Z rozmarzeniem patrzyłam w oczy blondyna.O takiej chwili zawsze marzyłam.Mam nadzieję , że już nic nie zburzy naszego szczęścia...
*tydzień później*
Jestem zmęczona i przytłoczona.Dziennikarzami.Stoją pod pałacem , wszędzie za mną chodzą.Dziś jak co dzień poszłam do szpitala.Ubrałam zwiewną sukienkę i wyszłam z pałacu.Od razu przy bramie dopadli mnie fotoreporterzy.Zaczęli krzyczeć.
- Przestańcie ! - krzyknęłam.
Szybko pobiegłam w stronę limuzyny czekającej przy pałacu.Oparłam głowę o siedzenie i głęboko westchnęłam.
- Nie dają spokoju ? - zapytał mój kierowca.
Pokiwałam twierdząco głową.
- Chyba niedługo napiszą książkę o tej sytuacji w lesie... - powiedziałam gorzko.
Chwilę siedzieliśmy w ciszy.
- Niech pan jedzie - powiedziałam kiedy trochę odetchnęłam.
Mężczyzna skinął głową i ruszył.Powoli dojechaliśmy do szpitala.Wzięłam torebkę i wysiadłam z pojazdu.Od razu po wyjściu z limuzyny zaczęły się pytania od dziennikarzy.Zatrzymałam się i głęboko westchnęłam.
- Dajcie mi w końcu spokój ! Dajcie spokój mi i Austinowi ! To zaczyna być chore.. - powiedziałam przedzierając się przez tłum.
W końcu dotarłam do drzwi budynku.Zamknęłam je i udałam się do sali blondyna.
- Hej - powiedziałam wchodząc do małego pomieszczenia.
- Cześć - odparł blondyn - dzisiaj dostanę wypis - dodał radośnie.
- Super.. - odparłam cicho siadając na krześle obok jego łóżka.
- Coś się stało ? - zapytał.
Widocznie wyczuł inny ton mojego głosu.
- Dziennikarze nie dają mi spokoju.. - mruknęłam.
- Wiesz , mnie też powoli męczą - odparł.
Naszą rozmowę przerwał lekarz wchodzący do sali.
- Panie Moon , mam dla pana wypis - powiedział podając Austinowi kartkę - niech pan podpisze.
Blondyn złożył na papierze swój podpis i oddał kartę lekarzowi.Ten wyszedł.
- Pomożesz mi się spakować ? - zapytał blondyn siadając na łóżku.
Skinęłam głową.Wzięłam jedną z toreb stojących obok szafy.
- Poczekaj - złapał mnie za rękę.
Wyjął z szuflady małe pudełeczko.
- Wszystkiego najlepszego - powiedział promiennie się uśmiechając.
- Pamiętałeś - szepnęłam.
Blondyn podał mi pudełeczko.Delikatnie je otworzyłam a moim oczom ukazał się piękny pierścionek.
- Śliczny - powiedziałam zachwycona.
Austin wyjął go z pudełeczka i wsunął mi go na palec.Brylant pięknie mienił się w świetle słońca.
- Dziękuję - powiedziałam przytulając się do chłopaka.
Austin przyciągnął mnie do siebie.Oderwałam się od niego.Patrzyliśmy sobie w oczy powoli się do siebie zbliżając.Nasze wargi delikatnie się złączyły.Oderwaliśmy się od siebie.
- Pakuj się i wracajmy do domu - powiedziałam kładąc torbę na łóżku.
Szybko spakowaliśmy wszystkie rzeczy blondyna.Chłopak poszedł się przebrać i już po chwili wychodziliśmy ze szpitala.Austin popchnął drzwi i wyszliśmy.
- Wracacie do pałacu ?
- Austin jest już zdrowy ?
- Czy to prawda , że Allyson ma dzisiaj urodziny ? - usłyszeliśmy od razu.
Austin wziął mnie za rękę i szybko ruszył w stronę limuzyny.Weszliśmy do pojazdu.Oparłam głowę o ramię blondyna.
- Mam dość... - westchnęłam.
- Ja też Allyś... - odparł obejmując mnie.
W ciszy dojechaliśmy do pałacu...
*tydzień później*
Czekałam na Austina który z rana wyszedł do sklepu.Nagle drzwi się otworzyły a do pokoju wszedł blondyn ze stosem gazet w rękach.
- Co to jest ? - zapytałam zdziwiona.
- Austin i Ally uciekają przestępcą , Czy zgniją w więzieniu ? , Czułe pocałunki królewskiej pary , Co robią w sypialni w południe ? , Czy planują dziecko ? - wymieniał tytuły przerzucając gazety.
