyn - dzisiaj dostanę wypis - dodał radośnie.
- Super.. - odparłam cicho siadając na krześle obok jego łóżka.
- Coś się stało ? - zapytał.
Widocznie wyczuł inny ton mojego głosu.
- Dziennikarze nie dają mi spokoju.. - mruknęłam.
- Wiesz , mnie też powoli męczą - odparł.
Naszą rozmowę przerwał lekarz wchodzący do sali.
- Panie Moon , mam dla pana wypis - powiedział podając Austinowi kartkę - niech pan podpisze.
Blondyn złożył na papierze swój podpis i oddał kartę lekarzowi.Ten wyszedł.
- Pomożesz mi się spakować ? - zapytał blondyn siadając na łóżku.
Skinęłam głową.Wzięłam jedną z toreb stojących obok szafy.
- Poczekaj - złapał mnie za rękę.
Wyjął z szuflady małe pudełeczko.
- Wszystkiego najlepszego - powiedział promiennie się uśmiechając.
- Pamiętałeś - szepnęłam.
Blondyn podał mi pudełeczko.Delikatnie je otworzyłam a moim oczom ukazał się piękny pierścionek.
- Śliczny - powiedziałam zachwycona.
Austin wyjął go z pudełeczka i wsunął mi go na palec.Brylant pięknie mienił się w świetle słońca.
- Dziękuję - powiedziałam przytulając się do chłopaka.
Austin przyciągnął mnie do siebie.Oderwałam się od niego.Patrzyliśmy sobie w oczy powoli się do siebie zbliżając.Nasze wargi delikatnie się złączyły.Oderwaliśmy się od siebie.
- Pakuj się i wracajmy do domu - powiedziałam kładąc torbę na łóżku.
Szybko spakowaliśmy wszystkie rzeczy blondyna.Chłopak poszedł się przebrać i już po chwili wychodziliśmy ze szpitala.Austin popchnął drzwi i wyszliśmy.
- Wracacie do pałacu ?
- Austin jest już zdrowy ?
- Czy to prawda , że Allyson ma dzisiaj urodziny ? - usłyszeliśmy od razu.
Austin wziął mnie za rękę i szybko ruszył w stronę limuzyny.Weszliśmy do pojazdu.Oparłam głowę o ramię blondyna.
- Mam dość... - westchnęłam.
- Ja też Allyś... - odparł obejmując mnie.
W ciszy dojechaliśmy do pałacu...
*tydzień później*
Czekałam na Austina który z rana wyszedł do sklepu.Nagle drzwi się otworzyły a do pokoju wszedł blondyn ze stosem gazet w rękach.
- Co to jest ? - zapytałam zdziwiona.
- Austin i Ally uciekają przestępcą , Czy zgniją w więzieniu ? , Czułe pocałunki królewskiej pary , Co robią w sypialni w południe ? , Czy planują dziecko ? - wymieniał tytuły przerzucając gazety.
- Mnie też to denerwuje , ale nic na to nie poradzimy - odparłam.
- Mam już tego dosyć ! - krzyknął wstając po czym wyszedł trzaskając drzwiami.
Byłam zdziwiona jego zachowaniem.Obwinia mnie o dziennikarzy ? A co ja mam z tym wspólnego ? Nie rozumiem.Westchnęłam i wyszłam z pokoju.Zeszłam na dół i udałam się do ogrodu.Przechadzałam się wśród kwitnących kwiatów rozkoszując się zapachami.Przy fontannie zauważyłam Austina więc ruszyłam w tamtym kierunku.Usiadłam obok niego patrząc w dal.
- Przepraszam... - usłyszałam nagle.
Spojrzałam na blondyna który się we mnie wpatrywał po czym znów odwróciłam wzrok.
- No.. Nie tak miało być.. Wkurzyłem się.. Zrozum... - mówił cicho.
- A skąd mam pewność że nie zawsze tak będzie ? Przy każdej takiej sytuacji będziesz się tak denerwował ? - odparłam spokojnie nadal nie patrząc na Austina.
- Będę się denerwował i nic na to nie poradzę - odparł.
- No właśnie... - powiedziałam cicho i wstałam.
- Ale nie aż tak... - szepnął łapiąc mnie za rękę.
Odwróciłam się w jego stronę.Chłopak wstał.
- Dopiero cię znalazłam , nie chcę się od razu kłócić - powiedziałam patrząc mu w oczy - ale więcej mnie już nie denerwuj - dodałam z uśmiechem.
Blondyn odwzajemnił gest.Przytuliłam się do niego.Kocham go , naprawdę bardzo go kocham.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Napisałam pomimo , że nie było 10 komentarzy... Co się dzieje ? Kiedyś pod rozdziałem lekko było dziesięć.Potem pod każdym rozdziałem było 13-15 , raz nawet 27 ! A teraz 8 ;_; Czemu nie komentujecie ? Rozdział w sumie krótki , ale mam nadzieję że się podoba.Zaraz dodaję ankietę - Jeśli Ally będzie w ciąży to ma być : dziewczynka czy chłopczyk ? Zapraszam do głosowania :3
Wasza Lili.
*tydzień później*
Jestem zmęczona i przytłoczona.Dziennikarzami.Stoją pod pałacem , wszędzie za mną chodzą.Dziś jak co dzień poszłam do szpitala.Ubrałam zwiewną sukienkę i wyszłam z pałacu.Od razu przy bramie dopadli mnie fotoreporterzy.Zaczęli krzyczeć.
- Przestańcie ! - krzyknęłam.
Szybko pobiegłam w stronę limuzyny czekającej przy pałacu.Oparłam głowę o siedzenie i głęboko westchnęłam.
- Nie dają spokoju ? - zapytał mój kierowca.
Pokiwałam twierdząco głową.
- Chyba niedługo napiszą książkę o tej sytuacji w lesie... - powiedziałam gorzko.
Chwilę siedzieliśmy w ciszy.
- Niech pan jedzie - powiedziałam kiedy trochę odetchnęłam.
Mężczyzna skinął głową i ruszył.Powoli dojechaliśmy do szpitala.Wzięłam torebkę i wysiadłam z pojazdu.Od razu po wyjściu z limuzyny zaczęły się pytania od dziennikarzy.Zatrzymałam się i głęboko westchnęłam.
- Dajcie mi w końcu spokój ! Dajcie spokój mi i Austinowi ! To zaczyna być chore.. - powiedziałam przedzierając się przez tłum.
W końcu dotarłam do drzwi budynku.Zamknęłam je i udałam się do sali blondyna.
- Hej - powiedziałam wchodząc do małego pomieszczenia.
- Cześć - odparł blondyn - dzisiaj dostanę wypis - dodał radośnie.
- Super.. - odparłam cicho siadając na krześle obok jego łóżka.
- Coś się stało ? - zapytał.
Widocznie wyczuł inny ton mojego głosu.
- Dziennikarze nie dają mi spokoju.. - mruknęłam.
- Wiesz , mnie też powoli męczą - odparł.
Naszą rozmowę przerwał lekarz wchodzący do sali.
- Panie Moon , mam dla pana wypis - powiedział podając Austinowi kartkę - niech pan podpisze.
Blondyn złożył na papierze swój podpis i oddał kartę lekarzowi.Ten wyszedł.
- Pomożesz mi się spakować ? - zapytał blondyn siadając na łóżku.
Skinęłam głową.Wzięłam jedną z toreb stojących obok szafy.
- Poczekaj - złapał mnie za rękę.
Wyjął z szuflady małe pudełeczko.
- Wszystkiego najlepszego - powiedział promiennie się uśmiechając.
- Pamiętałeś - szepnęłam.
Blondyn podał mi pudełeczko.Delikatnie je otworzyłam a moim oczom ukazał się piękny pierścionek.
- Śliczny - powiedziałam zachwycona.
Austin wyjął go z pudełeczka i wsunął mi go na palec.Brylant pięknie mienił się w świetle słońca.
- Dziękuję - powiedziałam przytulając się do chłopaka.
Austin przyciągnął mnie do siebie.Oderwałam się od niego.Patrzyliśmy sobie w oczy powoli się do siebie zbliżając.Nasze wargi delikatnie się złączyły.Oderwaliśmy się od siebie.
- Pakuj się i wracajmy do domu - powiedziałam kładąc torbę na łóżku.
Szybko spakowaliśmy wszystkie rzeczy blondyna.Chłopak poszedł się przebrać i już po chwili wychodziliśmy ze szpitala.Austin popchnął drzwi i wyszliśmy.
- Wracacie do pałacu ?
- Austin jest już zdrowy ?
- Czy to prawda , że Allyson ma dzisiaj urodziny ? - usłyszeliśmy od razu.
Austin wziął mnie za rękę i szybko ruszył w stronę limuzyny.Weszliśmy do pojazdu.Oparłam głowę o ramię blondyna.
- Mam dość... - westchnęłam.
- Ja też Allyś... - odparł obejmując mnie.
W ciszy dojechaliśmy do pałacu...
*tydzień później*
Czekałam na Austina który z rana wyszedł do sklepu.Nagle drzwi się otworzyły a do pokoju wszedł blondyn ze stosem gazet w rękach.
- Co to jest ? - zapytałam zdziwiona.
- Austin i Ally uciekają przestępcą , Czy zgniją w więzieniu ? , Czułe pocałunki królewskiej pary , Co robią w sypialni w południe ? , Czy planują dziecko ? - wymieniał tytuły przerzucając gazety.
- Mnie też to denerwuje , ale nic na to nie poradzimy - odparłam.
- Mam już tego dosyć ! - krzyknął wstając po czym wyszedł trzaskając drzwiami.
Byłam zdziwiona jego zachowaniem.Obwinia mnie o dziennikarzy ? A co ja mam z tym wspólnego ? Nie rozumiem.Westchnęłam i wyszłam z pokoju.Zeszłam na dół i udałam się do ogrodu.Przechadzałam się wśród kwitnących kwiatów rozkoszując się zapachami.Przy fontannie zauważyłam Austina więc ruszyłam w tamtym kierunku.Usiadłam obok niego patrząc w dal.
- Przepraszam... - usłyszałam nagle.
Spojrzałam na blondyna który się we mnie wpatrywał po czym znów odwróciłam wzrok.
- No.. Nie tak miało być.. Wkurzyłem się.. Zrozum... - mówił cicho.
- A skąd mam pewność że nie zawsze tak będzie ? Przy każdej takiej sytuacji będziesz się tak denerwował ? - odparłam spokojnie nadal nie patrząc na Austina.
- Będę się denerwował i nic na to nie poradzę - odparł.
- No właśnie... - powiedziałam cicho i wstałam.
- Ale nie aż tak... - szepnął łapiąc mnie za rękę.
Odwróciłam się w jego stronę.Chłopak wstał.
- Dopiero cię znalazłam , nie chcę się od razu kłócić - powiedziałam patrząc mu w oczy - ale więcej mnie już nie denerwuj - dodałam z uśmiechem.
Blondyn odwzajemnił gest.Przytuliłam się do niego.Kocham go , naprawdę bardzo go kocham.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Napisałam pomimo , że nie było 10 komentarzy... Co się dzieje ? Kiedyś pod rozdziałem lekko było dziesięć.Potem pod każdym rozdziałem było 13-15 , raz nawet 27 ! A teraz 8 ;_; Czemu nie komentujecie ? Rozdział w sumie krótki , ale mam nadzieję że się podoba.Zaraz dodaję ankietę - Jeśli Ally będzie w ciąży to ma być : dziewczynka czy chłopczyk ? Zapraszam do głosowania :3
Wasza Lili.
piątek, 21 lutego 2014
Rozdział 65 - True love always finds a way
- No to co ? Zabawimy się ? - powiedział podchodząc do mnie.
Zaczęłam się cofać.W kocu plecami dotknęłam drzewa.
- Nie uciekaj - powiedział chamsko się uśmiechając.
Zaczęłam szybciej oddychać.Brunet zbliżył się do mnie jeszcze bardziej.
- Po co chcesz mnie zgwałcić ? - zapytałam przerażona.
- A tak dla zabawy.A i dla ciebie ostatnie momenty przed śmiercią mogą być przyjemnie - odparł.
Przymknęłam oczy czując na sobie jego ręce.Dotknął mnie w talii i powoli podnosił ręce wyżej.
- Zostaw.. - powiedziałam cicho czując że jego ręce pną się w górę.
Harry nie odpowiedział.Cały czas mnie macał.
- Zostaw , rozumiesz ?! - krzyknęłam próbując się wyrwać.
- Przesadziłaś - warknął i zaczął rozrywać mi bluzkę.
- Zostaw mnie ! - krzyknęłam.
Popchałam go.Mocno.Bardzo mocno.Nie wiedziałam że mam w sobie tyle siły.Chłopak uderzył głową w drzewo i chyba zemdlał.Podeszłam do niego - miałam rację , zemdlał.Postanowiłam znaleźć Austina.
- Dobra Ally , myśl... - powiedziałam sama do siebie.
Gdzie on mógł być.. Byłam pewna , że nie jest już w tej chatce.Nie wiem skąd , ale po prostu to wiedziałam.Kobieca intuicja.Czułam , że jest niedaleko.Zaczęłam się rozglądać , jednak nigdzie do nie widziałam.Byłam roztrzęsiona.Westchnęłam.
- Dobra , uspokój się... - powiedziałam głęboko oddychając.
Powoli szłam lasem dokładnie się rozglądając.Nagle zauważyłam jakąś osobę przywiązaną do drzewa.Pobiegłam w tamtym kierunku.Do drzewa przywiązany był Austin.. Nie wiem czy zemdlał , czy nie żył ale miał zamknięte oczy.. Najpierw więc postanowiłam sprawdzić , czy żyje.
- Austin , Austin - delikatnie szturchnęłam go w ramię.
Blondyn przez chwilę nie reagował.Przestraszyłam się.
- Austin - powtórzyłam głośniej ponownie delikatnie go szturachając.
Chłopak powoli otworzył oczy.Uśmiechnęłam się do niego i odwiązałam linę.
- Tęskniłam za tobą - powiedziałam przytulając się do niego.
- Ja za tobą też - odparł czule mnie obejmując.
- Austin.. Muszę ci coś pokazać - powiedziałam cicho siadając obok niego na trawie.
- Ale powinniśmy iść , oni mogą nas znaleźć - odparł.
- To nie zajmie długo - odparłam wyjmując komórkę.
Kliknęłam na wiadomość rzekomo wysłaną od Austina.
- To od ciebie ? - zapytałam podając mu telefon.
Austin wziął ode mnie urządzenie i uważnie wpatrywał się w ekran.
- Naprawdę sądzisz , że ja to napisałem ? - zapytał patrząc mi w oczy.
Jej , czy on czyta mi w myślach ?
- Na początku tak - odparłam zgodnie z prawdą.
- Ally - zaczął oddając mi komórkę - Kocham Cię.I zawsze tak będzie.Niezależnie od tego co by się stało.Pamiętaj - powiedział poważnie.
- A co miałoby się stać ? - dopytywałam.
Nagle usłyszeliśmy trzask gałęzi.
- Nie ma czasu.Musimy iść - powiedział próbując wstać.
Jednak nie udało mu się to.Oparł się o drzewo.Dopiero teraz zauważyłam jak poważne są jego obrażenia.
- Dasz radę iść ? - zapytałam poważnie.
- Tak.Po prostu dawno nie stałem na własnych nogach - uśmiechnął się blado.
Zaczęliśmy biec przed siebie.Nagle Austin się zatrzymał.
- Co się stało ? - zapytałam.
- Dlaczego masz podartą bluzkę ? - zapytał patrząc na mnie zdziwiony.
- Ech.. Harry próbował mnie zgwałcić - odparłam.
- Ale nic ci nie zrobił ? - zapytał z nadzieją.
- Nie - odparłam delikatnie się uśmiechając.
Blondyn odwzajemnił gest.Ruszyliśmy dalej.W pewnym momencie Austin potknął się i wleciał w krzaki.
- Nic ci nie jest ? - zapytałam podając mu rękę.
- Nie - odparł.
Nagle na jego twarzy pojawił się ból.
- Możesz iść ? - zapytałam patrząc na niego niepewnie.
- Taak.. - powiedział cicho.
A więc poszliśmy dalej.Jednak Austin kulał.
- Pokaż mi tę nogę - powiedziałam odwracając się do niego.
- Nie trzeba... - zaczął ale mu przerwałam.
- Pokaż - powiedziałam tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Westchnął siadając na dużym kamieniu.Podwinął nogawkę spodni.Moim oczom ukazała się duża rana.Nie miałam pojęcia , czym ją opatrzyć.Nie miałam tu nic - bandaża , plastra , wody utlenionej.Nic.Kompletnie nic.
- Poczekaj tu , muszę poszukać jakiegoś opatrunku - powiedziałam rozglądając się.
- Nie puszczę cię nigdzie samej - odparł dziarsko i wstał.
- Jak dziecko... - westchnęłam pomagając mu iść.
Nagle usłyszeliśmy jakieś szmery.Z przestrachem spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Nic ci nie jest ? - usłyszeliśmy cichy głos z oddali.
- Laura znalazła Harrego - szepnęłam do Austina.
- Musimy iść szybciej - powiedział na moje słowa.
- Dasz radę ? - odparłam patrząc mu w oczy.
- Tak odparł pewnie.
Przyspieszyliśmy kroku.Nagle zauważyłam drewnianą chatkę.
- Austin , już niedaleko.Tam jest jakiś domek - powiedziałam do blondyna który już ledwo szedł.
Chłopak skinął głową.Po kilku minutach doszliśmy do chatki.Zapukałam do drzwi.Otworzył mi starszy mężczyzna.
- Czy może nam pan pomóc ? - zapytałam
- Czy pani to księżniczka Allyson ? - zapytał lekko zdziwiony.
- Tak.Znalazłam Austina , niestety jest poraniony - odparłam.
- Proszę , proszę.Zraz zadzwonię po pogotowie - odparł gestem ręki zapraszając nas do środka.
Weszliśmy do chatki i usiedliśmy na małej kanapie.
- Czy mógłby pan dać mi jakiś opatrunek ? - zapytałam mężczyznę.
- Naturalnie - odparł wyjmując z szafki wodę utlenioną , watę i elastyczny bandaż.
Podziękowałam i podeszłam do Austina.Polałam mu ranę wodą utlenioną.
- Piecze ? - zapytałam podnosząc głowę.
- Strasznie - odparł zaciskając pięść.
Opatrzyłam ranę.
- Masz jeszcze jakieś obrażenia ? Coś cie boli ? - zapytałam troskliwie.
- Wszystko mnie boli - odparł.
- Może pan zadzwonić na pogotowie ? - zapytałam drwala.
- Już zadzwoniłem , karetka za chwilę przyjedzie - odparł.
- Dziękuję - powiedziałam siadając obok blondyna.
- A tobie nic nie jest ? - zapytał.
- Nie.. - powiedziałam choć tak naprawdę strasznie bolała mnie ręka.
- Allyś , przecież widzę - powiedział słodko.
- No dobra , dobra.Zaraz zresztą przyjedzie karetka.A co oni ci robili ? - odparłam.
- Nie chcę o tym mówić - powiedział odwracając głowę.
Nic już nie mówiłam.Nagle usłyszeliśmy syrenę karetki.
- Chodź - powiedziałam podając blondynowi rękę.
Wyszliśmy z chatki.Z karetki wybiegli ratownicy.
- Kto ma większe obrażenia ? - zapytał ratownik.
- Austin - odparłam od razu.
- Dobrze.Wózek - zawołał do swoich kolegów - Pan na wózek , pani pójdzie za mną - powiedział.
Skinęłam głową i podążyłam za mężczyzną.Zaprowadził mnie do karetki i wskazał , abym usiadła na krześle.
- Co pani jest ? - zapytał ratownik stając przede mną.
- Boli mnie ręka.Poza tym to chyba nic - odparłam.
- Pokaż - powiedział mężczyzna.
Podwinęłam rękaw bluzki i moim oczom ukazała się duża rana na przedramieniu.
- Siostro , zajmij się panią - powiedział do pielęgniarki stojącej obok niego.
Kobieta skinęła głową i podeszła do mnie.
- No , pokaż tą rękę - powiedziała.
Opatrzyła mi ranę.Po 5 minutach dojechaliśmy do szpitala.
- Czy ja muszę zostać na jakiejś obserwacji ? - zapytałam pielęgniarki.
- Nie , myślę że nie - odparła zapisując coś.
Wysiadłam z karetki i weszłam do szpitala.Usiadłam w poczekalni.Nagle do budynku wpadła zgraja dziennikarzy.
- Co z Austinem ?
- Jak go znalazłaś ?
- Jak się czujesz ?
Zasypywali mnie pytaniami.
- Czuję się dobrze.Znalazłam Austina w lesie.Na więcej pytań nie odpowiem - powiedziałam idąc w stronę recepcji.
- Przepraszam , w które sali leży Austin Moon ? - zapytałam.
- Sala 145 - odparła kobieta.
- Dziękuję - powiedziałam kierując się do odpowiedniej sali.
Nacisnęłam klamkę i pchnęłam drzwi.
- Ally - powiedział Austin od razu mnie zauważając - chodź - dodał.
Uśmiechnęłam się i weszłam do sali.
- Jak się czujesz ? - zapytałam patrząc mu w oczy.
- Już lepiej - odpowiedział.
Nagle do sali wpadła.. Elżbieta.Z aparatem na szyji i mokrymi oczami.
- O matko ! Takiej miłości to ja jeszcze nie widziałam ! - krzyknęła robiąc zdjęcia.
Zaśmialiśmy się patrząc sobie w oczy.Wreszcie Cię znalazłam pomyślałam szczęśliwa.
------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest happy endzik na koniec ! Rozpisywać się nie będę.Niezpozorna - mam nadzieję że podoba ci się moja skromna interpretacja twojego wspaniałego pomysłu :) No to tyle - rozdział myślę niedługo :D Papatki ;**
10 KOMENTARZY = NEXT
Zaczęłam się cofać.W kocu plecami dotknęłam drzewa.
- Nie uciekaj - powiedział chamsko się uśmiechając.
Zaczęłam szybciej oddychać.Brunet zbliżył się do mnie jeszcze bardziej.
- Po co chcesz mnie zgwałcić ? - zapytałam przerażona.
- A tak dla zabawy.A i dla ciebie ostatnie momenty przed śmiercią mogą być przyjemnie - odparł.
Przymknęłam oczy czując na sobie jego ręce.Dotknął mnie w talii i powoli podnosił ręce wyżej.
- Zostaw.. - powiedziałam cicho czując że jego ręce pną się w górę.
Harry nie odpowiedział.Cały czas mnie macał.
- Zostaw , rozumiesz ?! - krzyknęłam próbując się wyrwać.
- Przesadziłaś - warknął i zaczął rozrywać mi bluzkę.
- Zostaw mnie ! - krzyknęłam.
Popchałam go.Mocno.Bardzo mocno.Nie wiedziałam że mam w sobie tyle siły.Chłopak uderzył głową w drzewo i chyba zemdlał.Podeszłam do niego - miałam rację , zemdlał.Postanowiłam znaleźć Austina.
- Dobra Ally , myśl... - powiedziałam sama do siebie.
Gdzie on mógł być.. Byłam pewna , że nie jest już w tej chatce.Nie wiem skąd , ale po prostu to wiedziałam.Kobieca intuicja.Czułam , że jest niedaleko.Zaczęłam się rozglądać , jednak nigdzie do nie widziałam.Byłam roztrzęsiona.Westchnęłam.
- Dobra , uspokój się... - powiedziałam głęboko oddychając.
Powoli szłam lasem dokładnie się rozglądając.Nagle zauważyłam jakąś osobę przywiązaną do drzewa.Pobiegłam w tamtym kierunku.Do drzewa przywiązany był Austin.. Nie wiem czy zemdlał , czy nie żył ale miał zamknięte oczy.. Najpierw więc postanowiłam sprawdzić , czy żyje.
- Austin , Austin - delikatnie szturchnęłam go w ramię.
Blondyn przez chwilę nie reagował.Przestraszyłam się.
- Austin - powtórzyłam głośniej ponownie delikatnie go szturachając.
Chłopak powoli otworzył oczy.Uśmiechnęłam się do niego i odwiązałam linę.
- Tęskniłam za tobą - powiedziałam przytulając się do niego.
- Ja za tobą też - odparł czule mnie obejmując.
- Austin.. Muszę ci coś pokazać - powiedziałam cicho siadając obok niego na trawie.
- Ale powinniśmy iść , oni mogą nas znaleźć - odparł.
- To nie zajmie długo - odparłam wyjmując komórkę.
Kliknęłam na wiadomość rzekomo wysłaną od Austina.
- To od ciebie ? - zapytałam podając mu telefon.
Austin wziął ode mnie urządzenie i uważnie wpatrywał się w ekran.
- Naprawdę sądzisz , że ja to napisałem ? - zapytał patrząc mi w oczy.
Jej , czy on czyta mi w myślach ?
- Na początku tak - odparłam zgodnie z prawdą.
- Ally - zaczął oddając mi komórkę - Kocham Cię.I zawsze tak będzie.Niezależnie od tego co by się stało.Pamiętaj - powiedział poważnie.
- A co miałoby się stać ? - dopytywałam.
Nagle usłyszeliśmy trzask gałęzi.
- Nie ma czasu.Musimy iść - powiedział próbując wstać.
Jednak nie udało mu się to.Oparł się o drzewo.Dopiero teraz zauważyłam jak poważne są jego obrażenia.
- Dasz radę iść ? - zapytałam poważnie.
- Tak.Po prostu dawno nie stałem na własnych nogach - uśmiechnął się blado.
Zaczęliśmy biec przed siebie.Nagle Austin się zatrzymał.
- Co się stało ? - zapytałam.
- Dlaczego masz podartą bluzkę ? - zapytał patrząc na mnie zdziwiony.
- Ech.. Harry próbował mnie zgwałcić - odparłam.
- Ale nic ci nie zrobił ? - zapytał z nadzieją.
- Nie - odparłam delikatnie się uśmiechając.
Blondyn odwzajemnił gest.Ruszyliśmy dalej.W pewnym momencie Austin potknął się i wleciał w krzaki.
- Nic ci nie jest ? - zapytałam podając mu rękę.
- Nie - odparł.
Nagle na jego twarzy pojawił się ból.
- Możesz iść ? - zapytałam patrząc na niego niepewnie.
- Taak.. - powiedział cicho.
A więc poszliśmy dalej.Jednak Austin kulał.
- Pokaż mi tę nogę - powiedziałam odwracając się do niego.
- Nie trzeba... - zaczął ale mu przerwałam.
- Pokaż - powiedziałam tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Westchnął siadając na dużym kamieniu.Podwinął nogawkę spodni.Moim oczom ukazała się duża rana.Nie miałam pojęcia , czym ją opatrzyć.Nie miałam tu nic - bandaża , plastra , wody utlenionej.Nic.Kompletnie nic.
- Poczekaj tu , muszę poszukać jakiegoś opatrunku - powiedziałam rozglądając się.
- Nie puszczę cię nigdzie samej - odparł dziarsko i wstał.
- Jak dziecko... - westchnęłam pomagając mu iść.
Nagle usłyszeliśmy jakieś szmery.Z przestrachem spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Nic ci nie jest ? - usłyszeliśmy cichy głos z oddali.
- Laura znalazła Harrego - szepnęłam do Austina.
- Musimy iść szybciej - powiedział na moje słowa.
- Dasz radę ? - odparłam patrząc mu w oczy.
- Tak odparł pewnie.
Przyspieszyliśmy kroku.Nagle zauważyłam drewnianą chatkę.
- Austin , już niedaleko.Tam jest jakiś domek - powiedziałam do blondyna który już ledwo szedł.
Chłopak skinął głową.Po kilku minutach doszliśmy do chatki.Zapukałam do drzwi.Otworzył mi starszy mężczyzna.
- Czy może nam pan pomóc ? - zapytałam
- Czy pani to księżniczka Allyson ? - zapytał lekko zdziwiony.
- Tak.Znalazłam Austina , niestety jest poraniony - odparłam.
- Proszę , proszę.Zraz zadzwonię po pogotowie - odparł gestem ręki zapraszając nas do środka.
Weszliśmy do chatki i usiedliśmy na małej kanapie.
- Czy mógłby pan dać mi jakiś opatrunek ? - zapytałam mężczyznę.
- Naturalnie - odparł wyjmując z szafki wodę utlenioną , watę i elastyczny bandaż.
Podziękowałam i podeszłam do Austina.Polałam mu ranę wodą utlenioną.
- Piecze ? - zapytałam podnosząc głowę.
- Strasznie - odparł zaciskając pięść.
Opatrzyłam ranę.
- Masz jeszcze jakieś obrażenia ? Coś cie boli ? - zapytałam troskliwie.
- Wszystko mnie boli - odparł.
- Może pan zadzwonić na pogotowie ? - zapytałam drwala.
- Już zadzwoniłem , karetka za chwilę przyjedzie - odparł.
- Dziękuję - powiedziałam siadając obok blondyna.
- A tobie nic nie jest ? - zapytał.
- Nie.. - powiedziałam choć tak naprawdę strasznie bolała mnie ręka.
- Allyś , przecież widzę - powiedział słodko.
- No dobra , dobra.Zaraz zresztą przyjedzie karetka.A co oni ci robili ? - odparłam.
- Nie chcę o tym mówić - powiedział odwracając głowę.
Nic już nie mówiłam.Nagle usłyszeliśmy syrenę karetki.
- Chodź - powiedziałam podając blondynowi rękę.
Wyszliśmy z chatki.Z karetki wybiegli ratownicy.
- Kto ma większe obrażenia ? - zapytał ratownik.
- Austin - odparłam od razu.
- Dobrze.Wózek - zawołał do swoich kolegów - Pan na wózek , pani pójdzie za mną - powiedział.
Skinęłam głową i podążyłam za mężczyzną.Zaprowadził mnie do karetki i wskazał , abym usiadła na krześle.
- Co pani jest ? - zapytał ratownik stając przede mną.
- Boli mnie ręka.Poza tym to chyba nic - odparłam.
- Pokaż - powiedział mężczyzna.
Podwinęłam rękaw bluzki i moim oczom ukazała się duża rana na przedramieniu.
- Siostro , zajmij się panią - powiedział do pielęgniarki stojącej obok niego.
Kobieta skinęła głową i podeszła do mnie.
- No , pokaż tą rękę - powiedziała.
Opatrzyła mi ranę.Po 5 minutach dojechaliśmy do szpitala.
- Czy ja muszę zostać na jakiejś obserwacji ? - zapytałam pielęgniarki.
- Nie , myślę że nie - odparła zapisując coś.
Wysiadłam z karetki i weszłam do szpitala.Usiadłam w poczekalni.Nagle do budynku wpadła zgraja dziennikarzy.
- Co z Austinem ?
- Jak go znalazłaś ?
- Jak się czujesz ?
Zasypywali mnie pytaniami.
- Czuję się dobrze.Znalazłam Austina w lesie.Na więcej pytań nie odpowiem - powiedziałam idąc w stronę recepcji.
- Przepraszam , w które sali leży Austin Moon ? - zapytałam.
- Sala 145 - odparła kobieta.
- Dziękuję - powiedziałam kierując się do odpowiedniej sali.
Nacisnęłam klamkę i pchnęłam drzwi.
- Ally - powiedział Austin od razu mnie zauważając - chodź - dodał.
Uśmiechnęłam się i weszłam do sali.
- Jak się czujesz ? - zapytałam patrząc mu w oczy.
- Już lepiej - odpowiedział.
Nagle do sali wpadła.. Elżbieta.Z aparatem na szyji i mokrymi oczami.
- O matko ! Takiej miłości to ja jeszcze nie widziałam ! - krzyknęła robiąc zdjęcia.
Zaśmialiśmy się patrząc sobie w oczy.Wreszcie Cię znalazłam pomyślałam szczęśliwa.
------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest happy endzik na koniec ! Rozpisywać się nie będę.Niezpozorna - mam nadzieję że podoba ci się moja skromna interpretacja twojego wspaniałego pomysłu :) No to tyle - rozdział myślę niedługo :D Papatki ;**
10 KOMENTARZY = NEXT
Poprawka xD
Ok.A więc to jest poprawka poprzedniego wpisu :D Przejdźmy do rzeczy.
A więc.. *werble* rozdział będzie dzisiaj ! *okrzyki radości , klaskanie*. Dlaczego ? Otóż oto 2 powody :
1. Nudzi mi się , mam dużo czasu , mam pomysł - więc piszę :D
2. Doczekałam się tego wyczekanego komentarza ! YAY :D Tak , o ciebie chodzi xD
A więc to chyba tyle.No bo co jeszcze ? Jakieś pytania macie , czy cuś ? Chcecie to pytajcie bo jak wspomniałam ogarnęła mnie feriowa nuda :D No więc to miała być krótka poprawka a wyszło troszkę dłużej , no to się żegnam i czekajcie na rozdział ;D
A więc.. *werble* rozdział będzie dzisiaj ! *okrzyki radości , klaskanie*. Dlaczego ? Otóż oto 2 powody :
1. Nudzi mi się , mam dużo czasu , mam pomysł - więc piszę :D
2. Doczekałam się tego wyczekanego komentarza ! YAY :D Tak , o ciebie chodzi xD
A więc to chyba tyle.No bo co jeszcze ? Jakieś pytania macie , czy cuś ? Chcecie to pytajcie bo jak wspomniałam ogarnęła mnie feriowa nuda :D No więc to miała być krótka poprawka a wyszło troszkę dłużej , no to się żegnam i czekajcie na rozdział ;D
Trochę późno , ale jest :D
Otóż zapraszam was do mojego bloga , prowadzonego z.. my BFFe Caro Lynch ! Link :
Klik , klik :D
PS Co do rozdziału - szczerze , jeszcze nie zaczęłam xD Ale myślę że rozdział będzie się pisało przyjemnie , dlatego powinien się pojawić dzisiaj lub jutro.Czekam jeszcze na komentarz od pewnej osóbki... Wczoraj oglądałam świetny film i bardzo mnie zainspirował ! Czeka was w najbliższych rozdziałach sporo niespodzianek :D Ale jak niespodzianka , to niespodzianka - więcej nie zdradzam , a że się rozpisałam to już spadam.Pa ;*
czwartek, 20 lutego 2014
Rozdział 64 - Memories hurts the most...
pogrubiona kursywa - wspomnienie
---------------------------------------------------------------------------------------
Wpatrywałam się w wiadomość pozwalając łzom swobodnie spływać z moich oczu.Byłam wściekła a jednocześnie smutna.Bardzo smutna.Dlaczego ja ? Tak strasznie mnie oszukał... Spojrzałam jeszcze raz na wiadomość.Coś nie dawało mi spokoju...
- Pamiętaj , na końcu wiadomości ode mnie zawsze będzie serduszko , niezależnie od treści.Tylko dla ciebie - powiedział blondyn czule się we mnie wpatrując.
Tak , to wspomnienie tkwiło w mojej głowie.Skoro to nie jest wiadomość od Austina , to od kogo ? Nic już z tego nie rozumiem...
- Nie cierpię emotnikonek - powiedział brunet czytając wiadomość.
- Dlaczego ? Ja je uwielbiam - odparłam zdziwiona.
- Moim zdaniem są głupie i zupełnie bez sensu - odparł kasując wiadomość.
W tej wiadomości nie ma nic.Nie ma buźki , serduszka , nic.Zupełnie nic.
- Zaraz , zaraz... - powiedziałam sama do siebie.
Ta wiadomość jest pusta , nie ma w niej emocji.Austin nie potrafi tak pisać , nigdy nie potrafił... Jest romantykiem , marzycielem.Jego wiadomości zawsze coś wyrażając.Ból , smutek , radość albo złość.I nigdy nie pisze krótko ani rzeczowo.Zawsze stara się wszystko spokojnie wyjaśnić , aby nie zranić drugiej osoby.To nie jest wiadomość od Austina.Na pewno... Dobrze wiem , od kogo ona jest.Po długich rozmyśleniach doszłam do jednego wniosku - tę wiadomość napisał Harry.. Muszę znaleźć Austina , muszę.Szybko zbiegłam na dół.Szukałam jakiejkolwiek osoby która mogłaby mi pomóc.Ale.. Przecież nie wiedziałam dokąd iść.. Zaraz... Austin zaginął w lesie.. Więc może nadal tam jest ? Rozglądałam się po pałacu.Nagle zauważyłam kierowcę - mojego wybawcę.
- Przepraszam - delikatnie dotknęłam go za rękę.
Mężczyzna odwrócił się w moją stronę.
- Tak ? - zapytał.
- Czy mógłby mi pan pomóc ? - zapytałam z nadzieją.
- Oczywiście , co mogę dla ciebie zrobić ? - odparł.
- Bo.. Ja chyba już wiem gdzie jest Austin.Chciałabym , aby poszedł pan ze mną do lasu - odpowiedziałam.
- Dobrze , ale straż przeszukiwała już las - odparł zakładając marynarkę.
- Wiem , ale chciałabym to jeszcze raz sprawdzić - odparłam ubierając buty.
- Dobrze - powiedział otwierając mi drzwi.
Wszyliśmy z pałacu i udaliśmy się do lasu.Weszliśmy do niego.Przemierzając ciemne , leśne alejki nagle coś dostrzegłam.
- Niech pan tutaj poczeka - powiedziałam a sama ruszyłam w stronę niewielkiej , drewnianej chatki ukrytej za drzewami.
Po cichu biegłam w stronę domku.Stanęłam przy ścianie obok okna i zaczęłam nasłuchiwać.
- Słuchaj , nie wiem ile czasu damy radę to ciągnąć.Ta dziewczyna jest naprawdę załamana - usłyszałam głos Harrego , co bardzo mnie zdziwiło.
- Przestań.Jeszcze chwilę i zostaniesz jej mężem.Sam mówiłeś że się do siebie zbliżacie.Gdy już się pobierzecie , wypuścimy go.Oczywiście wcześniej mu powiemy , że jak będzie chciał wrócić do tej całej Ally to coś się jej stanie - odparła kobieta.
Znałam ten głos.No tak , przecież należał do Laury ! Byłam zszokowana.
- To może damy mu coś do jedzenia ? - zaproponował chłopak.
- Robaki wystarczą - odparła kobieta.
Tego już nie wytrzymałam.Z wściekłością wbiegłam do domku.Natychmiast poczułam na sobie zdziwione spojrzenie Harrego i Laury.Jednak ja swój wzrok skupiłam na Austinie.Leżał pod ścianą , związany , pobity i poraniony.
- Austin ! - krzyknęłam i chciałam podbiec do blondyna.
Jednak nagle dostałam czymś w głowę.Przed oczami ujrzałam gwiazdy i osunęłam się na ziemię...
- Nigdy Cię nie zostawię.Zawsze będziemy razem - powiedział delikatnie się uśmiechając.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Zaufaj mi - odparł poważnie patrząc mi w oczy.
---------------------------------------------------------------
- Kocham Cię - wypowiedzieliśmy jednocześnie.
Te wspomnienia i wiele innych wirowały w mojej głowie.Nagle się ocknęłam.Otworzyłam oczy.Zauważyłam , że leżę w bagażniku terenówki.Bagażnik był otwarty.Byłam nad rzeką , a obok samochodu stał Harry.W ręce trzymał pistolet... Chciałam wybiec z samochodu , ale byłam związana.Na szczęście miałam wolne ręce.Po cichu rozwiązałam więzy i wyszłam z samochodu.Nagle usłyszałam trzask.
- Głupia gałąź - pomyślałam wściekła.
Chłopak odwrócił się w moją stronę.Zaczęłam uciekać , ale Harry szybko mnie dognił.Złapał mnie za ręce i próbował zaciągnąć w stronę samochodu.
- Puszczaj ! Zostaw ! - krzyczałam.
- Przestań się szarpać ! - warknął.
- Nigdy ! - krzyknęłam nagle czując w sobie ogromną siłę.
Zaczęłam się szarpać jeszcze mocniej.
- Przestań w końcu ! - warknął Harry i puścił mnie jedną ręką.
Pewnie przez przypadek , ale ja szybko wykorzystałam sytuację.Wyrwałam się i zaczęłam uciekać w stronę lasu.
- Stój dziwko ! (od aut. - sorki za przekleństwo , no ale waszym zdaniem co miałby powiedzieć ? Stój dziewczynko ? To trochę mało realne ;)) - warknął wściekły.
Nie zwracając uwagi na jego słowa biegłam przed siebie.Zaczęłam opadać z sił.Harry mnie dogonił...
-------------------------------------------------------------------------------------
Och i ach ;* Mój ulubiony rozdział.Ja po prostu go kocham ! Nie no , naprawdę.Bardzo mi się podoba.Ta akcja... Ach.Uwielbiam pisać takie rozdziały.UWIELBIAM ! No i to zakończenie :D Wiem że takie lubicie :D Nie lubicie ? Oj , coś pomyliłam.. Ale ja takie uwielbiam :D No to co , piszcie komentarze !
Rozdział dedykowany Niepozornej Romantyczce :D
Co myślicie , aby rozdziały były dedykowane ? Np. będę losowała jedną z pośród osób komentujących.Piszcie co o tym myślicie.A więc to by było tyle ode mnie.Paa ;**
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ !
---------------------------------------------------------------------------------------
Wpatrywałam się w wiadomość pozwalając łzom swobodnie spływać z moich oczu.Byłam wściekła a jednocześnie smutna.Bardzo smutna.Dlaczego ja ? Tak strasznie mnie oszukał... Spojrzałam jeszcze raz na wiadomość.Coś nie dawało mi spokoju...
- Pamiętaj , na końcu wiadomości ode mnie zawsze będzie serduszko , niezależnie od treści.Tylko dla ciebie - powiedział blondyn czule się we mnie wpatrując.
Tak , to wspomnienie tkwiło w mojej głowie.Skoro to nie jest wiadomość od Austina , to od kogo ? Nic już z tego nie rozumiem...
- Nie cierpię emotnikonek - powiedział brunet czytając wiadomość.
- Dlaczego ? Ja je uwielbiam - odparłam zdziwiona.
- Moim zdaniem są głupie i zupełnie bez sensu - odparł kasując wiadomość.
W tej wiadomości nie ma nic.Nie ma buźki , serduszka , nic.Zupełnie nic.
- Zaraz , zaraz... - powiedziałam sama do siebie.
Ta wiadomość jest pusta , nie ma w niej emocji.Austin nie potrafi tak pisać , nigdy nie potrafił... Jest romantykiem , marzycielem.Jego wiadomości zawsze coś wyrażając.Ból , smutek , radość albo złość.I nigdy nie pisze krótko ani rzeczowo.Zawsze stara się wszystko spokojnie wyjaśnić , aby nie zranić drugiej osoby.To nie jest wiadomość od Austina.Na pewno... Dobrze wiem , od kogo ona jest.Po długich rozmyśleniach doszłam do jednego wniosku - tę wiadomość napisał Harry.. Muszę znaleźć Austina , muszę.Szybko zbiegłam na dół.Szukałam jakiejkolwiek osoby która mogłaby mi pomóc.Ale.. Przecież nie wiedziałam dokąd iść.. Zaraz... Austin zaginął w lesie.. Więc może nadal tam jest ? Rozglądałam się po pałacu.Nagle zauważyłam kierowcę - mojego wybawcę.
- Przepraszam - delikatnie dotknęłam go za rękę.
Mężczyzna odwrócił się w moją stronę.
- Tak ? - zapytał.
- Czy mógłby mi pan pomóc ? - zapytałam z nadzieją.
- Oczywiście , co mogę dla ciebie zrobić ? - odparł.
- Bo.. Ja chyba już wiem gdzie jest Austin.Chciałabym , aby poszedł pan ze mną do lasu - odpowiedziałam.
- Dobrze , ale straż przeszukiwała już las - odparł zakładając marynarkę.
- Wiem , ale chciałabym to jeszcze raz sprawdzić - odparłam ubierając buty.
- Dobrze - powiedział otwierając mi drzwi.
Wszyliśmy z pałacu i udaliśmy się do lasu.Weszliśmy do niego.Przemierzając ciemne , leśne alejki nagle coś dostrzegłam.
- Niech pan tutaj poczeka - powiedziałam a sama ruszyłam w stronę niewielkiej , drewnianej chatki ukrytej za drzewami.
Po cichu biegłam w stronę domku.Stanęłam przy ścianie obok okna i zaczęłam nasłuchiwać.
- Słuchaj , nie wiem ile czasu damy radę to ciągnąć.Ta dziewczyna jest naprawdę załamana - usłyszałam głos Harrego , co bardzo mnie zdziwiło.
- Przestań.Jeszcze chwilę i zostaniesz jej mężem.Sam mówiłeś że się do siebie zbliżacie.Gdy już się pobierzecie , wypuścimy go.Oczywiście wcześniej mu powiemy , że jak będzie chciał wrócić do tej całej Ally to coś się jej stanie - odparła kobieta.
Znałam ten głos.No tak , przecież należał do Laury ! Byłam zszokowana.
- To może damy mu coś do jedzenia ? - zaproponował chłopak.
- Robaki wystarczą - odparła kobieta.
Tego już nie wytrzymałam.Z wściekłością wbiegłam do domku.Natychmiast poczułam na sobie zdziwione spojrzenie Harrego i Laury.Jednak ja swój wzrok skupiłam na Austinie.Leżał pod ścianą , związany , pobity i poraniony.
- Austin ! - krzyknęłam i chciałam podbiec do blondyna.
Jednak nagle dostałam czymś w głowę.Przed oczami ujrzałam gwiazdy i osunęłam się na ziemię...
- Nigdy Cię nie zostawię.Zawsze będziemy razem - powiedział delikatnie się uśmiechając.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Zaufaj mi - odparł poważnie patrząc mi w oczy.
---------------------------------------------------------------
- Kocham Cię - wypowiedzieliśmy jednocześnie.
Te wspomnienia i wiele innych wirowały w mojej głowie.Nagle się ocknęłam.Otworzyłam oczy.Zauważyłam , że leżę w bagażniku terenówki.Bagażnik był otwarty.Byłam nad rzeką , a obok samochodu stał Harry.W ręce trzymał pistolet... Chciałam wybiec z samochodu , ale byłam związana.Na szczęście miałam wolne ręce.Po cichu rozwiązałam więzy i wyszłam z samochodu.Nagle usłyszałam trzask.
- Głupia gałąź - pomyślałam wściekła.
Chłopak odwrócił się w moją stronę.Zaczęłam uciekać , ale Harry szybko mnie dognił.Złapał mnie za ręce i próbował zaciągnąć w stronę samochodu.
- Puszczaj ! Zostaw ! - krzyczałam.
- Przestań się szarpać ! - warknął.
- Nigdy ! - krzyknęłam nagle czując w sobie ogromną siłę.
Zaczęłam się szarpać jeszcze mocniej.
- Przestań w końcu ! - warknął Harry i puścił mnie jedną ręką.
Pewnie przez przypadek , ale ja szybko wykorzystałam sytuację.Wyrwałam się i zaczęłam uciekać w stronę lasu.
- Stój dziwko ! (od aut. - sorki za przekleństwo , no ale waszym zdaniem co miałby powiedzieć ? Stój dziewczynko ? To trochę mało realne ;)) - warknął wściekły.
Nie zwracając uwagi na jego słowa biegłam przed siebie.Zaczęłam opadać z sił.Harry mnie dogonił...
-------------------------------------------------------------------------------------
Och i ach ;* Mój ulubiony rozdział.Ja po prostu go kocham ! Nie no , naprawdę.Bardzo mi się podoba.Ta akcja... Ach.Uwielbiam pisać takie rozdziały.UWIELBIAM ! No i to zakończenie :D Wiem że takie lubicie :D Nie lubicie ? Oj , coś pomyliłam.. Ale ja takie uwielbiam :D No to co , piszcie komentarze !
Rozdział dedykowany Niepozornej Romantyczce :D
Co myślicie , aby rozdziały były dedykowane ? Np. będę losowała jedną z pośród osób komentujących.Piszcie co o tym myślicie.A więc to by było tyle ode mnie.Paa ;**
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ !
środa, 19 lutego 2014
Rozdział 63 - Big love turned out to be a big lie...
- Austin ! - krzyczałam ze łzami w oczach.
Gdzie on jest ? Przecież bez powodu by mnie nie zostawił.Nie on.Nie mógł tak po prostu zniknąć , to niemożliwe.Ktoś musiał go.. porwać... Poszłam z głąb lasu , cały czas powtarzając jego imię.Jednak słyszałam tylko głuchą ciszę.Zmęczona , zmarznięta i przygnębiona wróciłam do pałacu.W holu stała królowa.
- Ally ? Gdzie ty się powiedziałaś ? - zapytała zdziwiona.
No tak , było grubo po północy.
- A-austin.. Nie-nie ma go... - jąkałam się.
- Jak to go nie ma ? - zapytała oniemiała staruszka.
- Zniknął... - szepnęłam czując jak z moich oczu płynął łzy.
Babcia poprosiła abym wszystko jej wyjaśniła , więc tak zrobiłam.
- Od jutra rozpoczną się poszukiwania.A teraz idź dziecko spać - powiedziała.
Skinęłam głową i poszłam na górę.Weszłam do łazienki i wzięłam ciepły prysznic.Wyszłam z kabiny i ubrałam się.Powoli ruszyłam do swojego pokoju.Usiadłam na łóżku wpatrując się w ścianę.Dlaczego Austin ? Dlaczego on a nie ja ? Zmęczona w końcu zasnęłam.Śnił mi się Austin.Byliśmy na pięknej , kolorowej łące.Jednak on nagle wstał i odszedł... Gdy mnie zostawił , wszystkie kolory straciły swoją barwę.Świat stał się szary i ponury.I tak właśnie było.Obudziłam się z samego rana.Kolejne dni były straszne.Całe zastępy straży przeszukiwały Londyn i okolice.A Austina nigdzie nie było.Jakby się pod ziemię zapadł.Powoli traciłam nadzieję , że kiedykolwiek go znajdę.Pewnego dnia babcia zadała mi pytanie , które i mi od jakiegoś czasu krążyło po głowie.
- Ally , nie wiesz czasem gdzie są Laura i Harry ? Od kilku dni nie widziałam ich w zamku.
- Nie mam pojęcia , też się nad tym zastanawiałam - odparłam zgodnie z prawdą.
- To dziwne.Są teraz potrzebni w zamku , a też jakby zniknęli - odparła skołowana staruszka.
- Też tak uważam.Mogliby pomóc w poszukiwaniach , a nigdzie ich nie ma - odparłam równie zdziwiona tym potrójnym zniknięciem.
Nagle usłyszeliśmy dzwonek przy przy pałacowej bramie.Miałam nadzieję , że to Austin.
- Otworzę - powiedziałam kierując się w stronę drzwi.
Nacisnęłam przycisk otwierający bramę.W progu ujrzałam Harrego.
- Cześć Ally , słyszałem co się stało.Bardzo mi przykro - powiedział wchodząc do zamku.
- Przytul mnie.. - szepnęłam zdruzgotana.
Brunet podszedł i czule mnie objął.Wtuliłam się w niego , potrzebowałam się do kogoś przytulić.Przez kolejne dni Harry bardzo mi pomagał - pocieszał , rozweselał , opiekował się mną.Pewnego dnia przypomniałam sobie podejrzenia Austina wobec Harrego i Laury.Nie , to nie może być prawda.Harry bardzo mi pomaga , poza tym po co miałby porywać Austina ? To bezsensowne.Nie pojmuję , dlaczego akurat teraz mi się to przypomniało.
- Ally , o czym tak myślisz ? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos Harrego.
- O Austine... - powiedziałam cicho.
- Nie martw się , na pewno wróci.On bardzo Cię kocha i nigdy nie zostawiłby Cię na zawsze - odparł patrząc mi w oczy.
- Sama już nie wiem.. Zniknął ponad tydzień temu i nie daje znaku życia.A co jeśli on... - zaczęłam ale brunet mi przerwał.
- Austin na pewno żyje.Zobaczysz , niedługo wróci - starał się mnie pocieszać.
- A co jeśli nie ? - zapytałam cicho.
- Wróci , zobaczysz - odparł uśmiechając się do mnie.
Skinęłam głową , choć tak naprawdę w to nie wierzyłam...
- Ally , muszę wyjechać - poinformował mnie pewnego dnia Harry.
- Co ? Dlaczego ? - zapytałam zdziwiona zachowaniem bruneta.
- Muszę.Królowa mi kazała - odparł.
- Ale gdzie ty jedziesz ? - zapytałam jeszcze bardziej zdziwiona.
- Nie mogę powiedzieć - odparł i gdzieś zniknął.
Westchnęłam i wróciłam do swojego pokoju.Jakieś 2 dni później usłyszałam dźwięk sms'a.Był od Austina... Otworzyłam wiadomość.
Ally , nie możemy być razem.Przepraszam , ale zawsze chciałem być tylko twoim przyjacielem.Nigdy cię nie kochałem i nie kocham.Przepraszam że tyle czasu cię okłamywałem , ale chciałem dla ciebie jak najlepiej.Nie szukaj mnie , uznałem że czas to wszystko skończyć.Znajdź szczęście z kimś innym.Może Harry to ten ? Nie wiem.Chcę , żebyś była szczęśliwa.Żegnaj
Momentalnie łzy zaczęły lecieć z moich oczu.Najpierw powoli , bo na początku jeszcze nie do końca w to wierzyłam.Ale kiedy zdałam sobie sprawę , że to się dzieje naprawdę , łzy zaczęły spływać z moich oczu strumieniami...
----------------------------------------------------------------------------
Tak.. Nareszcie tak wyczekany przeze mnie koniec sielanki :D Ale powiem wam szczere - przy pisaniu końcówki się poryczałam.Zrobiłam z Austina okropnego kłamcę , świnię i nie wiem kogo tam jeszcze xD Teraz możecie mnie spokojnie zabić za kolejne rozwalenie Auslly :D Ale pamiętajcie - Niepozorna ma w tym swój udział xD Ogólnie rozdział pisało się przyjemnie , dałam dużo opisów , przemyśleń itp. aby jak najbardziej przedłużyć.No to chyba tyle - pa aniołki ;*
10 KOMENTARZY = NEXT
Gdzie on jest ? Przecież bez powodu by mnie nie zostawił.Nie on.Nie mógł tak po prostu zniknąć , to niemożliwe.Ktoś musiał go.. porwać... Poszłam z głąb lasu , cały czas powtarzając jego imię.Jednak słyszałam tylko głuchą ciszę.Zmęczona , zmarznięta i przygnębiona wróciłam do pałacu.W holu stała królowa.
- Ally ? Gdzie ty się powiedziałaś ? - zapytała zdziwiona.
No tak , było grubo po północy.
- A-austin.. Nie-nie ma go... - jąkałam się.
- Jak to go nie ma ? - zapytała oniemiała staruszka.
- Zniknął... - szepnęłam czując jak z moich oczu płynął łzy.
Babcia poprosiła abym wszystko jej wyjaśniła , więc tak zrobiłam.
- Od jutra rozpoczną się poszukiwania.A teraz idź dziecko spać - powiedziała.
Skinęłam głową i poszłam na górę.Weszłam do łazienki i wzięłam ciepły prysznic.Wyszłam z kabiny i ubrałam się.Powoli ruszyłam do swojego pokoju.Usiadłam na łóżku wpatrując się w ścianę.Dlaczego Austin ? Dlaczego on a nie ja ? Zmęczona w końcu zasnęłam.Śnił mi się Austin.Byliśmy na pięknej , kolorowej łące.Jednak on nagle wstał i odszedł... Gdy mnie zostawił , wszystkie kolory straciły swoją barwę.Świat stał się szary i ponury.I tak właśnie było.Obudziłam się z samego rana.Kolejne dni były straszne.Całe zastępy straży przeszukiwały Londyn i okolice.A Austina nigdzie nie było.Jakby się pod ziemię zapadł.Powoli traciłam nadzieję , że kiedykolwiek go znajdę.Pewnego dnia babcia zadała mi pytanie , które i mi od jakiegoś czasu krążyło po głowie.
- Ally , nie wiesz czasem gdzie są Laura i Harry ? Od kilku dni nie widziałam ich w zamku.
- Nie mam pojęcia , też się nad tym zastanawiałam - odparłam zgodnie z prawdą.
- To dziwne.Są teraz potrzebni w zamku , a też jakby zniknęli - odparła skołowana staruszka.
- Też tak uważam.Mogliby pomóc w poszukiwaniach , a nigdzie ich nie ma - odparłam równie zdziwiona tym potrójnym zniknięciem.
Nagle usłyszeliśmy dzwonek przy przy pałacowej bramie.Miałam nadzieję , że to Austin.
- Otworzę - powiedziałam kierując się w stronę drzwi.
Nacisnęłam przycisk otwierający bramę.W progu ujrzałam Harrego.
- Cześć Ally , słyszałem co się stało.Bardzo mi przykro - powiedział wchodząc do zamku.
- Przytul mnie.. - szepnęłam zdruzgotana.
Brunet podszedł i czule mnie objął.Wtuliłam się w niego , potrzebowałam się do kogoś przytulić.Przez kolejne dni Harry bardzo mi pomagał - pocieszał , rozweselał , opiekował się mną.Pewnego dnia przypomniałam sobie podejrzenia Austina wobec Harrego i Laury.Nie , to nie może być prawda.Harry bardzo mi pomaga , poza tym po co miałby porywać Austina ? To bezsensowne.Nie pojmuję , dlaczego akurat teraz mi się to przypomniało.
- Ally , o czym tak myślisz ? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos Harrego.
- O Austine... - powiedziałam cicho.
- Nie martw się , na pewno wróci.On bardzo Cię kocha i nigdy nie zostawiłby Cię na zawsze - odparł patrząc mi w oczy.
- Sama już nie wiem.. Zniknął ponad tydzień temu i nie daje znaku życia.A co jeśli on... - zaczęłam ale brunet mi przerwał.
- Austin na pewno żyje.Zobaczysz , niedługo wróci - starał się mnie pocieszać.
- A co jeśli nie ? - zapytałam cicho.
- Wróci , zobaczysz - odparł uśmiechając się do mnie.
Skinęłam głową , choć tak naprawdę w to nie wierzyłam...
- Ally , muszę wyjechać - poinformował mnie pewnego dnia Harry.
- Co ? Dlaczego ? - zapytałam zdziwiona zachowaniem bruneta.
- Muszę.Królowa mi kazała - odparł.
- Ale gdzie ty jedziesz ? - zapytałam jeszcze bardziej zdziwiona.
- Nie mogę powiedzieć - odparł i gdzieś zniknął.
Westchnęłam i wróciłam do swojego pokoju.Jakieś 2 dni później usłyszałam dźwięk sms'a.Był od Austina... Otworzyłam wiadomość.
Ally , nie możemy być razem.Przepraszam , ale zawsze chciałem być tylko twoim przyjacielem.Nigdy cię nie kochałem i nie kocham.Przepraszam że tyle czasu cię okłamywałem , ale chciałem dla ciebie jak najlepiej.Nie szukaj mnie , uznałem że czas to wszystko skończyć.Znajdź szczęście z kimś innym.Może Harry to ten ? Nie wiem.Chcę , żebyś była szczęśliwa.Żegnaj
Momentalnie łzy zaczęły lecieć z moich oczu.Najpierw powoli , bo na początku jeszcze nie do końca w to wierzyłam.Ale kiedy zdałam sobie sprawę , że to się dzieje naprawdę , łzy zaczęły spływać z moich oczu strumieniami...
----------------------------------------------------------------------------
Tak.. Nareszcie tak wyczekany przeze mnie koniec sielanki :D Ale powiem wam szczere - przy pisaniu końcówki się poryczałam.Zrobiłam z Austina okropnego kłamcę , świnię i nie wiem kogo tam jeszcze xD Teraz możecie mnie spokojnie zabić za kolejne rozwalenie Auslly :D Ale pamiętajcie - Niepozorna ma w tym swój udział xD Ogólnie rozdział pisało się przyjemnie , dałam dużo opisów , przemyśleń itp. aby jak najbardziej przedłużyć.No to chyba tyle - pa aniołki ;*
10 KOMENTARZY = NEXT
wtorek, 18 lutego 2014
niedziela, 16 lutego 2014
Rozdział 62 - What to do when love disappears ?
Obudziłam się oczywiście obok blondyna.Dzień zapowiadał się pięknie.Obudziły mnie delikatne promienie słoneczne wdzierające się przez okno.Z uśmiechem otworzyłam oczy spoglądając na śpiącego obok mnie Austina.Czy ja już mówiłam , że jest strasznie słodki jak śpi ? Po cichu wstałam i wyszłam z pokoju.Udałam się do łazienki , jednak wpadłam na Laurę.
- Ally , dzisiaj jest bal na którym musisz być - powiedziała - z partnerem - dodała trochę innym głosem.
- Dobrze , przyjdziemy z Austinem - uśmiechnęłam się.
Kobieta skinęła głową i wyminęła mnie.Ostatnio trochę dziwi mnie jej zachowanie.Mniejsza.Bal zapewne zacznie się koło 11 , jest 9 więc od razu później ubiorę się w sukienkę.Weszłam do łazienki , umyłam twarz wodą i wzięłam prysznic.Odświeżona wróciłam do pokoju.Austin już nie spał.
- Gdzie byłaś ? - zapytał siadając na łóżku.
- W łazience - odparłam podchodząc do szafy.
Otworzyłam drzwi i zaczęłam zastanawiać się na wyborem sukienki.Nagle poczułam ciepło w talii.Uśmiechnęłam się do siebie.Blondyn delikatnie odwrócił mnie w swoją stronę.Podniosłam głowę patrząc mu w oczy.Oboje się uśmiechaliśmy.Chłopak przybliżył się do mnie i delikatnie mnie pocałował.Odwzajemniłam gest jeszcze bardziej się do niego zbliżając.
- Muszę się ubrać.. - powiedziałam cicho delikatnie odrywając się od Austina.
- Po co tak szybko ? - zapytał zdziwiony.
- O 11 jest bal - odparłam znów odwracając się do szafy.
Usłyszałam za sobą ciche westchnięcie.Zaczęłam przeglądać sukienki a Austin usiadł na łóżku.Po godzinie , z pomocą Austina wybrałam tę sukienkę :
Położyłam sukienkę na łóżku.Wybrałam buty :
Założyłam sukienkę , jednak nie mogłam zapiąć zamka.
- Austin , pomożesz ? - spojrzałam na wpatrującego się we mnie blondyna.
- Co ? A... Tak , jasne - powiedział podchodząc do mnie.
Austin powoli wsunął zamek do góry , a mnie przeszedł przyjemny dreszcz.Założyłam buty.
- Austin , ubierz się - powiedziałam do chłopaka który nadal był w piżamie.
Skinął głową i podszedł do szafy.Ja usiadłam przy toaletce i zrobiłam delikatny makijaż.Delikatnie podkręciłam włosy i założyłam kolczyki.Włożyłam też srebrny naszyjnik i byłam gotowa.Wstałam.Austin również był już gotowy.Spojrzałam na zegarek - dochodziła 11.
- Chodźmy już - powiedziałam powoli idąc w stronę drzwi.
Szliśmy powoli korytarzem.Tuż przed salą balową zatrzymałam się.
- Co się stało ? - zapytał zaniepokojony Austin.
- Bo.. Ja.. Ja przecież nie umiem tańczyć... - powiedziałam cicho tępo wpatrując się w drzwi.
- Pomogę Ci , wszystko będzie dobrze - powiedział - Zaufaj mi - dodał patrząc w moje oczy.
Skinęłam głową i delikatnie nacisnęłam klamkę.Gdy znaleźliśmy się w pomieszczeniu wszyscy skupili wzrok na nas.
- Pierwszy taniec należy do książęcej pary ! - wykrzyknął nagle coś.
No pięknie.Wszyscy będą się gapić jak plączę się w tańcu... - pomyślałam zażenowana.Z niepokojem spojrzałam na Austina.On uśmiechnął się do mnie i szepnął coś do orkiestry.Nagle z głośników zaczęła lecieć piosenka One Last Dance...
Austin jedną ręką objął mnie w talii , a drugą delikatnie chwycił moją dłoń.Ja drugą ręką położyłam na jego szyi.Zaczęliśmy się powoli kołysać w rytm muzyki.Położyłam głowę na ramieniu Austina , a reszta gości wpatrywała się w nas jak w obrazek.To była magiczna chwila , na pewno nigdy nie zapomnę tego dnia.Gdy piosenka się skończyła , rozległy się głośne brawa.Delikatnie się uśmiechając wpatrywałam się w czekoladowe oczy Austina.Po chwili wszyscy zaczęli tańczyć , bawić się i jeść.Podeszłam do stołu z jedzeniem i nałożyłam sobie sałatki.Ogólnie - bal był bardzo długi.Skończył się dopiero po 19.
- Przejdziemy się ? - zaproponował Austin.
- Tak , ale najpierw się przebierzmy - odparłam wchodząc po schodach.
Blondyn skinął głową i poszedł za mną.Ubrałam czarne getry , kolorową tunikę i sandały.Wzięłam torebkę i zeszłam na dół.Tam czekał już na mnie Austin.Wszyliśmy z pałacu.
- Gdzie idziemy ? - zapytałam.
- Może do lasu ? - zaproponował blondyn odpowiadając pytaniem na pytanie.
Przystałam na jego propozycję i pod rozgwieżdżonym niebem udaliśmy się do niewielkiego lasku.Spokojnie szliśmy leśną ścieżką.
- Jej , jakie śliczne kwiatki ! - krzyknęłam nagle i ruszyłam pod drzewo.
Zerwałam upragnione kwiaty i wróciłam na drogę.Zaczęłam się rozglądać , jednak nigdzie nie widziałam Austina...
- Austin ! To nie czas na zabawę w chowanego ! - krzyknęłam.
Jednak nikt mi nie odpowiedział...
----------------------------------------------------------------------------------------------
Jest rozdział , ale muszę powiedzieć że się na was zawiodłam.100 wyświetleń = 8 komentarzy ?! Zdołowaliście mnie totalnie... Nawet 10 nie było ;_; Jestem zła , smutna i zawiedziona... MA BYĆ TUTAJ CO NAJMNIEJ 10 KOMENTARZY ! ZROZUMIANO ?! Nie no , naprawdę się wkurzyłam.Nie będę ukrywała swoich emocji - zawiodłam się.
- Ally , dzisiaj jest bal na którym musisz być - powiedziała - z partnerem - dodała trochę innym głosem.
- Dobrze , przyjdziemy z Austinem - uśmiechnęłam się.
Kobieta skinęła głową i wyminęła mnie.Ostatnio trochę dziwi mnie jej zachowanie.Mniejsza.Bal zapewne zacznie się koło 11 , jest 9 więc od razu później ubiorę się w sukienkę.Weszłam do łazienki , umyłam twarz wodą i wzięłam prysznic.Odświeżona wróciłam do pokoju.Austin już nie spał.
- Gdzie byłaś ? - zapytał siadając na łóżku.
- W łazience - odparłam podchodząc do szafy.
Otworzyłam drzwi i zaczęłam zastanawiać się na wyborem sukienki.Nagle poczułam ciepło w talii.Uśmiechnęłam się do siebie.Blondyn delikatnie odwrócił mnie w swoją stronę.Podniosłam głowę patrząc mu w oczy.Oboje się uśmiechaliśmy.Chłopak przybliżył się do mnie i delikatnie mnie pocałował.Odwzajemniłam gest jeszcze bardziej się do niego zbliżając.
- Muszę się ubrać.. - powiedziałam cicho delikatnie odrywając się od Austina.
- Po co tak szybko ? - zapytał zdziwiony.
- O 11 jest bal - odparłam znów odwracając się do szafy.
Usłyszałam za sobą ciche westchnięcie.Zaczęłam przeglądać sukienki a Austin usiadł na łóżku.Po godzinie , z pomocą Austina wybrałam tę sukienkę :
Położyłam sukienkę na łóżku.Wybrałam buty :
Założyłam sukienkę , jednak nie mogłam zapiąć zamka.
- Austin , pomożesz ? - spojrzałam na wpatrującego się we mnie blondyna.
- Co ? A... Tak , jasne - powiedział podchodząc do mnie.
Austin powoli wsunął zamek do góry , a mnie przeszedł przyjemny dreszcz.Założyłam buty.
- Austin , ubierz się - powiedziałam do chłopaka który nadal był w piżamie.
Skinął głową i podszedł do szafy.Ja usiadłam przy toaletce i zrobiłam delikatny makijaż.Delikatnie podkręciłam włosy i założyłam kolczyki.Włożyłam też srebrny naszyjnik i byłam gotowa.Wstałam.Austin również był już gotowy.Spojrzałam na zegarek - dochodziła 11.
- Chodźmy już - powiedziałam powoli idąc w stronę drzwi.
Szliśmy powoli korytarzem.Tuż przed salą balową zatrzymałam się.
- Co się stało ? - zapytał zaniepokojony Austin.
- Bo.. Ja.. Ja przecież nie umiem tańczyć... - powiedziałam cicho tępo wpatrując się w drzwi.
- Pomogę Ci , wszystko będzie dobrze - powiedział - Zaufaj mi - dodał patrząc w moje oczy.
Skinęłam głową i delikatnie nacisnęłam klamkę.Gdy znaleźliśmy się w pomieszczeniu wszyscy skupili wzrok na nas.
- Pierwszy taniec należy do książęcej pary ! - wykrzyknął nagle coś.
No pięknie.Wszyscy będą się gapić jak plączę się w tańcu... - pomyślałam zażenowana.Z niepokojem spojrzałam na Austina.On uśmiechnął się do mnie i szepnął coś do orkiestry.Nagle z głośników zaczęła lecieć piosenka One Last Dance...
- Przejdziemy się ? - zaproponował Austin.
- Tak , ale najpierw się przebierzmy - odparłam wchodząc po schodach.
Blondyn skinął głową i poszedł za mną.Ubrałam czarne getry , kolorową tunikę i sandały.Wzięłam torebkę i zeszłam na dół.Tam czekał już na mnie Austin.Wszyliśmy z pałacu.
- Gdzie idziemy ? - zapytałam.
- Może do lasu ? - zaproponował blondyn odpowiadając pytaniem na pytanie.
Przystałam na jego propozycję i pod rozgwieżdżonym niebem udaliśmy się do niewielkiego lasku.Spokojnie szliśmy leśną ścieżką.
- Jej , jakie śliczne kwiatki ! - krzyknęłam nagle i ruszyłam pod drzewo.
Zerwałam upragnione kwiaty i wróciłam na drogę.Zaczęłam się rozglądać , jednak nigdzie nie widziałam Austina...
- Austin ! To nie czas na zabawę w chowanego ! - krzyknęłam.
Jednak nikt mi nie odpowiedział...
----------------------------------------------------------------------------------------------
Jest rozdział , ale muszę powiedzieć że się na was zawiodłam.100 wyświetleń = 8 komentarzy ?! Zdołowaliście mnie totalnie... Nawet 10 nie było ;_; Jestem zła , smutna i zawiedziona... MA BYĆ TUTAJ CO NAJMNIEJ 10 KOMENTARZY ! ZROZUMIANO ?! Nie no , naprawdę się wkurzyłam.Nie będę ukrywała swoich emocji - zawiodłam się.
wtorek, 11 lutego 2014
Rozdział 61 - A day full of love
Rozejrzałam się po pokoju.W końcu zatrzymałam się na drzwiach , w których stał blondyn.
- Gdzie byłeś ? - zapytałam.
- Na dole... - odparł lekko zdziwiony moim pytaniem.
- Martwiłam się... - powiedziałam cicho.
- Ale czym ? - zdziwił się.
- Że gdzieś mi zniknąłeś... - mruknęłam powoli do niego podchodząc.
Blondyn uśmiechnął się do mnie.Podeszłam jeszcze bliżej i delikatnie musnęłam jego usta.Blondyn odwzajemnił gest obejmując mnie w talii.Przylgnęłam do niego.Jak ja kocham te chwile.. Zapach jego perfum , ciepło jego ciała , smak ust... Ach... Kocham go , kocham ! Najchętniej wykrzyczałabym to całemu światu.Oderwałam się od niego nadal z miłością patrząc mu w oczy.Rozłożyłam ręce a Austin przyciągnął mnie do siebie.
- Kocham Cię - szepnął.
- Ja Ciebie też - odparłam wtulając się w niego.
Po chwili oderwaliśmy się od siebie i razem zeszliśmy na śniadanie.Co było na śniadanie ? Moje ukochane naleśniki z czekoladą.Mniaam... Po skończeniu posiłku wyszliśmy na spacer.
- Piękny dzień - zachwyciłam się.
- Masz rację - odparł blondyn obserwując lecące po niebie ptaki.
Uśmiechnęłam się.Wreszcie czułam się w pełni szczęśliwa - no bo czego chcieć więcej ? Mam Austina , wspaniałych przyjaciół , jestem księżniczką.
- Allyś , 4 raz cię pytam.Chcesz tego hot-doga ? - usłyszałam nagle.
- Co ? - zapytałam wyrwana z zamyśleń.
- Pytam , czy chcesz hot-doga.O czym tam myślałaś ? - odparł blondyn stając na przeciwko mnie.
- O tym , jaka jestem szczęśliwa - odparłam patrząc mu w oczy.
Zawsze tak jest - odpływam patrząc w jego czekoladowe oczęta.
- Jesteś słodka - powiedział blondyn.
Spuściłam lekko głowę i zaczęłam mówić.
- Nigdy bym nie pomyślała , że spotka mnie w życiu coś takiego.Mam Trish i Deza.Mieszkam w Londynie , jestem księżniczką.Ale przede wszystkim mam Ciebie - najlepsze co mnie w życiu spotkało.Przeszliśmy wiele trudnych chwil , ale wreszcie możemy być razem szczęśliwi.Zawsze marzyłam o takiej chwili - aby po prostu patrzeć Ci w oczy , niczym się nie martwić , nie przejmować.. To najlepsze , co mnie w życiu spotkało - powiedziałam , a słowa płynęły prosto z mojego serca.
Podniosłam głowę spoglądając w oczy mojego ukochanego.A on ? Miał mokre oczy.Uśmiechnęłam się.
- To było piękne... - szepnął.
Blondyn podszedł do mnie i przyciągnął do siebie.
- Jesteś dla mnie najważniejsza - powiedział mi prosto do ucha.
Uśmiechnęłam się wtulając się w niego , czując zapach jego perfum.Czułam się bezpiecznie.W jego silnych ramionach wiem , że nic mi nie grozi.Nic się nie liczy , cały świat znika - jesteśmy tylko ja i on.
- O czym znów myśli moja księżniczka ? - usłyszałam nagle ciepły głos.
- O nas... - szepnęłam.
Oderwałam się od Austina.
- To co , chcesz tego hot-doga ? - ponowił pytanie.
Cicho się zaśmiałam i skinęłam głową.Usiadłam na ławce a blondyn udał się do budki z której wyglądał sympatyczny pan.Już po chwili wrócił z dwoma przekąskami w rękach.Podał mi jednego hot-doga i zaczął się zajadać swoim.Ja także zaczęłam jeść swojego.Po około 5-10 minutach obu hot-dogów już nie było.Nagle zauważyłam tłum zmierzający w naszą stronę.Nie zdążyłam nic powiedzieć , a tłum był już obok nas.
- To Austin , znaleźliśmy go ! - dało się słyszeć.
Zdziwiona wpatrywałam się w osoby stojące obok nas.Była to grupa dziewczyn w wieku około 13 lat.
- Śpiewaj , śpiewaj , śpiewaj ! - zaczęły nagle krzyczeć.
Spojrzałam na blondyna.Ten również spojrzał na mnie pytająco.Skinęłam głową.Austin wstał.
- Jaka piosenka ? - zapytał głośno.
Nastolatki zaczęły się naradzać , słyszałam tylko ich szept.
- Steel your heart ! - krzyknęły nagle.
Blondyn spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.Odwzajemniłam gest - wszyscy dobrze wiedzieli , że ta piosenka jest o mnie.Blondyn wykonał piosnkę cały czas na mnie zerkając.A ja za każdym razem się uśmiechałam.Kiedy skończył usłyszałam głośne brawa.Nagle podeszła do nas mała , na oko 6-letnia dziewczynka.
- Zaśpiewajcie razem , proszę... - powiedziała cicho.
Austin spojrzał na mnie oczekując mojej odpowiedzi.
- Okej - odparłam gładząc ją po głowie.
Twarz dziewczynki od razu rozpromienił uśmiech.Ja również się uśmiechnęłam i podeszłam do chłopaka.
- Co śpiewamy ? - zapytałam na tyle głośno , że nastolatki to usłyszały.
- You can come to me !! - krzyknęły chórem.
Zaśmialiśmy się i zaczęliśmy śpiewać.Po skończeniu piosenki rozległy się głośne brawa , ale nas to nie obchodziło.Byłam zatopiona w jego czekoladowych oczach.Nie mogłam oderwać od niego wzroku , stałam jak zahipnotyzowana.On też stał i patrzył mi głęboko w oczy.Powoli zaczęliśmy się do siebie zbliżać.Austin delikatnie musnął moje usta.Odwzajemniłam gest.Już wspominałam , że uwielbiam takie chwile ? Oderwaliśmy się od siebie.
- Aww... - usłyszeliśmy.
Uśmiechnęłam się do blondyna.Postanowiliśmy wrócić do domu.Wolnym spacerem szliśmy w stronę pałacu.Powoli zaczynało się ściemniać.Przystanęliśmy jeszcze na chwilę przed pałacem , obserwując zachód słońca.Położyłam głowę na ramieniu Austina.Przypomniał mi się smak jego ust... Blondyn odwrócił mnie w swoją stronę i namiętnie pocałował.Czy on czyta mi w myślach ? Wiem na pewno , że bardzo mnie kocha.Wróciliśmy do pałacu w ciszy - ona nam wystarczała.Weszliśmy do środka i poszliśmy do naszego pokoju.Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.Austin wszedł zaraz za mną i delikatnie przycisnął mnie do ściany.Tym razem to ja pierwsza go pocałowałam.Blondyn odwzajemnił pocałunek zamykając nogą drzwi.Pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne a nasze oddechy się zrównoważyły.Chyba każdy wie co było dalej ;-) A więc koniec dnia - jak najbardziej pozytywny.
------------------------------------------------------------------------------------
CZYTASZ = KOMENTUJESZ (!) = MOTYWUJESZ !
Jeśli nie będzie 12 komentarzy , nie będzie rozdziału -_-
Hej , hej , witam :-D Tak , to znowu ta jędza która daje rozdziały raz na 2 tygodnie xD No ale od soboty mam feriee ! YAY , nareszcie ! Ale tak - w sobotę rozdziału nie będzie na pewno.Dlaczego ? Po pierwsze - urodziny przyjaciółki (trza przygotować bombową niespodziankę xD) Po drugie - urodziny kuzynki mojej BFFe (zupełnie nie wiem po co , ale koniecznie JA muszę na nich być...) Po trzecie - pewna osóbka wprasza się do mnie na noc :D W niedzielę też nie - po pierwsze będę padnięta - nie pytajcie xD po drugie - MOŻLIWE że po południu ja pojadę do koleżanki albo ona przyjedzie do mnie - nie mam pojęcia.Także jak widzicie - cały weekend zawalony ! Ale jak mówiłam - w końcu ferie ! Więc rozdział prawdopodobnie w przyszłym tygodniu.Ale się rozpisałam.. No nic , w takim razie to na tyle.Czekam na opinie - jak zwykle.Niepozorna - moi ludzie widzieli cię we Francji... Mieszkanie pod wieżą Eifla to zły pomysł :P
Pa pyśki ;*
PS Zapomniałam o mojej opinii o rozdziale... A więc - dość tej słodkości , dość tej sielanki ! Mam DOŚĆ ! Nie wiem ile jeszcze wytrzymam pisanie słoodkości... Wiem - wam się to podoba.Auslly , Trez , miłoość... Ble.Aż mnie zemdliło >.<
- Gdzie byłeś ? - zapytałam.
- Na dole... - odparł lekko zdziwiony moim pytaniem.
- Martwiłam się... - powiedziałam cicho.
- Ale czym ? - zdziwił się.
- Że gdzieś mi zniknąłeś... - mruknęłam powoli do niego podchodząc.
Blondyn uśmiechnął się do mnie.Podeszłam jeszcze bliżej i delikatnie musnęłam jego usta.Blondyn odwzajemnił gest obejmując mnie w talii.Przylgnęłam do niego.Jak ja kocham te chwile.. Zapach jego perfum , ciepło jego ciała , smak ust... Ach... Kocham go , kocham ! Najchętniej wykrzyczałabym to całemu światu.Oderwałam się od niego nadal z miłością patrząc mu w oczy.Rozłożyłam ręce a Austin przyciągnął mnie do siebie.
- Kocham Cię - szepnął.
- Ja Ciebie też - odparłam wtulając się w niego.
Po chwili oderwaliśmy się od siebie i razem zeszliśmy na śniadanie.Co było na śniadanie ? Moje ukochane naleśniki z czekoladą.Mniaam... Po skończeniu posiłku wyszliśmy na spacer.
- Piękny dzień - zachwyciłam się.
- Masz rację - odparł blondyn obserwując lecące po niebie ptaki.
Uśmiechnęłam się.Wreszcie czułam się w pełni szczęśliwa - no bo czego chcieć więcej ? Mam Austina , wspaniałych przyjaciół , jestem księżniczką.
- Allyś , 4 raz cię pytam.Chcesz tego hot-doga ? - usłyszałam nagle.
- Co ? - zapytałam wyrwana z zamyśleń.
- Pytam , czy chcesz hot-doga.O czym tam myślałaś ? - odparł blondyn stając na przeciwko mnie.
- O tym , jaka jestem szczęśliwa - odparłam patrząc mu w oczy.
Zawsze tak jest - odpływam patrząc w jego czekoladowe oczęta.
- Jesteś słodka - powiedział blondyn.
Spuściłam lekko głowę i zaczęłam mówić.
- Nigdy bym nie pomyślała , że spotka mnie w życiu coś takiego.Mam Trish i Deza.Mieszkam w Londynie , jestem księżniczką.Ale przede wszystkim mam Ciebie - najlepsze co mnie w życiu spotkało.Przeszliśmy wiele trudnych chwil , ale wreszcie możemy być razem szczęśliwi.Zawsze marzyłam o takiej chwili - aby po prostu patrzeć Ci w oczy , niczym się nie martwić , nie przejmować.. To najlepsze , co mnie w życiu spotkało - powiedziałam , a słowa płynęły prosto z mojego serca.
Podniosłam głowę spoglądając w oczy mojego ukochanego.A on ? Miał mokre oczy.Uśmiechnęłam się.
- To było piękne... - szepnął.
Blondyn podszedł do mnie i przyciągnął do siebie.
- Jesteś dla mnie najważniejsza - powiedział mi prosto do ucha.
Uśmiechnęłam się wtulając się w niego , czując zapach jego perfum.Czułam się bezpiecznie.W jego silnych ramionach wiem , że nic mi nie grozi.Nic się nie liczy , cały świat znika - jesteśmy tylko ja i on.
- O czym znów myśli moja księżniczka ? - usłyszałam nagle ciepły głos.
- O nas... - szepnęłam.
Oderwałam się od Austina.
- To co , chcesz tego hot-doga ? - ponowił pytanie.
Cicho się zaśmiałam i skinęłam głową.Usiadłam na ławce a blondyn udał się do budki z której wyglądał sympatyczny pan.Już po chwili wrócił z dwoma przekąskami w rękach.Podał mi jednego hot-doga i zaczął się zajadać swoim.Ja także zaczęłam jeść swojego.Po około 5-10 minutach obu hot-dogów już nie było.Nagle zauważyłam tłum zmierzający w naszą stronę.Nie zdążyłam nic powiedzieć , a tłum był już obok nas.
- To Austin , znaleźliśmy go ! - dało się słyszeć.
Zdziwiona wpatrywałam się w osoby stojące obok nas.Była to grupa dziewczyn w wieku około 13 lat.
- Śpiewaj , śpiewaj , śpiewaj ! - zaczęły nagle krzyczeć.
Spojrzałam na blondyna.Ten również spojrzał na mnie pytająco.Skinęłam głową.Austin wstał.
- Jaka piosenka ? - zapytał głośno.
Nastolatki zaczęły się naradzać , słyszałam tylko ich szept.
- Steel your heart ! - krzyknęły nagle.
Blondyn spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.Odwzajemniłam gest - wszyscy dobrze wiedzieli , że ta piosenka jest o mnie.Blondyn wykonał piosnkę cały czas na mnie zerkając.A ja za każdym razem się uśmiechałam.Kiedy skończył usłyszałam głośne brawa.Nagle podeszła do nas mała , na oko 6-letnia dziewczynka.
- Zaśpiewajcie razem , proszę... - powiedziała cicho.
Austin spojrzał na mnie oczekując mojej odpowiedzi.
- Okej - odparłam gładząc ją po głowie.
Twarz dziewczynki od razu rozpromienił uśmiech.Ja również się uśmiechnęłam i podeszłam do chłopaka.
- Co śpiewamy ? - zapytałam na tyle głośno , że nastolatki to usłyszały.
- You can come to me !! - krzyknęły chórem.
Zaśmialiśmy się i zaczęliśmy śpiewać.Po skończeniu piosenki rozległy się głośne brawa , ale nas to nie obchodziło.Byłam zatopiona w jego czekoladowych oczach.Nie mogłam oderwać od niego wzroku , stałam jak zahipnotyzowana.On też stał i patrzył mi głęboko w oczy.Powoli zaczęliśmy się do siebie zbliżać.Austin delikatnie musnął moje usta.Odwzajemniłam gest.Już wspominałam , że uwielbiam takie chwile ? Oderwaliśmy się od siebie.
- Aww... - usłyszeliśmy.
Uśmiechnęłam się do blondyna.Postanowiliśmy wrócić do domu.Wolnym spacerem szliśmy w stronę pałacu.Powoli zaczynało się ściemniać.Przystanęliśmy jeszcze na chwilę przed pałacem , obserwując zachód słońca.Położyłam głowę na ramieniu Austina.Przypomniał mi się smak jego ust... Blondyn odwrócił mnie w swoją stronę i namiętnie pocałował.Czy on czyta mi w myślach ? Wiem na pewno , że bardzo mnie kocha.Wróciliśmy do pałacu w ciszy - ona nam wystarczała.Weszliśmy do środka i poszliśmy do naszego pokoju.Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.Austin wszedł zaraz za mną i delikatnie przycisnął mnie do ściany.Tym razem to ja pierwsza go pocałowałam.Blondyn odwzajemnił pocałunek zamykając nogą drzwi.Pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne a nasze oddechy się zrównoważyły.Chyba każdy wie co było dalej ;-) A więc koniec dnia - jak najbardziej pozytywny.
------------------------------------------------------------------------------------
CZYTASZ = KOMENTUJESZ (!) = MOTYWUJESZ !
Jeśli nie będzie 12 komentarzy , nie będzie rozdziału -_-
Hej , hej , witam :-D Tak , to znowu ta jędza która daje rozdziały raz na 2 tygodnie xD No ale od soboty mam feriee ! YAY , nareszcie ! Ale tak - w sobotę rozdziału nie będzie na pewno.Dlaczego ? Po pierwsze - urodziny przyjaciółki (trza przygotować bombową niespodziankę xD) Po drugie - urodziny kuzynki mojej BFFe (zupełnie nie wiem po co , ale koniecznie JA muszę na nich być...) Po trzecie - pewna osóbka wprasza się do mnie na noc :D W niedzielę też nie - po pierwsze będę padnięta - nie pytajcie xD po drugie - MOŻLIWE że po południu ja pojadę do koleżanki albo ona przyjedzie do mnie - nie mam pojęcia.Także jak widzicie - cały weekend zawalony ! Ale jak mówiłam - w końcu ferie ! Więc rozdział prawdopodobnie w przyszłym tygodniu.Ale się rozpisałam.. No nic , w takim razie to na tyle.Czekam na opinie - jak zwykle.Niepozorna - moi ludzie widzieli cię we Francji... Mieszkanie pod wieżą Eifla to zły pomysł :P
Pa pyśki ;*
PS Zapomniałam o mojej opinii o rozdziale... A więc - dość tej słodkości , dość tej sielanki ! Mam DOŚĆ ! Nie wiem ile jeszcze wytrzymam pisanie słoodkości... Wiem - wam się to podoba.Auslly , Trez , miłoość... Ble.Aż mnie zemdliło >.<
piątek, 7 lutego 2014
Libster Award !
Ojejku , który to już raz *-* Bardzo wam dziękuję za wszystkie nominacje , tym razem nominowała mnie Camille Marano ! Dzięki wielkie ;*
Pytania i odpowiedzi :
1. Ile blogów obserwujesz? Wymienisz kilka?
Obserwuję 8 blogów , ale czytam znacznie więcej.Z obserwowanych : Raura Story , Laura's Diary , Peril || Fanfiction.
2. Chcesz kiedyś pojechać do Afryki jako wolontariuszka?
Wiesz , ma to swoje plusy i minusy.Z jednej strony pomoc bezdomnym i dzieciom , a uwielbiam pomagać innym.Z drugiej - tropikalne choroby , wojny... Sama nie wiem.
3. Lubisz pić kompot?
Nienawidzę ^.^
4. Jak rozpoczęła się twoja historia z pisaniem bloga?
Najpierw zaczęłam oglądać A&A.Potem zaczęłam czytać blogi.Zaczęłam od jednego , który zainspirował mnie do pisania.Wcześniej pisałam blogi o innej tematyce , mój pierwszy blog powstał za sprawą mojej przyjaciółki , która wprowadziła mnie w świat bloggera.
5. Kiedy ostatnio wyjechałaś gdzieś poza granice miasta? Gdzie?
Często jeżdżę do innego miasta , do babci.Ale najdalej byłam w Niemczech na wakacjach.Kiedy byłam mała byłam też z rodzicami nad morzem i kilka razy w górach.
6. Lubisz zimę?
Och uwielbiam !
7. Lubisz grać w szkolnych przedstawieniach?
Bardzo *-*
8. Pytanie z kategorii muzyka: Ile czasu dziennie poświęcasz na słuchanie piosenek?
Zależy co danego dnia robię.Jeśli na przykład muszę sprzątać , to muzyka leci cały dzień.
9. Twoje ulubione utwory?
R5 - Forget About you , One last dance , Pass me by , Loud.Piosenki Rossa i Laury , większość Katy Perry.Lubię wiele utworów , nie jestem w stanie wszystkich wymienić.
10. Masz sprawy, o których nikt nie ma pojęcia?
Tak.
11. Masz jakieś sposoby na wenę twórczą?
Nie.Raz wena jest , raz jej nie ma.
Nie nominuję , bo po prostu nie mam czasu.Jeśli ktoś mnie nominuję , odpowiadam tylko na pytania , bo to uwielbiam.
Pytania i odpowiedzi :
1. Ile blogów obserwujesz? Wymienisz kilka?
Obserwuję 8 blogów , ale czytam znacznie więcej.Z obserwowanych : Raura Story , Laura's Diary , Peril || Fanfiction.
2. Chcesz kiedyś pojechać do Afryki jako wolontariuszka?
Wiesz , ma to swoje plusy i minusy.Z jednej strony pomoc bezdomnym i dzieciom , a uwielbiam pomagać innym.Z drugiej - tropikalne choroby , wojny... Sama nie wiem.
3. Lubisz pić kompot?
Nienawidzę ^.^
4. Jak rozpoczęła się twoja historia z pisaniem bloga?
Najpierw zaczęłam oglądać A&A.Potem zaczęłam czytać blogi.Zaczęłam od jednego , który zainspirował mnie do pisania.Wcześniej pisałam blogi o innej tematyce , mój pierwszy blog powstał za sprawą mojej przyjaciółki , która wprowadziła mnie w świat bloggera.
5. Kiedy ostatnio wyjechałaś gdzieś poza granice miasta? Gdzie?
Często jeżdżę do innego miasta , do babci.Ale najdalej byłam w Niemczech na wakacjach.Kiedy byłam mała byłam też z rodzicami nad morzem i kilka razy w górach.
6. Lubisz zimę?
Och uwielbiam !
7. Lubisz grać w szkolnych przedstawieniach?
Bardzo *-*
8. Pytanie z kategorii muzyka: Ile czasu dziennie poświęcasz na słuchanie piosenek?
Zależy co danego dnia robię.Jeśli na przykład muszę sprzątać , to muzyka leci cały dzień.
9. Twoje ulubione utwory?
R5 - Forget About you , One last dance , Pass me by , Loud.Piosenki Rossa i Laury , większość Katy Perry.Lubię wiele utworów , nie jestem w stanie wszystkich wymienić.
10. Masz sprawy, o których nikt nie ma pojęcia?
Tak.
11. Masz jakieś sposoby na wenę twórczą?
Nie.Raz wena jest , raz jej nie ma.
Nie nominuję , bo po prostu nie mam czasu.Jeśli ktoś mnie nominuję , odpowiadam tylko na pytania , bo to uwielbiam.
środa, 5 lutego 2014
Rozdział 60 - Check friends always brings joy
Oderwaliśmy się od siebie nadal patrząc sobie w oczy.
- Pójdziemy się przejść ? - zaproponowałam.
- Okej - odparł.
Wyszliśmy z pałacu trzymając się za ręce.Udaliśmy się do parku.Usiedliśmy na ławce obok fontanny.
- Kupimy lody ? - zapytał blondyn a ja się zaśmiałam.
- No co ? To chcesz czy nie ? - ponowił pytanie.
- Chcę - odparłam śmiejąc się - Czekoladowe - dokończyłam.
Chłopak skinął głową i udał się w stronę budki.Już po chwili wrócił z dwoma rożkami.Podał mi jeden i zaczęłam zajadać się moim ulubionym deserem.
- Ally ?! - usłyszałam nagle swoje imię.
Odwróciłam się a w oddali parku ujrzałam... Trish i Deza !
- Austin , patrz ! - krzyknęłam.
Blondyn spojrzał w tę stronę co ja.
- To omamy ? - zapytał zdziwiony.
Wybuchłam śmiechem i podniosłam się z ławki.Pobiegłam w stronę przyjaciół.
- Jak dawno was nie widziałam - powiedziałam przytulając przyjaciółkę.
W pewnej chwili Dez odepchnął Trish i przytulił mnie prawie dusząc.
- Dez...dusisz... - jęknęłam.
- Och jak dawno cię nie widziałem - powiedział przytulając mnie jeszcze bardziej.
Uratował mnie Austin.
- Dez ! - krzyknął podchodząc do nas.
Rudy momentalnie mnie puścił i podbiegł do swojego przyjaciela.
- Total ! - wykonali swój ulubiony gest.
- Co was tu sprowadza ? - zapytała Trish gdy Austin i Dez wygłupiali się przy fontannie.
- Dawno się nie widzieliśmy , więc postanowiliśmy do was pójść.Jednak mieszkanie było puste.Popytaliśmy znajomych i ktoś wiedział , że wyjechaliście do Londynu.Tylko dlaczego nam nie powiedzieliście ? - zapytała z lekkim smutkiem w głosie.
- Bo nie było czasu.Jestem następczynią tronu więc musiałam wyjechać.Potem przyjechał Austin , to długa historia.Ale zaraz zaraz... postanowiliśMY , popytaliśMY , NAM ? - zapytała dokładnie akcentując niektóre wyrazy.
Trish się zaczerwieniła.
- No bo... Jesteśmy parą... - powiedziała cicho.
- No coś ty ?! Gratulacje ! - powiedziałam i mocno ją przytuliłam.
- Dzięki... A wam jak się układa ? - zapytała uśmiechając się.
- Dobrze , królowa jest przychylna naszemu związkowi - powiedziałam szczęśliwa.
- To dobrz... - przerwała bo spojrzała w kierunku chłopaków - Idioci... - mruknęła.
Spojrzałam w tamtym kierunku.Chłopacy siedzieli w fontannie i chlapali się wodą...
- Tak... Jak są razem to wariują... - mruknęłam.
Obie zaczęłyśmy się śmiać.Niby dorośli , a to po prostu wyrośnięte dzieci.
- Ej , ogarnijcie się ! - krzyknęłam w ich kierunku.
Obaj ze smętnymi minami wyszli z fontanny.
- Może pójdziemy gdzieś ? - zaproponował Austin.
- A może najpierw się przebierzecie ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- No ok - odparł Dez - zawsze mam w plecaku zapasowe spodnie ! - wykrzyknął i wyją z plecaka dwie pary jeansów.Chłopacy przebrali się w parku (naprawdę...) i udaliśmy się do lunaparku.
- Gdzie idziemy najpierw ? - zapytał Austin.
- Na kolejkę górską ! - krzyknął rudy zafascynowany wielkością wesołego miasteczka.
Wszyscy się zgodzili więc udaliśmy się na wspomnianą kolejkę.Wsiedliśmy do wagoników - ja z Austinem i Trish z Dezem.Tory były długie , jazda zajęła nam około 5 minut.Szczęśliwi udaliśmy się do gabinetu luster.Wygłupialiśmy się tam całe pół godziny.
- Kupmy coś ! - wykrzyknął Dez widząc stragan z zabawkami.
- Dobra , Trish idź z nim niech sobie coś kupi.A my idziemy tam - powiedziałam wskazując tunel miłości.
- Tam ? - zapytał Austin patrząc w tym kierunku co ja.
- Mhm - mruknęłam i pociągnęłam go za rękę.
Chłopak westchnął i posłusznie poszedł za mną.Wsiedliśmy do łódki i powoli przemierzaliśmy tunel. W środku były serca , panował romantyczny klimat i przeważał róż.Po 15 minutach byliśmy po drugiej stronie.Zaczęliśmy szukać naszych przyjaciół.W końcu znaleźliśmy ich przy budce z watą cukrową.Kupowali... 5 sztuk ? Mniejsza.Spędziliśmy razem bardzo przyjemny dzień.Na koniec zrobiliśmy sobie zdjęcia w automacie.Było super.W końcu o 21 zmęczeni wróciliśmy do pałacu.Położyliśmy się na łóżku i od razu zasnęliśmy.Obudziłam się jak zwykle wtulona w blondyna.Po cichu wstałam i podeszłam do szafy.Wybrałam taki zestaw :
Wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki.Umyłam się i ubrałam bieliznę.Na nią założyłam sukienkę.Pomalowałam paznokcie , założyłam buty i bransoletki.Wyszłam z łazienki i weszłam do pokoju.Rozejrzałam się , jednak Austina nigdzie nie było...
---------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba ? Mi średnio.Ale mniejsza.Jestem jedną z tych , która ferie zaczyna jako ostatnia - dopiero 17 lutego ;_; A i... Nie jadę na koncert... Piszcie wrażenia.
10 komentarzy = next
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ !
- Pójdziemy się przejść ? - zaproponowałam.
- Okej - odparł.
Wyszliśmy z pałacu trzymając się za ręce.Udaliśmy się do parku.Usiedliśmy na ławce obok fontanny.
- Kupimy lody ? - zapytał blondyn a ja się zaśmiałam.
- No co ? To chcesz czy nie ? - ponowił pytanie.
- Chcę - odparłam śmiejąc się - Czekoladowe - dokończyłam.
Chłopak skinął głową i udał się w stronę budki.Już po chwili wrócił z dwoma rożkami.Podał mi jeden i zaczęłam zajadać się moim ulubionym deserem.
- Ally ?! - usłyszałam nagle swoje imię.
Odwróciłam się a w oddali parku ujrzałam... Trish i Deza !
- Austin , patrz ! - krzyknęłam.
Blondyn spojrzał w tę stronę co ja.
- To omamy ? - zapytał zdziwiony.
Wybuchłam śmiechem i podniosłam się z ławki.Pobiegłam w stronę przyjaciół.
- Jak dawno was nie widziałam - powiedziałam przytulając przyjaciółkę.
W pewnej chwili Dez odepchnął Trish i przytulił mnie prawie dusząc.
- Dez...dusisz... - jęknęłam.
- Och jak dawno cię nie widziałem - powiedział przytulając mnie jeszcze bardziej.
Uratował mnie Austin.
- Dez ! - krzyknął podchodząc do nas.
Rudy momentalnie mnie puścił i podbiegł do swojego przyjaciela.
- Total ! - wykonali swój ulubiony gest.
- Co was tu sprowadza ? - zapytała Trish gdy Austin i Dez wygłupiali się przy fontannie.
- Dawno się nie widzieliśmy , więc postanowiliśmy do was pójść.Jednak mieszkanie było puste.Popytaliśmy znajomych i ktoś wiedział , że wyjechaliście do Londynu.Tylko dlaczego nam nie powiedzieliście ? - zapytała z lekkim smutkiem w głosie.
- Bo nie było czasu.Jestem następczynią tronu więc musiałam wyjechać.Potem przyjechał Austin , to długa historia.Ale zaraz zaraz... postanowiliśMY , popytaliśMY , NAM ? - zapytała dokładnie akcentując niektóre wyrazy.
Trish się zaczerwieniła.
- No bo... Jesteśmy parą... - powiedziała cicho.
- No coś ty ?! Gratulacje ! - powiedziałam i mocno ją przytuliłam.
- Dzięki... A wam jak się układa ? - zapytała uśmiechając się.
- Dobrze , królowa jest przychylna naszemu związkowi - powiedziałam szczęśliwa.
- To dobrz... - przerwała bo spojrzała w kierunku chłopaków - Idioci... - mruknęła.
Spojrzałam w tamtym kierunku.Chłopacy siedzieli w fontannie i chlapali się wodą...
- Tak... Jak są razem to wariują... - mruknęłam.
Obie zaczęłyśmy się śmiać.Niby dorośli , a to po prostu wyrośnięte dzieci.
- Ej , ogarnijcie się ! - krzyknęłam w ich kierunku.
Obaj ze smętnymi minami wyszli z fontanny.
- Może pójdziemy gdzieś ? - zaproponował Austin.
- A może najpierw się przebierzecie ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- No ok - odparł Dez - zawsze mam w plecaku zapasowe spodnie ! - wykrzyknął i wyją z plecaka dwie pary jeansów.Chłopacy przebrali się w parku (naprawdę...) i udaliśmy się do lunaparku.
- Gdzie idziemy najpierw ? - zapytał Austin.
- Na kolejkę górską ! - krzyknął rudy zafascynowany wielkością wesołego miasteczka.
Wszyscy się zgodzili więc udaliśmy się na wspomnianą kolejkę.Wsiedliśmy do wagoników - ja z Austinem i Trish z Dezem.Tory były długie , jazda zajęła nam około 5 minut.Szczęśliwi udaliśmy się do gabinetu luster.Wygłupialiśmy się tam całe pół godziny.
- Kupmy coś ! - wykrzyknął Dez widząc stragan z zabawkami.
- Dobra , Trish idź z nim niech sobie coś kupi.A my idziemy tam - powiedziałam wskazując tunel miłości.
- Tam ? - zapytał Austin patrząc w tym kierunku co ja.
- Mhm - mruknęłam i pociągnęłam go za rękę.
Chłopak westchnął i posłusznie poszedł za mną.Wsiedliśmy do łódki i powoli przemierzaliśmy tunel. W środku były serca , panował romantyczny klimat i przeważał róż.Po 15 minutach byliśmy po drugiej stronie.Zaczęliśmy szukać naszych przyjaciół.W końcu znaleźliśmy ich przy budce z watą cukrową.Kupowali... 5 sztuk ? Mniejsza.Spędziliśmy razem bardzo przyjemny dzień.Na koniec zrobiliśmy sobie zdjęcia w automacie.Było super.W końcu o 21 zmęczeni wróciliśmy do pałacu.Położyliśmy się na łóżku i od razu zasnęliśmy.Obudziłam się jak zwykle wtulona w blondyna.Po cichu wstałam i podeszłam do szafy.Wybrałam taki zestaw :
Wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki.Umyłam się i ubrałam bieliznę.Na nią założyłam sukienkę.Pomalowałam paznokcie , założyłam buty i bransoletki.Wyszłam z łazienki i weszłam do pokoju.Rozejrzałam się , jednak Austina nigdzie nie było...
---------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba ? Mi średnio.Ale mniejsza.Jestem jedną z tych , która ferie zaczyna jako ostatnia - dopiero 17 lutego ;_; A i... Nie jadę na koncert... Piszcie wrażenia.
10 komentarzy = next
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ !
niedziela, 2 lutego 2014
Rozdział 59 - Love always wins
*Oczami Ally*
Obudziłam się wcześnie.Austin jeszcze spał więc nie wstawałam.Zaczęłam myśleć nad całą tą sytuacją... Chyba niesłusznie obraziłam się na niego... Zwłaszcza teraz kiedy patrzę jak słodko śpi... Przez cały wczorajszy dzień brakowało mi go... Może to , co mi powiedział jest prawdę ? Bo w końcu Elizabetch powiedziała coś podobnego... Sama już nie wiem... Chciałabym się z nim pogodzić.Spojrzałam na zegarek - dochodziła 8.00.Wstałam i podeszłam do szafy.Wybrałam to :
Wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki.Umyłam twarz wodą i założyłam sukienkę.Zrobiłam delikatny makijaż a następne założyłam buty.Wszystko zajęło mi około 30 minut.Miałam zamiar wrócić do pokoju ale Laura kazała mi iść na śniadanie.Posłusznie poszłam za nią.Zajęłam swoje miejsce.Po 5 minutach obok mnie zjawił się Austin.Niestety - przy śniadaniu nie można rozmawiać o takich rzeczach.Postanowiłam że porozmawiam z nim po śniadaniu , ale po skończeniu posiłku szybko zniknął na górze.Dokończyłam śniadanie i postanowiłam go poszukać.Niestety , nigdzie go nie było.Smutna wróciłam do pokoju.
*Oczami Austina*
Poszedłem na górę i postanowiłem poczekać na Ally.Chciałem się z nią pogodzić.Jednak zamek jest ogromny i... zgubiłem się.Tak , tak jak małe dziecko w supermarkecie.Mniejsza.Przechodziłem obok drzwi na których nie było żadnego napisu.Postanowiłem sprawdzić co tam jest.Nacisnąłem klamkę i uchyliłem drzwi.Okazało się , że wszedłem do pokoju królowej...
- Oj... Przepraszam... - powiedziałem speszony.
- Nie , nie... Chodź - powiedziała staruszka gestem ręki zapraszając mnie do środka.
Byłem nieco zdziwiony , ale wszedłem do pokoju.
- Musimy się lepiej poznać - powiedziała z uśmiechem.
Odwzajemniłem gest.
- Opowiedz mi o sobie , o swoich zainteresowaniach - powiedziała.
- Dobrze - odparłem - A więc jak pani pewnie wie , pochodzę z Miami.Nie mam rodzeństwa.Interesuję się muzyką , graniem na gitarze , występowaniem na scenie.W Miami byłem piosenkarzem a Ally była moją tekściarką.
- Śpiewanie sprawia Ci przyjemność ? - raczej stwierdziła niż zapytała królowa.
- Tak , ogromną.Kiedy jestem na scenie nic się nie liczy.Jestem tylko ja i moi fani.To wspaniałe uczucie - odparłem szczerze.
Kobieta pokiwała z uznaniem głową.
- Aa... Dlaczego pozwoliła mi pani zostać w zamku ? - ośmieliłem się zapytać.
Odkąd tu zamieszkałem dręczy mnie to pytanie.
- Wiesz... Ja też kiedyś byłam w podobnej sytuacji do Ally... - mówią to wyjęła z szuflady stare zdjęcie - Spójrz - pokazała mi je.
Na zdjęciu był młody chłopak , niebywale podobny do mnie.
- To chłopak , którego kochałam.Jednak pod naciskiem matki musiałam wybrać męża ze szlacheckiego rodu.Potem bardzo żałowałam tej decyzji i straconej miłości.Nie , nie mogę powiedzieć że mój zmarły mąż był zły.Nie.Był dobry , czuły , kochający.Ale to nie była prawdziwa miłość... Kiedy zobaczyłam Ciebie , od razu zrozumiałam że jesteście dla siebie stworzeni.Właśnie dlatego możesz tutaj mieszkać i być narzeczonym mojej wnuczki.Nie mogę pozwolić aby Ally popełniła taki błąd jak ja.Dlatego jestem waszemu związkowi przychylna - wyznała.
Byłem nieco zaskoczony że tak się przede mną otworzyła.
- Ostatnio się pokłóciliśmy... Po tej wypowiedzi doszedłem do wniosku , że musimy się pogodzić - powiedziałem.
- Dobra decyzja.Idź i pogódź się z nią - odparła królowa.
Skinąłem głową i opuściłem jej pokój.Wracając do naszego pokoju wpadłem na... Ally !
- Ally , szukałem Cię - powiedziałem patrząc na nią.
- Tak ? Ja ciebie też - odparła ze śmiechem.
Zapadła cisza.
- Chciałam/em cię przeprosić - powiedzieliśmy nagle jednocześnie.
*Oczami Ally*
Oboje się zaśmialiśmy a potem Austin czule mnie objął.Wtuliłam się w niego.Zapach jego perfum zawsze mnie uspokaja.
- Austin , przepraszam Cię.Ja... - zaczęłam ale blondyn mi przerwał.
- Cicho , nie rozmawiajmy o tym.To tylko negatywnie wpływa na nasz związek - powiedział.
- No ale... - znowu zaczęłam.
Tym razem blondyn zamknął mi usta pocałunkiem...
----------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział ! A teraz na poważnie... Pod ostatnim - 7 komentarzy... Załamałam się... Naprawdę , naprawdę ?! Bez komentarza... Oceniajcie...
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ !
Obudziłam się wcześnie.Austin jeszcze spał więc nie wstawałam.Zaczęłam myśleć nad całą tą sytuacją... Chyba niesłusznie obraziłam się na niego... Zwłaszcza teraz kiedy patrzę jak słodko śpi... Przez cały wczorajszy dzień brakowało mi go... Może to , co mi powiedział jest prawdę ? Bo w końcu Elizabetch powiedziała coś podobnego... Sama już nie wiem... Chciałabym się z nim pogodzić.Spojrzałam na zegarek - dochodziła 8.00.Wstałam i podeszłam do szafy.Wybrałam to :
Wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki.Umyłam twarz wodą i założyłam sukienkę.Zrobiłam delikatny makijaż a następne założyłam buty.Wszystko zajęło mi około 30 minut.Miałam zamiar wrócić do pokoju ale Laura kazała mi iść na śniadanie.Posłusznie poszłam za nią.Zajęłam swoje miejsce.Po 5 minutach obok mnie zjawił się Austin.Niestety - przy śniadaniu nie można rozmawiać o takich rzeczach.Postanowiłam że porozmawiam z nim po śniadaniu , ale po skończeniu posiłku szybko zniknął na górze.Dokończyłam śniadanie i postanowiłam go poszukać.Niestety , nigdzie go nie było.Smutna wróciłam do pokoju.
*Oczami Austina*
Poszedłem na górę i postanowiłem poczekać na Ally.Chciałem się z nią pogodzić.Jednak zamek jest ogromny i... zgubiłem się.Tak , tak jak małe dziecko w supermarkecie.Mniejsza.Przechodziłem obok drzwi na których nie było żadnego napisu.Postanowiłem sprawdzić co tam jest.Nacisnąłem klamkę i uchyliłem drzwi.Okazało się , że wszedłem do pokoju królowej...
- Oj... Przepraszam... - powiedziałem speszony.
- Nie , nie... Chodź - powiedziała staruszka gestem ręki zapraszając mnie do środka.
Byłem nieco zdziwiony , ale wszedłem do pokoju.
- Musimy się lepiej poznać - powiedziała z uśmiechem.
Odwzajemniłem gest.
- Opowiedz mi o sobie , o swoich zainteresowaniach - powiedziała.
- Dobrze - odparłem - A więc jak pani pewnie wie , pochodzę z Miami.Nie mam rodzeństwa.Interesuję się muzyką , graniem na gitarze , występowaniem na scenie.W Miami byłem piosenkarzem a Ally była moją tekściarką.
- Śpiewanie sprawia Ci przyjemność ? - raczej stwierdziła niż zapytała królowa.
- Tak , ogromną.Kiedy jestem na scenie nic się nie liczy.Jestem tylko ja i moi fani.To wspaniałe uczucie - odparłem szczerze.
Kobieta pokiwała z uznaniem głową.
- Aa... Dlaczego pozwoliła mi pani zostać w zamku ? - ośmieliłem się zapytać.
Odkąd tu zamieszkałem dręczy mnie to pytanie.
- Wiesz... Ja też kiedyś byłam w podobnej sytuacji do Ally... - mówią to wyjęła z szuflady stare zdjęcie - Spójrz - pokazała mi je.
Na zdjęciu był młody chłopak , niebywale podobny do mnie.
- To chłopak , którego kochałam.Jednak pod naciskiem matki musiałam wybrać męża ze szlacheckiego rodu.Potem bardzo żałowałam tej decyzji i straconej miłości.Nie , nie mogę powiedzieć że mój zmarły mąż był zły.Nie.Był dobry , czuły , kochający.Ale to nie była prawdziwa miłość... Kiedy zobaczyłam Ciebie , od razu zrozumiałam że jesteście dla siebie stworzeni.Właśnie dlatego możesz tutaj mieszkać i być narzeczonym mojej wnuczki.Nie mogę pozwolić aby Ally popełniła taki błąd jak ja.Dlatego jestem waszemu związkowi przychylna - wyznała.
Byłem nieco zaskoczony że tak się przede mną otworzyła.
- Ostatnio się pokłóciliśmy... Po tej wypowiedzi doszedłem do wniosku , że musimy się pogodzić - powiedziałem.
- Dobra decyzja.Idź i pogódź się z nią - odparła królowa.
Skinąłem głową i opuściłem jej pokój.Wracając do naszego pokoju wpadłem na... Ally !
- Ally , szukałem Cię - powiedziałem patrząc na nią.
- Tak ? Ja ciebie też - odparła ze śmiechem.
Zapadła cisza.
- Chciałam/em cię przeprosić - powiedzieliśmy nagle jednocześnie.
*Oczami Ally*
Oboje się zaśmialiśmy a potem Austin czule mnie objął.Wtuliłam się w niego.Zapach jego perfum zawsze mnie uspokaja.
- Austin , przepraszam Cię.Ja... - zaczęłam ale blondyn mi przerwał.
- Cicho , nie rozmawiajmy o tym.To tylko negatywnie wpływa na nasz związek - powiedział.
- No ale... - znowu zaczęłam.
Tym razem blondyn zamknął mi usta pocałunkiem...
----------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział ! A teraz na poważnie... Pod ostatnim - 7 komentarzy... Załamałam się... Naprawdę , naprawdę ?! Bez komentarza... Oceniajcie...
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ !
Zapraszam !
Zapraszam na wspaniały blog wspaniałej dziewczyny ! Link :
Lili Lynch ;*
PS Pyśki , rozdział dzisiaj albo w tygodniu ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)