- Mnie też to denerwuje , ale nic na to nie poradzimy - odparłam.
- Mam już tego dosyć ! - krzyknął wstając po czym wyszedł trzaskając drzwiami.
Byłam zdziwiona jego zachowaniem.Obwinia mnie o dziennikarzy ? A co ja mam z tym wspólnego ? Nie rozumiem.Westchnęłam i wyszłam z pokoju.Zeszłam na dół i udałam się do ogrodu.Przechadzałam się wśród kwitnących kwiatów rozkoszując się zapachami.Przy fontannie zauważyłam Austina więc ruszyłam w tamtym kierunku.Usiadłam obok niego patrząc w dal.
- Przepraszam... - usłyszałam nagle.
Spojrzałam na blondyna który się we mnie wpatrywał po czym znów odwróciłam wzrok.
- No.. Nie tak miało być.. Wkurzyłem się.. Zrozum... - mówił cicho.
- A skąd mam pewność że nie zawsze tak będzie ? Przy każdej takiej sytuacji będziesz się tak denerwował ? - odparłam spokojnie nadal nie patrząc na Austina.
- Będę się denerwował i nic na to nie poradzę - odparł.
- No właśnie... - powiedziałam cicho i wstałam.
- Ale nie aż tak... - szepnął łapiąc mnie za rękę.
Odwróciłam się w jego stronę.Chłopak wstał.
- Dopiero cię znalazłam , nie chcę się od razu kłócić - powiedziałam patrząc mu w oczy - ale więcej mnie już nie denerwuj - dodałam z uśmiechem.
Blondyn odwzajemnił gest.Przytuliłam się do niego.Kocham go , naprawdę bardzo go kocham.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Napisałam pomimo , że nie było 10 komentarzy... Co się dzieje ? Kiedyś pod rozdziałem lekko było dziesięć.Potem pod każdym rozdziałem było 13-15 , raz nawet 27 ! A teraz 8 ;_; Czemu nie komentujecie ? Rozdział w sumie krótki , ale mam nadzieję że się podoba.Zaraz dodaję ankietę - Jeśli Ally będzie w ciąży to ma być : dziewczynka czy chłopczyk ? Zapraszam do głosowania :3
Wasza Lili.
Super! Czekam na next
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.Szkoda że taki krótki ale super.Tylko ich nie rozdzielaj.A komentarzami się nie przejmuj.To wina ich że nie komentują tego przecudnego bloga!
OdpowiedzUsuńCzekam na next
SUPER :) po prostu boski !!
OdpowiedzUsuńSUPER :) po prostu boski !!
OdpowiedzUsuńSUPER :) po prostu boski !!
OdpowiedzUsuńSUPER :) po prostu boski !!
OdpowiedzUsuńSUPER :) po prostu boski !!
OdpowiedzUsuńSUPER :) po prostu boski !!
OdpowiedzUsuńSUPER :) po prostu boski !!
OdpowiedzUsuńSUPER :) po prostu boski !!
OdpowiedzUsuńSUPER :) po prostu boski !!
OdpowiedzUsuńDlaczego dałaś tyle komentarzy ?
UsuńBoski czekam na next
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całego bloga suuuuuuuuuuuuuuuper. Kocham cię dziewczyno.
OdpowiedzUsuńAle mam pomysł.....:)
Ciągle Ally coś się przydarza. Niech teraz Austin ucierpi.
Na przykład.... Romantyczny spacer w świetle księżyca. Nagle ktoś ich napada i przystawia nóż do szyi Ally, ale Austin ją ratuje i zostaje ranny w brzuch. Ona wzywa pomoc......... Stan chłopaka ciężki, ale stabilny, zapadł w śpiączkę..... Ona przy nim czuwa lecz on długo się nie budzi.....Mijają tygodnie, a ona traci nadzieję.........Nagle jego stan się pogarsza. Ona go przytula, bo myśli, że go straci, a on się budzi. :))))))))))
Taki drobny pomysł. Nie wiem czy dobry, ale zawsze jakiś. Przemyśl to proszę, bo to jej zawsze coś się przytrafia złego. Niech jego stan będzie ciężki, a ona się pomartwi. Pozdrowienia Klaudia K.
I love Auslly!
Super! czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :P zapraszam do mnie : http://auslly-mimo-wszystko.blogspot.com/ ;*
OdpowiedzUsuńKocham i czekam na next
OdpowiedzUsuńCzekam na next, bo blog przecudny.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego bloga i czekam na next z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńSuuuuuuuuuuuuuuuuper rozdział i oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńKocham Auslly i kocham tego bloga.
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdzialik! Po prostu kocham cb i tego bloga ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <3